Działał niecały rok. To wystarczyło, by zorganizować w nim ponad 300 koncertów, na których zagrały najważniejsze polskie zespoły oraz zagraniczne składy. Od tego czasu minęło 21 lat i, jak dotąd, nikt nie pobił rekordu należącego do klubu Fugazi.
- W porównaniu z tym, co dzieje się teraz, byliśmy chyba najbardziej rockandrollowym miejscem w historii - wspomina właściciel klubu, Waldemar Czapski. - Fugazi zakładała ponad setka ludzi. Razem budowaliśmy klub, razem go malowaliśmy, rozwieszaliśmy plakaty na mieście, sprzedawaliśmy bilety. Stworzyliśmy miejsce, które było spełnieniem naszych marzeń, w którym po prostu każdy z nas chciał bywać - dodaje. W Fugazi po raz pierwszy w Warszawie zagrali Hey, Acid Drinkers i Wilki, konferansjerkę prowadzili Jurek Owsiak i Grzegorz Miecugow, a karierę dziennikarską rozpoczynał Kuba Wojewódzki. Tam też odbyła się pierwsza w Polsce impreza techno. I choć na razie nie ma mowy o reaktywacji samego miejsca, to jego duch odrodzi się w ramach Fugazi FESTiwal.
- Nie dbamy o to, by był to come back klubu czy marki. Nie chcemy "jechać" na nostalgii i odkurzaniu starych klimatów - tłumaczy gość "DJ Pasma". - Chcemy zrobić najlepszy i jedyny w Polsce przegląd muzyki rockowej. Od bluesa do death metalu, bez przerwy przez 22 dni - precyzuje. - Stawiamy na młode zespoły. W sumie na festiwalu wystąpi 150 takich kapel - opowiada Maciej Ostatek. - Ale będą też gwiazdy. Festiwal otworzy Kazik Na Żywo, a w kolejnych dniach zagrają m. in. Acid Drinkers, Bednarek, Closterkeller, Coma, DAAB, Deuter, Izrael, Hemp Gru, Illusion, Lao Che, Luxtorpeda, Tede, Variete, TSA, Świetliki, Voo Voo, Vienio i Stanisław Soyka. A to i tak nie wszyscy wykonawcy - wylicza.
Organizatorzy festiwalu zgłosili też chęć pobicia rekordu Guinessa w kategorii "Najdłuższy koncert świata". Obecny rekord ustanowiono w Michigan. W klubie AJ's Music Cafe grano rocka i bluesa non stop przez 360 godzin, czyli 15 dni. Fugazi spróbuje pobić ten rekord i zamierza grać 400 godzin.
kul