Historia, opisana w książce "Takeshi Cień Śmierci" inspirowana jest średniowieczną Japonią. Ale jej akcja rozgrywa się w przyszłości. Na odległej od Ziemi planecie jedna z japońskich korporacji zakłada kolonię. Jej twórcy w obawie przed technologicznym regresem, który dotyka większość istniejących wówczas kolonii, postanawiają kontrolować "swoją planetę", sprowadzając ją cywilizacyjnie do czasów średniowiecza.
To książka nie tylko dla pasjonatów kultury Dalekiego Wschodu i science-fiction. Coś dla siebie znajdą tu także miłośnicy romansu albo trzymających w napięciu powieści kryminalnych. - To książka o miłości, relacjach międzyludzkich, powinności wobec innych, ale także o zemście - mówi Maja Lidia Kossakowska, autorka. - Najważniejsze jest to, co dzieje się między bohaterami, a nie opisy świata przyszłości.
Pomysł, by napisać tę książkę powstał już dawno. - Wymyśliłam zarówno bohaterów, jak i podstawową nić fabularną, w której jednym z najważniejszych motywów ma być przeznaczenie - mówi Kossakowska. - Gdy zastanawiałam się nad tym, jak ma wyglądać świat przedstawiony w mojej historii, pierwsza przyszła mi do głowy właśnie cywilizacja japońska.
Kossakowska przyznaje, że choć kultura Dalekiego Wschodu ją fascynuje, miecza samurajskiego nie potrafiłaby nawet prawidłowo utrzymać.
Czytaj także: Japońskie piękno w książce Mai Lidii Kossakowskiej <<<
Okładka powieści
"Takeshi. Cień śmierci"
Książka "Takeshi. Cień śmierci" porównywana jest do "Kill Billa", kultowego filmu Quentina Tarantino, do którego scenariusz reżyser napisał z pomocą aktorki Umy Thurman. - Podobieństwo w pewnym sensie istnieje - mówi Kossakowska i dodaje, że filmy Tarantino należą do jej ulubionych. - Ale inspiracją do napisania książki były także japońskie filmy klasyczne, m.in. obraz "Zatōichi" w reżyserii Takeshi Kitano.
Kossakowska przyznaje, że chętnie obejrzałaby ekranizację swojej książki. - Nie sądzę jednak, bym chciała napisać do niej scenariusz. To zupełnie inny styl niż pisanie książek - mówi gość "Konturówki". - Pewnie w dużej mierze zdałabym się na reżysera.
(kd/ag)