Artystka łączy światy muzyki oraz aktorstwa. Występuje m.in. w Teatrze Polskim. W ostatnich miesiącach zaczęła robić prawdziwą furorę. Nic dziwnego, że miniony, 2013 rok, był dla niej najbardziej wyczerpującym w życiu.
- Był to dla mnie bardzo, bardzo zajęty rok, a przede mną równie zajęty, ale jakoś się powoli w niego wpędzam - mówi gość "Ex Magazine". - Na razie w takim trochę wolniejszym, świątecznym tempie, ale już wiem, że zapowiada się równie intensywny rok.
W ubiegłym roku Sikora wygrała II edycję programu "The Voice of Poland". Od tego czasu mocniej zaistniała w świadomości odbiorców.
- Większość osób kojarzy mnie z racji śpiewania, ale zawsze podkreślam, że gdzieś tam nie rozdzielam strefy aktorskiej od muzycznej. Nie lubię używać zresztą słowa zawód. Gdy jednak już muszę to wpisuję zawód aktorka.
Do gościa "Ex Magazine" przylgnęła w pewnych kręgach etykietka "śpiewającej aktorki". Jak ona sama się do tego odnosi?
- Gdyby to było w jakiejś konfesjonalnej sytuacji to na pewno bym stwierdziła, że jestem po prostu artystką Natalią Sikorą - tłumaczy. - Jest trochę tak, że gdy pojawia się za dużo aktorstwa, techniki, to robi się niebezpiecznie.
Sikora jest jedną z niewielu osób po programie typu talent show, której taki charakter widowiska nie przeszkodził w zaprezentowaniu indywidualności, pokazania prawdziwego pazura. Zdecydowanie nie jest produktem show, lecz artystką z prawdziwego zdarzenia. To z pewnością będzie słychać na jej albumie.
- Pracujemy obecnie nad wydawnictwem "Bezludna wyspa bluesa", które ukaże się nakładem Universalu - deklaruje wokalistka.
Płytę usłyszymy zapewne jeszcze w tym roku.
(ac)