Choć zawód korespondenta wojennego wykonywany jest głównie przez mężczyzn, a jej wybór nie ucieszył ani rodziców, ani przyjaciół, Wojtacha postawiła na swoim. I dziś tego nie żałuje. - To nie są proste wybory. Od początku dziennikarstwo było moją pasją, wiązało się też z miłością do twórczości Ryszarda Kapuścińskiego - wspomina w Czwórce i dodaje, że - by zostać dziennikarzem - trzeba mieć tej pasji naprawdę dużo. - To nie jest prosta praca. Wymaga wyrzeczeń, bywa wycieńczająca fizycznie w przypadku dziennikarzy, którzy jeżdżą po świecie. Jest też po prostu niebezpieczna - mówi Wojtacha.
Anna Wojtacha/screen wideo
Zwłaszcza, jeśli z dnia na dzień ląduje się w innym kraju, na innym kontynencie. Gość Iwony Wyciechowskiej w audycji "Pani Tomu" podkreśla, że dziś i tak dziennikarze, w tym korespondenci wojenni, mają łatwiej, niż ich poprzednicy kilkanaście lat temu. - Mamy internet, który bardzo ułatwia pracę. Zanim wyruszymy w drogę możemy się "zbrifować" co do miejsca, w które się jedzie, czyli poznać je - mówi Wojtacha.
Anna Wojtacha przytacza także wypowiedź Jerzego Kapuścińskiego, który był zdania, że dziennikarz nie może być cynikiem. - Jedziemy do ludzi i trafiamy do nich często w najgorszych, najbardziej dramatycznych momentach ich życia - mówi gość Czwórki. - Jeśli przyjedziemy tam tylko po to, by "błysnąć" newsami, ci ludzie natychmiast to wyczują. Taka droga korespondenta jest dość krótka.
Czytaj także Anna Wojtacha: na wojnie włączam tryb terminatora <<<
Anna Wojtacha opisywała wydarzenia wojenne w Gruzji, Izraelu, Afganistanie i wielu innych miejscach. Swoje doświadczenia opisała w książce "Kruchy lód. Dziennikarze na wojnie", wydanej w 2012 roku.
Dlaczego pisze o sobie, że potrafi "wejść w tryb terminatora", za co ceni prozę Jerzego Kapuścińskiego? Zapraszamy do wysłuchania nagrania wywiadu Iwony Wyciechowskiej z Anną Wojtachą w audycji "Pani Tomu" .
(kd/kul)