W dorobku artystycznym reżysera nie brakuje tytułów, które wielbicieli filmów grozy zawstydzają, żeby nie napisać: żenują. Ale z drugiej strony Carpenter ma na swoim koncie takie klasyki gatunku jak "Halloween" czy "Coś".
Nakręcony w 1982 roku film to remake "The Thing from another World" Howarda Hawksa z 1951 roku. Literackim pierwowzorem obu filmów było opowiadanie prekursora nowoczesnej SF Johna W. Campbella "Who goes there?", po raz pierwszy opublikowane w czasopiśmie "Astounding" w 1938 roku.
Akcja "Coś" dzieje się w odciętej od świata bazie naukowej na Antarktydzie. Śmierć sieje tam Obcy - przybysz z nieznanej planety, którego pojazd rozbił się niegdyś na Ziemi i który właśnie teraz zbudzony został z lodowego snu. Ma on umiejętność nieustannej zmiany kształtów. Ponieważ egzystuje wyłącznie we wnętrzu żywego organizmu próbuje upodobnić się do swego nosiciela. Zaczyna od psa, kończy na człowieku.
Plakat do filmu
- Film powstał w czasach, kiedy nie używano jeszcze komputerów do tworzenia efektów specjalnych. Owszem istniał blue box, ale nie dało się na nim stworzyć monstrum - mówi Bartosz Sztybor. - Carpenter za wszelką cenę chciał uniknąć pokazywania obcej istoty jako człowieka przebranego w kostium. Marzyły mu się potwory mechaniczne. Dlatego poprosił o pomoc Roba Bottina, który udoskonalił technikę Carlo Rambaldiego z "Obcego" i zastąpił aktora mechaniczną konstrukcją, powleczoną gumą i oblepioną składnikami do produkcji spożywczej.
Pierwszym efektem specjalnym w filmie był statek kosmiczny obcego, lecący w kierunku Ziemi i rozbijający się na Antarktydzie, przed narodzinami ludzkiej cywilizacji. Plastikowy model statku miał metr średnicy, a dookoła rozmieszczono 144 punkty świetlne.
Ale cała zabawa zaczyna się już w trakcie początkowych napisów. - W tamtych czasach logo przeważnie było rysowane. Zaś tytuł "The Thing"... był wycięty w blasze - opowiada krytyk filmowy. - Pod spodem pokryto go folią i bardzo mocno podświetlono. Następnie folię podpalono. Wszystko to było dziełem Petera Kurana z firmy Visual Concept Engineering.
Budżet filmu "Coś" wyniósł 15 milionów dolarów. Był to pierwszy tak kosztowny film, jaki John Carpenter zrealizował dla wielkiej wytwórni. Wcześniejsze obrazy reżyserował u małych, niezależnych producentów.
(kul/pj)