"Bogowie" to nie tylko pokaz aktorskich umiejętności Tomasza Kota, lecz także rzadko obecny w polskim kinie film zrobiony w systemie producenckim - z wyraźnym podziałem obowiązków między scenarzystą a reżyserem.
Wykorzystanie sprawdzonego w Hollywood modelu to nie jedyne zapożyczenie z amerykańskiego kina. Wzorce zza oceanu widać też w tonie, stylu i typie bohatera. Zbigniew Religa walczy w tym filmie ze środowiskiem lekarskim i z władzą o możliwość przeprowadzenia transplantacji serca. Jest takim "self-made man" - wybitną jednostką, która przedziera się taranem przez świat. W polskim kinie rzadko zdarzają się tak wyraziści bohaterowie, którzy realizują się w działaniu. Tymczasem to bycie w ciągłym ruchu jest bardzo filmowe.
- Profesor Zbigniew Religa to jest genialna postać filmowa. W jego historii jest wszystko: bunt, konflikt młodych ze starymi, miłość i codzienna walka o życie - mówi scenarzysta "Bogów" Krzysztof Rak. - "Bogowie" to historia oparta na faktach. Ze 130 scen wymyśliliśmy może dziesięć, nie więcej. Reszta to autentyczne sytuacje. Dlatego tak bardzo zależało nam, żeby film w każdym aspekcie był prawdziwy.
Akcja filmu dzieje się w latach 1983-86, w momencie, kiedy Religa opuszcza Warszawę, przyjeżdża do Zabrza, zakłada słynną klinikę i dokonuje pierwszego przeszczepu serca.
Czytaj także: "Bogowie" - relacja z planu filmowego >>>
- Pewnie gdybym miał się wcielić w postać pana profesora z czasów, kiedy był ministrem, przechadzał się sejmowymi korytarzami, to długo bym się nad tym zastanawiał i pewnie bym się na to nie porwał. Ale my opowiadamy tylko o czasach pierwszego przeszczepu, czyli o połowie lat 80. - mówi Tomasz Kot. - Zapuściłem włosy, musiałem wyrobić w sobie nawyk garbienia się, przez co zresztą trafiłem do kręgarza. Ale to nie są koszta tylko naturalna konsekwencja pewnych zawodowych wyborów.
Za udział w tym filmie Tomasz Kot otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora na festiwalu filmowym w Gdyni. Krytycy zaś podkreślają, że z rolą poradził sobie lepiej niż Meryl Streep jako Margaret Thatcher. - Kot jak De Niro i Brando po prostu wtopił się w postać profesora Religii - podsumował prowadzący audycję Błażej Hrapkowicz.
O filmie "Bogowie" z jego twórcami rozmawialiśmy w audycji "Hrapkowidz" .
(kul/jp)