Młodszym słuchaczom spieszymy przypomnieć, iż "WOW" był polsko niemieckim serialem telewizyjnym opowiadającym historię inteligentnego wirusa, który wydostał się z komputera i zaczął żyć własnym życiem. W filmie WOW pomagał Jimowi, czyli chłopcu granemu przez Mateusza Damięckiego, rozwiązywać różne zagadki miasteczka Laurentine.
- WOW w rzeczywistości to była kulka wykonana z pleksi, nabita niczym jeżyk wykałaczkami z diodami, które same świeciły – mówił w Czwórce Damięcki, który w audycji "Czwarty wymiar" zdradził w jaki sposób kulka unosiła się w powietrzu.
- WOW był na żyłce od wędki. Człowiek od efektów specjalnych ganiał z tą wędką po całym planie i tym WOW-em wymachiwał. Kwestia buzi i tego, że on mówił to już była totalna postprodukcja – wspominał gość Kuby Marcinowicza.
Na planie serialu Mateusz Damięcki miał okazję zaobserwować nowinkę technologiczną, która w Polsce upowszechniła się dopiero kilka lat później.
- W Laurentine była taka maszyna, do której się wkładało kawałek plastiku i wypadały pieniądze ze ściany, potem się dowiedziałem, że to był bankomat – żartował Mateusz Damięcki. Aktor przy okazji przygody z WOW, jako jeden z pierwszych chłopców w Polsce zetknął się z Game Boyem, czyli przenośna konsolą do gier.
Więcej na temat technologiczno filmowych wspomnień Mateusza Damięckiego, oraz pełen zapis jego wyścigu samochodowego przeprowadzonego w ramach czwórkowej Ligi Mistrzów w filmie w boksie "Wideo".
bch