Walczak odwiedził Czwórkę w Dniu Kobiet. Prowadząca "EX Magazine" nie omieszkała z tej okazji spytać dramatopisarza i reżysera, jaki wpływ na jego twórczość wywiera płeć piękna.
- Świat kobiet jest niesłychanie inspirujący w mojej twórczości - zapewnia. - Na początku pracy byłem zdecydowanie bardziej skupiony na postaciach męskich i nawet mam jakieś poczucie winy, że kobiety u mnie niewiele mówią, ale w gruncie rzeczy kobiety zawsze były siłą napędową i tak jest do dzisiaj. To chyba dlatego, że wcześniej byłem bardzo nieśmiały i nie do końca czułem się na siłach, aby wkraczać w ich świat. To się zmieniło. Kobieca energia, siła jest niezwykle potrzebna w teatrze, kabarecie - podkreśla gość Czwórki.
Walczak przez kilka lat studiował w warszawskiej Szkole Głównej Handlowej. Ostatecznie jednak wybrał inną ścieżkę kariery. Tym bardziej ciekawe jest, dlaczego w ogóle zdecydował się wcześniej na taki kierunek?
- SGH było marzeniem każdego utalentowanego człowieka z prowincji i jego rodziny, która widziała przyszłość po takiej uczelni w bardzo jasnych barwach. Przypomnę, że to były czasy mocno optymistyczne, jeśli chodzi o gospodarkę, rozwój państwa. Teraz sam nie wiem, czy to już takie prestiżowe studia. W pewnym momencie poszedłem jednak za własną intuicją i stwierdziłem, że moje miejsce jest gdzie indziej, że w życiu chcę robić coś innego. W ten sposób trafiłem do Akademii Teatralnej i tak już zostało. Okazało się to dobrym wyborem - podsumowuje Walczak.
Wielkim sukcesem Michała Walczaka jest "Pożar w Burdelu" - cykl przedstawień, utrzymanych w formie kabaretów, które zrobiły w ostatnich miesiącach ogromną furorę. Gość "EX Magazine" jest autorem tekstów.
- Był taki dzień, kiedy graliśmy o 10. dla więźniów na Rakowieckiej, a wieczorem w Nowym Teatrze Krzysztofa Warlikowskiego, dla publiczności bardzo warszawskiej, wymieszanej, ale raczej z tej grupy dobrze życiowo sytuowanej, wśród której byli też celebryci czy politycy. I rzeczywiście tego dnia poczułem, że to jest właśnie spełnienie mojej wizji teatru. Trochę jak u Szekspira, gdy aktor grał zarówno dla dołów, nizin społecznych, jak i siedzącej na balkonie arystokracji. Ten aktor musiał się niejako dostrajać do różnych grup społecznych, różnej wrażliwości. Dla mnie to jest ideał. Bardzo się cieszę, że udało mi się samemu do niego dosięgnąć.
Zapraszamy również do wysłuchania audycji "Folk Off", której gościem był Maciej Łubieński, współtwórca "Pożaru w burdelu".
(ac/mc)