Choć Polacy często rozmawiają o seksie, mają problem ze słownictwem, którego używają, by wyrazić swoje opinie. Mówimy kolokwialnie, posługując się językiem brzydkim, wulgarnym, albo wręczp rzeciwnie - iście medycznym.
- Brakuje nam trochę edukacji seksualnej w Polsce. Nie mamy od kogo się uczyć - mówi Agata Loewe. - Czytamy anglojęzyczną literaturę o nowomowie pozytywnej seksualności, ale kłopot się zaczyna w momencie, kiedy próbujemy to przetłumaczyć. Jakich słów uzywać, wiedząc, że kiedyś pewne wyrażenia, na przykład mocno nacechowane pejoratywnie, w dzisiejszych czasach zaczynają mieć oddźwięk pozytywny, albo są przejawem buntu młodych ludzi?
Czytaj także: Seks bez zobowiązań nie istnieje? <<<
W szkołach edukacja seksualna skupia się na zabezpieczaniu przed niechcianą ciążą i tym, jak uchronić się przed chorobami przenoszonymi drogą płciową. Rzadko poruszane są wątki budowania związków, czy tworzenia relacji międzyludzkiej, intymności i seksu.
Izabela Dziugieł i Agata Loewe gościmy w audycji "4 do 4"
Edukacja w domach również kuluje. Rodzice prawie w ogóle nie rozmawiają z dziećmi na ten temat. Nie potrafią, wstydzą się, bądź wolą zostawić tę rolę specjalnym książkom edukacyjnym. Jeśli już zdecydują się na tę ważną rozmowę, to zazwyczaj w momencie, kiedy to dzieci mogą już edukować ich w sferze seksu.
Zobacz również: Polska młodzież płaci za seks! <<<
Młodzi dowiadują się więc o seksie metodą pantoflową, rozmawiając pomiędzy sobą. Osoba doświadczona staje się skarbnicą wiedzy dla innych. Okazuje się też, że w późniejszej komunikacji pomiędzy partnerami w związku bywają problemy z otwartą rozmową o seksie. Oczywiście zależy to od wielu czynników takich jak etap związku, czy reakcji na krytykę.
Serdecznie zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w audycji " 4 do 4 "
bc/kd