Redakcja Polska

„Krajobraz po bitwie” na Białorusi na rok przed kolejną pseudoelekcją Łukaszenki

13.05.2024 13:24
Na wolności są jedynie ci, którzy w dwa tysiące dwudziestym nie wpadli ani razu podczas protestów trwających kilka miesięcy po sfałszowanych wyborach prezydenckich. Tylko oni nie są odnotowani w milicyjnej bazie „Biesporiadki” (Zamieszki), więc nie są systematycznie nękani przez wszystkie patrole i kontrole. Ale są też tacy, którzy odsiadują wyroki po raz drugi a nawet trzeci za udział w tamtych protestach, ponieważ zarejestrowały ich kamery milicyjne.
Рэпрэсіі ў БеларусіShutterstock.com/BRAINSTROM

Współczesna białoruska narracja martyrologiczna jest mizerna. Bo świadomość dziejących się tu ludzkich krzywd jest słaba. Bardziej od romantycznych haseł przypomina słynne słowa Wyspiańskiego „Miałeś chamie złoty róg – ostał ci się ino sznur”. Dlaczego? Dlatego że należało pokonać Łukaszenkę w roku dwa tysiące dwudziestym. Wtedy gdy był na to czas i siły. Trzeba było wtedy walczyć, ale  zamiast tego urządzano u nas przemarsze z kwiatkami i wysyłano apele raz do Zachodu, innym razem do Moskwy. Tak na przemian.

Gdy się patrzy od wewnątrz, „krajobraz po bitwie” na Białorusi na rok przed kolejną pseudoelekcją Łukaszenki jest opłakany. Podmiejska kolejka, nazywana tu elektryczką, która wozi pasażerów do małych podmińskich miejscowości, do dziś jest pełna wędrownych śpiewaków, chodzących z wagonu do wagonu w nadziei na zarobienie paru rubli. Tyle że nie słychać już tam ani jednej piosenki po białorusku. A w przełomowym dwudziestym słyszałem je naprawdę często. Grajkowie ich nie zapomnieli i pewnie więcej by na nich zarabiali, gdyby zdecydowali się je zaśpiewać. Jednak ryzykowaliby wówczas, że od razu trafią do aresztu, a potem – do więzienia. Śpiewają więc po rosyjsku, z rzadka – po angielsku. Słowo białoruskie, podobnie jak prawdziwa biało-czerwono-biała flaga narodowa albo znaleziony podczas obławy i rewizji link do dowolnego medium opozycyjnego w telefonie, oznacza wyrok. Na lata.

Ja mam białoruski paszport, wciąż tu mieszkam. I nadal pracuję dla polskich mediów – na razie się udaje. Ale większość moich kolegów i znajomych z branży dziennikarskiej odsiaduje już drakońskie wyroki za dokładnie taką samą pracę dla swoich redakcji. Poczobut – osiem lat, dziennikarze Biełsatu czy Biełapanu – tyle samo. Niektórzy nawet więcej. A najwięcej dziennikarze pracujący niegdyś dla mediów ukraińskich, Ci dostali dwa razy więcej – z oskarżenia o szpiegostwo.

Na wolności są jedynie ci, którzy w dwa tysiące dwudziestym nie wpadli ani razu podczas protestów trwających kilka miesięcy po sfałszowanych wyborach prezydenckich. Tylko oni nie są odnotowani w milicyjnej bazie „Biesporiadki” (Zamieszki), więc nie są systematycznie nękani przez wszystkie patrole i kontrole. Ale są też tacy, którzy odsiadują wyroki po raz drugi a nawet trzeci za udział w tamtych protestach, ponieważ zarejestrowały ich kamery milicyjne.

Takich kamer z funkcją natychmiastowego rozpoznawania twarzy w Mińsku jest obecnie kilka tysięcy. W ciągu dwóch najbliższych lat ta liczba ma wzrosnąć  kilkakrotnie. Wielu wpada właśnie tak: twarze opozycjonistów i ludzi sfilmowanych na protestach znajdują się w bazie, a sygnał z kamery po ich rozpoznaniu od razu wędruje do najbliższego komisariatu, gdzie czeka grupa funkcjonariuszy gotowych do wyjazdu. Po zatrzymaniu dostaje się zwykle areszt administracyjny. A po piętnastu dniach aresztu - sprawę karną z oskarżenia o ekstremizm. Takich procesów mamy dziś tysiące. Nikt dokładnie nie wie ile, bo krewni wsadzonych milczą, by dodatkowym rozgłosem nie uczynić aresztowanym jeszcze większej krzywdy. Przekonują ich do tego śledczy. Totalitaryzm nie ma dna.

Jednak niewielu naszych rodaków rozumie to w pełni. Po czterech latach wzmożonych represji i zakorzeniania na Białorusi opresyjnego paradygmatu „ruskiego miru” ludzie nie chcą uwierzyć, że Łukaszenka wymorduje tylu ludzi, ilu będzie trzeba, żeby utrzymać władzę. Chyba że się nie uda, bo ktoś mu przeszkodzi.

Kto to może być? Nie znam odpowiedzi. Zadam to pytanie moim współplemieńcom przy pierwszej możliwej okazji. Ale na razie ich świadomość sytuacji na to nie pozwala. Może ktoś wreszcie wypowie tu słowo „Solidarność”. A może i nie. Prawdopodobieństwo takie istnieje, ale szacuję je jak pięćdziesiąt na pięćdziesiąt.

Z Mińska dla Polskiego Radia dla Zagranicy Jan Krzysztof Michalak, Biełsat

Rosyjski żołnierz zatrzymany w Polsce po przekroczeniu białoruskiej granicy

08.05.2024 11:37
Strażnicy graniczni z Podlasia zatrzymali 41-letniego rosyjskiego żołnierza, który przedostał się nielegalnie do Polski przez Białoruś.

Sędzia, który uciekł na Białoruś szkaluje Polskę u propagandysty Putina

08.05.2024 15:08
Sędzia Tomasz Szmydt, który uciekł na Białoruś, ponownie pojawia się w mediach rosyjskojęzycznych. Ponownie też szkaluje Polskę, jej władze, chwali Białoruś i Rosję.

Były sędzia Tomasz Szmydt "pod ochroną" Aleksandra Łukaszenki

10.05.2024 09:51
Alaksandr Łukaszenka skomentował sprawę zbiegłego na Białoruś polskiego sędziego Tomasza Szmydta. Białoruski dyktator powiedział, że dostanie on ochronę, bo dezerter Emil Czeczko, polski żołnierz, który zbiegł na Białoruś w 2021 r., "został zabity" – pisze niezależny portal Zierkało.

Radosław Sikorski: Polska i Stany Zjednoczone mają wspólny cel jakim jest porażka Putina

10.05.2024 17:15
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział, że Polska i Stany Zjednoczone mają wspólny cel jakim jest porażka Putina. Szef polskiej dyplomacji złożył wizytę w Waszyngtonie, gdzie spotkał się między innymi z dyrektorem ds. Europy w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu Michaelem Carpenterem.