Robert Korzeniowski, polski sportowiec, mistrz olimpijski, mistrz świata i Polski, chodziarz, 10 lat temu przeszedł na biegową emeryturę. Od tamtej pory już nie chodzi, a sportowo realizuje się biegając, choćby po Polu Mokotowskim. 4 czerwca wystartuje wraz z innymi biegaczami w "Biegu Wolności" zorganizowanym z okazji 25. rocznicy pierwszych wolnych wyborów w Polsce.
- Przez pierwsze 15 lat, z tych 25 lat wolności, byłem chodziarzem, potem przeszedłem na biegową emeryturę - mówi Robert Korzeniowski w "Poranku OnLine". - Myślałem, żeby pierwsze 15 km tego biegu przejść, jednak większość osób będzie biegła, więc nie będę się wyrywał ze swoim chodem sportowym. Powinniśmy podczas tego wydarzenia czuć się komfortowo i nie chcę nikogo zawstydzać.
W 1989 roku gość Czwórki miał 21 lat, zaczął dojrzałe życie i prywatne, i zawodowe. - Przestałem być juniorem, zdobyłem srebrny medal mistrzostw Polski na 20 km - wspomina. Warto dodać, że był to ostatni srebrny medal w karierze Robert Korzeniowskiego. Potem zajmował już tylko pierwsze miejsca, zdobył 15 złotych medali. Karierę chodziarza zakończył, gdy na pewnych zawodach, jeden z zawodników powiedział do niego: "Dzień dobry, panu". Ustąpił pola młodszym, choć ze sportem ostatecznie nie zerwał.
Robert Korzeniowski, dzięki karierze sportowej też może dokładnie odtworzyć swój dzień z 1989 roku. - 4 czerwca rano trenowałem, potem, w południe głosowałem, znów trenowałem, a tydzień później jechałem do Elbląga na mecz międzypaństwowy z Norwegią - przypomina sobie.
Sportowiec przyznaje, że wtedy czuło się ducha dobrze pojętej rewolucji. Dlatego też jutro wystartuje w "Biegu Wolności", który rozpoczyna się już o 6.00 rano.
(pj/kul)