Podobno "nie ważne gdzie, ale ważne z kim" – głosi porzekadło. Tymczasem przecież każda okazja do imprezowania jest dobra, a jak wiemy, ilu imprezowiczów, tyle potrzeb i gustów. Dlatego jak grzyby po deszczu mnożą się imprezy z pomysłem: niebanalne i wyjątkowe.
Od jakiegoś czasu coraz bardziej popularne stają się na przykład silent disco, czyli rozwiązanie znakomite, gdy mamy wrednych sąsiadów. – Ta impreza jest niesłyszalna dla osób z zewnątrz – tłumaczy Janusz Borysiak z Centralnego Basenu Artystycznego. – Na głowie mamy słuchawki, których znajdują się trzy kanały, a na każdym z nich gra inna muzyka. Klimat jest bardzo teatralny, ludzie sapią, krzyczą, gwiżdżą i śpiewają. Poruszają się w rytm dźwięków, które słyszą tylko oni. Wrażenie jest trochę nienaturalne, jakbyśmy znaleźli się na scenie ogromnej sztuki, albo w szpitalu psychiatrycznym.
Rzadko zdarza się, że można podczas imprezy decydować o tym, co akurat jest grane (zakładając, że nie jest się dj’em). Dlatego organizowane są imprezy typu "Play for You", na których jest to możliwe, a nawet potrzebne. – Przy wejściu dostaje się numer telefonu do dj’a i można mu wysyłać smsami swoje propozycje – tłumaczy Piotr Krajewski. – Dozwolone jest wszystko, od rocka, po hip-hop czy disco.
Można też imprezować bez alkoholu, dymu tytuniowego, a nawet bez mięsa. Niewiarygodne? A jednak... – Moderowana jest na różne sposoby, są zabawy, wspólne gry, oczywiście wegetariański cathering i brak alkoholu – mówi Michał Niewęgłowski. – Wszystko przeplata czasem muzyka relaksacyjna.
A jeśli nie masz z kim iść na imprezę, idź sam! Imprezować niekoniecznie trzeba w grupie. Zwłaszcza, że ostatnio coraz więcej jest imprez dla singli. – Singiel Party to dobry sposób na spędzenie wolnego czasu, a przy tym okazja, by znaleźć swoją drugą połówkę – mówi Piotr Krajewski. – Na wejściu dostaje się jedną z trzech opasek. Niebieska jest dla spragnionych wrażeń, czerwona – dla szukających miłości, biała – dla osób zajętych.
A ponieważ, ilu imprezowiczów, tyle potrzeb, powstają opaski w przeróżnych kolorach. Są np. czarne – dla zdesperowanych.
Najbardziej nietypowe imprezy? W tym przodują oczywiście słuchacze: internauta Andrzej jest miłośnikiem "kitchen party", na której jest "winko, w tle muzyka arabska, tańce, hulanki i swawole", ktoś inny zaś poleca zabawę z udziałem "pięknych, gorących kobiet, gotowych na wszystko". Marcin z kolei był na tzw. "memory party", czyli imprezie, po której żaden z uczestników niczego nie pamięta.
(kd)