- Apelujemy, szczególnie do tych grup kierowców zawodowych, którzy najwięcej jeżdżą, aby zwrócili uwagę na to, co jest najważniejsze – mówi w Czwórce Siemieniec. – Czyli na bezpieczeństwo swoje i innych na skrzyżowaniu toru i drogi.
Choć niektóre przejazdy nie mają szlabanów, ani rogatek, nie wszędzie są one potrzebne. W niektórych przypadkach znak "Stop" powinien wystarczyć. Mimo to kierowcy nie zwracają uwagi na znaki. – 98 proc. wszystkich wypadków spowodowanych jest z winy kierowców – mówi gość Czwórki. – Choć na przejazdach, na których nie ma wyraźnej sygnalizacji, w większości przypadków jest znak "Stop", zachęcamy, by zatrzymywać się przed każdym przejazdem. Podobnie, jak robimy to, dojeżdżając do drogi głównej, z ulicy podporządkowanej. Dla bezpieczeństwa.
Według Siemieńca, paradoksalnie, to właśnie wypadki z winy nieuważnych kierowców, powodują 80 proc. wszystkich zdarzeń na kolei w ostatnich latach. – Właściwie, z wyjątkiem Szczekocin (3 marca 2012 zderzyły się tam dwa pociągi, zginęło wówczas 16 osób, a 57 zostało rannych – przyp. aut.) nie mamy innych – mówi ekspert.
W tym roku ruszyła już 9. edycja kampanii "Bezpieczny przejazd. Zatrzymaj się i żyj", której patronuje Polskie Radio. Na stronie internetowej, poświęconej akcji, znajduje się m.in. licznik, który odlicza czas do… kolejnej katastrofy. Można go jednak zatrzymać. Jak to zrobić?
By dowiedzieć się więcej o zasadach bezpieczeństwa na przejazdach kolejowych, a także o samej kampanii, posłuchaj nagrania rozmowy z Mirosławem Siemieńcem z audycji "Poranek OnLine".
Mirosław Siemieniec i Justyna Dżbik w Czwórce/fot. Wojciech Kusiński
(kd)