- Timor Wschodni to w ogóle jest miejsce, o którym mało kto słyszał. Nie chodzi tylko o polską perspektywę. W żadnym wypadku zaś nie zasługuje na taki los, bo jest soczewką skupiającą w sobie wszystkie problemy geopolityczne świata. Tam objawia się wiele patologii - mówi na wstępie rozmowy z Kubą Kuklą w "Stacji Kultura" Janiszewski.
Gość Czwórki to w pierwszej kolejności lekarz, ale też tłumacz, podróżnik i pisarz. W Timorze znalazł się na wolontariacie. - Szukałem w 2006 r. pracy poza Polską, zależało mi właśnie na południowo-wschodniej Azji i wysłałem dużo wiadomości w tym temacie, a jedną z odpowiedzi przysłał mi ordynator szpitala w Timorze - zdradza kulisy wyjazdu. - Od razu byłem przez niego uprzedzony, że czeka mnie ciężka praca, a nie żadna przygoda i to było istotne. Jeśli chodzi o ogólną wiedzę na temat tego miejsca, była ona u mnie praktycznie zerowa - zaznacza.
- Klinika, w której pracowałem, to kilka małych baraczków. Gdy ją pierwszy raz zobaczyłem to nie za bardzo wiedziałem, co to za miejsce. Z naszej perspektywy to trochę przerażające się wydaje. Tym bardziej, że trafiłem tam w październiku 2006 r., a od maja trwała tam wojna domowa, więc jako chirurg miałem naprawdę mnóstwo pracy, w warunkach, które zdecydowanie odbiegały od pewnych wyobrażeń - kontynuuje opowieść Janiszewski.
Książka "Dom nad rzeką Loes" to opis kilku miesięcy, które autor spędził tam, widząc na własne oczy ogrom cierpienia, ale i pewne rytuały oraz ludzkie odruchy towarzyszące dramatycznym sytacjom.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy z autorem reportażu - Mateuszem Janiszewskim.
(ac)