Zwolennicy ustawy o związkach partnerskich dyżurują pod sejmem, by przekonać tych, którzy w Sejmie są jej przeciwni.Na trawie rozłożono różowy baner, ale organizatorzy akcji nie nazywają jej manifestacją. Pod sejm przyszli by rozmawiać. Zamierzają dyżurować do piątku do godziny 19.
- Chcemy doprowadzić do tego, żeby w polskim prawodawstwie wprowadzono rozwiązania ułatwiające parom jednopłciowym i różnopłciowym, które z różnych względów nie chcą lub nie mogą zawrzeć związku małżeńskiego, normalne funkcjonowanie w polskiej rzeczywistości prawnej - mówi Urszula Pawlik z Akcji "Miłość nie wyklucza". Tworzy się także koalicja organizacji i osób prywatnych "Partnerstwo dla związku" - chcą przekonywać, że ustawa jest potrzebna.
- To jest zupełnie normalna, życiowa sprawa. Chodzi o rozwiązanie problemów, które każda osoba może mieć, niezależnie od tego jakiej jest płci, tożsamości, orientacji seksualnej - wyjaśnia Agnieszka Weseli.
W debacie pojawiają się też głosy przeciwne ustawie o związkach partnerskich.
- Ustawa może oznaczać, że będziemy osłabiać instytucję rodziny, a nieprzypadkowo ją preferujemy. Jeśli osłabiamy rodziny, to działamy na własną szkodę, zwłaszcza w kontekście dramatycznej sytuacji jeśli chodzi o demografię - wyjaśnia Bartosz Marcuk, zastępca redaktora naczelnego dziennika "Rzeczpospolita".
Posłuchaj audycji Justyny Dżbik "Poranek OnLIne" i dowiedz się jakie są argumenty obu stron.
(pj)