Dziura w studenckim budżecie jest jak sesja egzaminacyjna - końca (dna) nie widać. Gdyby nie słoiki od rodziców, byłoby krucho. No tak, tylko jadąc na studia do Norwegii czy Niemiec raczej "szkła" z bigosem do samolotu nie zabierzemy, by o terroryzm nie być posądzonym. Tu potrzebna jest kasa!
Niestety trzeba się jednak liczyć z tym, że stypendium na pobyt może nie wystarczyć. No chyba że spalibyśmy na ulicy. - Na przykład na Hiszpanię Erasmus zdecydowanie nie starcza - mówiła w audycji "Studenci w świat wzięci" Gabriela Jelonek, która w Madrycie studiowała nauki polityczne. Na samo mieszkanie przeznaczała prawie 400 euro, czyli wysokość tegorocznego stypendium dedykowanego krajom średnio bogatym, takim jak Hiszpania. Warto dodać, że bilet miesięczny kosztował tam 60 euro, a gdzie reszta?
Jeśli udało ci się zaliczyć sesję to znaczy, że jesteś na tyle rozgarniętym młodym człowiekiem, że z pewnością poradzisz sobie z finansowym wyzwaniem. No, ale nie ma co się oszukiwać, bez pracy nie ma kołaczy. Gabriela przed wyjazdem do Hiszpanii ruszyła do Francji. - Pojechałam na winobranie, na stopa aby było taniej - wspominała z dumą. Dziesięć dni pracy wystarczyło jej na miesięczne utrzymanie w Madrycie, ale nie obeszło się też bez zastrzyku finansowego od rodziców i babć.
Jednak nawet jeśli uzbieramy niezbędny kapitał należy pamiętać, że bez znajomości języków wiele nie zdziałamy. - Uczestniczyliśmy w zajęciach z Turkami, zajęcia odbywały się po angielsku - wspominał Krzysiek Grządzielski, który wyjechał na Erasmusa do Stambułu. Goście Czwórki zgodnie jednak przyznają, że niezależnie od przeszkód, które należy pokonać nim przekroczy się próg wymarzonej zagranicznej uczelni zdecydowanie WARTO jechać!
Zatem nie ma co załamywać rąk, czas zacząć działać!
Ile dostaniesz pieniędzy z Erasmusa + jadąc do Rumunii czy Norwegii? I jak nasi goście radzili sobie za granicą? Zainspiruj się, posłuchaj całej audycji "Studenci w świat wzięci" .
(pkur/kul)