Australia w dwa tygodnie - tanio nie jest, ale da się

Ostatnia aktualizacja: 24.06.2014 17:00
Pilot wycieczek Łukasz Przybyłek Australię zwiedził w tempie ekspresowym. Poznał północ, południe, wschód i zachód, nie ominął też Uluru - świętej góry Aborygenów położonej w centrum kontynentu.
Audio
  • Jak żyją współcześni Aborygeni? - materiał Eli Burzy (Czwórka/4 do 4)
  • Jak zwiedzić Australię w dwa tygodnie i niewiele za to zapłacić? - rozmowa z Łukaszem Przybyłkiem (Czwórka/4 do 4)
Australia, Sydney
Australia, SydneyFoto: wikimedia.commons/fot.Matthew Field

Gość Czwórki zdecydował się na kupno biletu do Australii, bo trafiła mu się okazja. Dziś przypuszcza, że mógł tam polecieć, tylko dlatego że doszło do jakiegoś błędu systemu, który pozwolił mu kupić bilet w dwie strony za 3000 złotych. Gdyby nie to, zapłaciłby dużo więcej. Podróż okazała się jednak niełatwa. By dotrzeć do Sydney Łukasz Przybyłek, autor bloga Lotoholik.pl, potrzebował 49 godzin. Musiał też odwiedzić Budapeszt, Amsterdam, Brukselę, Kanton. Dopiero z Chin dostał się do Australii.

Canning
Canning Stock Route/ źr. Wikipedia, lic. CC/Peter WH

Ze względu na liczne przesiadki Łukasz Przybyłek zdecydował się zabrać na wyjazd jedynie bagaż podręczny. Na miejscu nocował głównie w hostelach i z ich ofert wycieczkowych korzystał.
- Dzięki temu zrobiłem pętlę po Australii. Pojechałem autobusem na południe do Melbourne, stamtąd poleciałem samolotem do Alice Springs w rejonie północnego wybrzeża. Byłem w też w centrum kontynentu, gdzie ceny biletów lotniczych są zbliżone do cen biletów autobusowych - mówi gość "4 do 4". - Częściej decydowałem się na lot, bo w ten sposób szybciej udawało mi się pokonywać tamtejsze gigantyczne odległości. 
Okazało się, że Australia to dość drogi kraj. Łukasza najbardziej zadziwiła opłata za sztućce i nakrycie w jednym z hosteli. W innych trzeba też płacić za ręcznik lub korzystanie z Wi-Fi.

Odwiedź z nami najciekawsze miejsca na świecie <<<
Mimo tych minusów Łukasz Przybyłek nie żałuje swojej wyprawy. Widział Błękitne Góry, pokaz pingwinów na Wyspie Filipa czy świętą górę Aborygenów. Dziś doskonale też pamięta przestrogi znajomych, którzy zalecali, by uważał na żarłoczne krokodyle, niewidzialne, pływające w morzu "galaretki”, jadowite węże i wszelakie insekty. Wszystko, co się rusza, miało czyhać na jego życie - posłuchaj całej rozmowy z "4 do 4" i dowiedz się, jak Łukaszowi udało się uniknąć tych niebezpieczeństw.

Zapraszamy też do wysłuchania materiału Eli Burzy o współczesnych Aborygenach.
(pj/kd)

Czytaj także

Odwiedź Bhutan zanim pochłonie go zachodnia cywilizacja

Ostatnia aktualizacja: 25.02.2014 17:40
- Dziś jeszcze jest ten moment, gdy można jechać do Bhutanu. On jeszcze nie rozczarowuje, choć trudno powiedzieć, co będzie za 10-15 lat - mówi Joanna Gorczyca Pasrija. - Duże miasta i wioski to są dwa różne światy. Na wsiach wciąż widzimy ten kraj sprzed kilkudziesięciu lat.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Sahara rowerzystom niestraszna. Maroko od innej strony

Ostatnia aktualizacja: 24.04.2014 18:00
Jeden z najchętniej odwiedzanych przez turystów krajów afrykańskich kojarzy się głównie ze wspaniałymi warunkami do plażowania i kąpieli w Oceanie Atlantyckim i Morzu Śródziemnym. Maroko to też jednak góry Atlas i Sahara. Właśnie one były celem rowerowej wyprawy, w której brał udział Maciej Toboła - gość Czwórki.
rozwiń zwiń
Czytaj także

By się nie rozczarować - nie jedź do Casablanki i na Chiński Mur

Ostatnia aktualizacja: 23.05.2014 12:00
Hollywood, Casablanca, Chiński Mur, Karaiby to miejsca, o których odwiedzeniu marzy niemal każdy. Okazuje się, że to właśnie one mogą dostarczyć najbardziej gorzkich rozczarowań.
rozwiń zwiń