Jeśli w kierowcy budzi się jakiś niezdrowy duch rywalizacji, jakaś agresja, dążenie do bycia najlepszym na drodze oznacza to, że ta osoba nie powinna prowadzić, bo nie dojrzała emocjonalnie do prowadzenia samochodu. Takiego zdania jest Dorota Bąk-Gajda, psycholog z Instytut Transportu Samochodowego.
Polacy, jak stwierdził redaktor Paweł Wojewódka, nie tak dawno przesiedli się z furmanek do nowoczesnych aut. Na naszych drogach jest coraz więcej nowoczesnych, szybkich aut. Jednak to, że mamy coraz lepsze samochody nie znaczy, że jesteśmy coraz lepszymi kierowcami. Wiara w możliwości urządzenia może przerosnąć umiejętności prowadzenia.
- Kierowca każdorazowo uruchamiając samochód zawierza swoje życie urządzeniu i myśli, że to urządzenia wyciągnie go z każdej opresji, z każdego poślizgu, z każdej sytuacji zablokowania kół, czy też zmiany toru jazdy. Takie myślenie może doprowadzić do tragedii na drodze - stwierdziła na antenie Jedynki Dorota Bąk-Gajda.
Problem brawurowej jazdy dotyczy zarówno młodych, niedoświadczonych kierowców jak i tych, którzy przejechali tysiące kilometrów.
W przypadku młodych ludzi bardzo często mamy do czynienia z "dyskotekowymi powrotami". To najczęściej w takich okolicznościach dochodzi do wypadków z ich udziałem.
Jednak, jak stwierdziła psycholog z Instytutu Transportu Samochodowego, dotarcie do świadomości młodych kierowców jest bardzo trudne. Młodzież jest nazbyt pewna swoich umiejętności, poza tym mają silniejszą niż człowiek dorosły pokusę ryzyka i przekraczania granic.
- Najbardziej dotyczy to młodych kierowców w wieku 18-24 lat. Oni najmocniej przekonani są o wzroście własnych umiejętności. To są młodzi ludzie, którzy latem zrobili prawo jazdy i gdy przychodzi jesień nie wiedzą o tym, że może być ślisko, że nad ranem może być mgła – mówiła na antenie jedynki psycholog.
Zauważyła jednak, że ten problem dotyczy także doświadczonych kierowców, którzy mają za sobą lata jazdy i tysiące kilometrów za kierownicą.
- To są ludzie, którzy uważają, że ich często złe i niebezpieczne nawyki są prawidłowe – tłumaczyła Dorota Bąk-Gajda.
Dodała także, że polskiemu społeczeństwu potrzebna jest szeroka edukacja o bezpieczeństwie ruchu drogowego, nie tylko kiedy dojdzie do tragedii, ale każdego dnia.
(mb)