Władimir Putin, podczas konferencji prasowej 4 marca powiedział, że Wiktor Janukowycz pozostaje dla niego legalnym prezydentem Ukrainy, choć nie ma dla niego żadnej politycznej przyszłości. Rosja zgodziła się także na udział w spotkaniu z przedstawicielami NATO poświęconemu Ukrainie, które ma odbyć się 5 marca.
Donald Tusk w komentarzu do słów rosyjskiego prezydenta przyznał, że jego wystąpienie jest dowodem na to, iż działania przywódców państw unijnych są skuteczne. - Widać wyraźnie, że przywódcy Rosji zreflektowali się, i że sami dostrzegają potrzebę innego, politycznego rozwiązania konfliktu - oświadczył premier.
Zobacz serwis specjalny: Kryzys ukraiński <<<
Tymczasem podczas konferencji na Krymie Władimir Putin na pytanie o to, czy na Krymie stacjonują rosyjscy żołnierze i czy blokują oni ukraińskie bazy wojskowe, odpowiedział, że nie i że są to oddziały miejscowej samoobrony. - To budzi moje zdumienie - relacjonuje Krzysztof Renik, specjalny wysłannik Polskiego Radia na Krymie. - Jeśli tak ma wyglądać miejscowa samoobrona, to ja chciałbym, by tak wyglądała każda armia. Mundury, kamizelki i uzbrojenie, którym posługują się ci żołnierze nieznanego pochodzenia, są bowiem wyraźnie rosyjskie i na co dzień są na wyposażeniu tamtejszej armii.
Czytaj także: Wojna o Krym. Wydarzenia na Ukrainie - relacja na żywo <<<
Władimir Putin dodał także, że jeśli rosyjskie wojska wejdą na teren Ukrainy, zrobią to w obronie obywateli nie tylko rosyjskich, ale także ukraińskich. - Gdyby nie groza sytuacji, byłoby to śmieszne - mówi Renik. - Putin chce bronić Ukraińców przed Ukraińcami, a to absurdalne, bo oznaczałoby, że istnieje jakaś podziemna organizacja militarna, która chce wybijać swoich rodaków.
4 marca do Kijowa przybył także sekretarz stanu USA John Kerry, który spotkał się z pełniącym obowiązki prezydenta Ołeksandrem Turczynowem oraz premierem Arsenijem Jaceniukiem. W konflikcie o Krym, USA jednoznacznie stoją po stronie Ukrainy.
(kd/pj)