Zgodnie z ideologią sukcesu, a w takim świecie żyjemy, potknięcia nie są wskazane, a porażka to temat tabu. Ale o naszej wielkości nie decyduje to, czy upadamy, ale to, jak się podnosimy i czy potrafimy z tego wyciągnąć wnioski.
- Bezrefleksyjne porażki do niczego nie prowadzą - twierdzi Paweł Fortuna. - Najlepszy przykład to słynne "nic się nie stało" śpiewane po każdym meczu. Jeżeli już się coś zawaliło, należy po prostu stawić temu czoła. I nie roztrząsać tego w kategoriach "jestem do niczego", tylko "tym razem nie wyszło, warto dowiedzieć się dlaczego".
Bo porażki, jak nic innego, w wytrącają nas z życiowej równowagi, wzbudzają trudne emocje i blokują dalszą aktywność. Dlatego trzeba umieć sobie z nimi radzić.
- Warto też pamiętać, że bez porażek trudno mówić o sukcesie - kontynuuje rozmówca Krzyśka Grzybowskiego. - Co więcej zestawienie "klęska" i "sukces" wcale się nie gryzą, a wszystko zależy od perspektywy naszego spojrzenia. Te dwa pojęcia nie wykluczają się wzajemnie, tylko informują o wyniku jaki udało nam się uzyskać.
Autor książki przekonuje także, że porażka to doskonała informacja zwrotna, umożliwiająca zweryfikowanie celów życiowych i sposobów ich realizacji, a także jakości relacji z bliskimi osobami, od których oczekujemy wsparcia.
- W psychologii biznesu obowiązuje teoria mówiąca, że jeśli ktoś chce szybko odnieść sukces, musi jak najszybciej doświadczyć ważnych porażek - opowiada gość "4 do 4". - Nie możemy jednak czekać na sam fakt, że popełnimy błąd. Bo taki fakt wcale nie uczyni nas bardziej dojrzałymi i doświadczonymi, tak jak posiadanie biblioteki nie zrobi z nikogo mędrca. Najważniejsze jest to, co my z tego wyniesiemy. Powtarzanie ciągle tych samych błędów, które prowadzą do kolejnych porażek wcale dobrze o nas nie świadczy. Klęska ma pobudzać do refleksji nad życiem. Dzięki temu może ono stać się przyjemniejsze, bardziej zaangażowane i przepełnione sensem.
kul
Psycholog Paweł Fortuna w studiu Czwórki