Gra się przede wszystkim na trawie, ale jak mówią goście Czwórki – bardzo przyjemnie jest także na piasku. Niestety w Polsce jest bardzo długa pora jesienno-zimowa, więc większość czasu i tak spędzamy w halach sportowych – tłumaczy goście Czwórki. Boisko do Ultimate nie różni się jednak specjalnie od tego, przeznaczonego do piłki nożnej. – Jest trochę węższe – przyznaje Krynicki. – Ale do treningów i tak znajdujemy zawsze jakieś mniejsze powierzchnie.
Poza tym drużyny są… koedukacyjne, a niewiasty z przedstawicielami płci silniejszej walczą na jednej linii i z takim samym zaangażowaniem. – W drużynie jest siedem osób, w sumie powinny więc grać trzy albo cztery dziewczyny – opowiada Krynicki. – Ale decyduje się o tym przed każdym punktem.
Zdaniem gości Czwórki szanse na boisku przedstawiciele obu płci mają takie same, bo nic nie zależy od wzrostu, czy siły, tylko precyzji. – Kobietom nie przypisuje się konkretnych pozycji na boisku – opowiada Bańbuła. – To się zmienia, wszyscy są "wymieszani".
Z dyskiem nie wolno biegać. Po złapaniu trzeba się zatrzymać i podać do innego zawodnika. Zdaniem Krynickiego, sport ten jednak nie jest brutalny, a do "krwawego przejęcia dysku" dochodzi rzadko. – Ultimate wygląda trochę, jak futbol amerykański, ale jest to sport zupełnie bezkontaktowy – tłumaczy gość Czwórki. – Nie ma także sędziów, więc gracze sami dbają o to, by zasady gry były przestrzegane. Dlatego ten sport jest wymagający, bo na boisku nie wystarczy być tylko atletą, trzeba grać fair i kontrolować innych graczy.
Więcej na temat ultimate frisbee dowiesz się, słuchając całej rozmowy z audycji "Pod lupą".
(kd)