Pawi tren na falach Trójki – o animal-radiu Iwony Korszańskiej w adaptacji i reżyserii Mateusza Pakuły
Jeśli oczekiwać progresu w temacie poszukiwań radia artystycznego, to najważniejszym dziś adresem na polskiej mapie głosów staje się Myśliwiecka 3/5/7. To Trójka wraz z początkiem 2017 roku przystąpiła do słuchowiskowej ofensywy. Cztery premiery w miesiącu, z czego jedna prezentująca najnowszą dramaturgię, a druga spektakle spoza orbity jednogatunkowej, czyli tak zwane eksperymenty. Poszczególne epizody tego ruchu przyjdzie nam jeszcze ocenić i podsumować po sezonie. Dziś skupię się na „Pawim trenie” Iwony Orszańskiej – pierwszym, otwierającym premierowy rok słuchowisku Trójki.
Reżyserii podjął się Mateusz Pakuła, reżyser i scenarzysta związany z Teatrem im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Nie jest to pierwsze starcie Pakuły z radiem. We wrześniu 2014 roku przygotował on „Lorda Kantora” (autorski scenariusz i reżyseria) dla Radia Kraków. Spektakl z Janem Peszkiem i Wiktorem Loga-Skarczewskim wpisał się w cykl premier radiowych, które ufundowały nową markę krakowskiego słuchowiska. Pustka po Romanie Bobrowskiej, której przez wiele lat prezesi rozgłośni nie mogli wypełnić, stała się miejscem dla słuchowisk nowego języka. Spektakle promowane w sieci, rozmowy, wydawnictwa CD, albumy. Nowe radio-teatry zaczęły przywdziewać płaszcz komiksu (jak w „Nietotach” Sebastiana Majewskiego i Jana Klaty), słuchowisk na żywo (jak w adaptacjach Ewy Ziembli, Andrzeja Seweryna i Jerzego Stuhra), ale i gry komputerowej (oto i radiowe signum Mateusza Pakuły i jego „Kantora”). I z tego właśnie świata reżyser przybył do radiowej Centrali.
Jest to świat wyobraźni pierwszych gier wideo, kartridży, pierwszej trylogii „Gwiezdnych wojen”. To ten twórca znalazł się w Krakowie, by rozczytać legendę polskiego teatru, Tadeusza Kantora. Takie połączenie wielu skazałoby na pewną katastrofę już w przedbiegach. Nie bez powodu ten trop zaczął się rozwijać w najnowszych dokonaniach radiowych. Powraca w niezwykłej skali retro świat wyobraźni dziecka epoki RPG. Niejako w obronie przed pulsującymi mackami internetu pojawili się autorzy i reżyserzy, którzy w tkance radiowej znaleźli przestrzeń dla swojego osobliwego „teatru wyobraźni”. To twórcy urodzeni w latach 80. i 90. zaczynają tworzyć nową poetykę mówienia radiowego. Co ciekawe, rozwija się on zarówno w sieci, jak i wielu wydawnictwach płytowych. Wystarczy wspomnieć niedawno wydany i nagrany na kasetach magnetofonowych dźwiękowy pamiętnik robota („Robot Czarek” Kamila Szuszkiewicza) czy dekonstrukcyjny kolaż Lukáša Jiřički „Samoobrona” według tekstu Helmuta Kajzara (Jiřička jest także reżyserem pierwszego słuchowiska 2017 w cyklu „Scena Poszukiwań Twórczych im. Eugeniusza Rudnika”). W Poznaniu tworzy swoje komiksowe dźwiękowiska Kuba Kapral, a śląski reżyser, Krzysztof Kiczek rozwija poszukiwania wielokanałowe, nagrywając w kościele nieznane dialogi z Feliksa Netza.
„Lord” Pakuły w Radiu Kraków niósł ze sobą pułapki. Zastanawiano się, jak ta formuła sprawdzi się w radiu misyjnym, nieobytym z tak poszukującą stylistyką. Zaskoczyło to przede wszystkim tych, którzy oczekiwali biografii twórcy „Umarłej klasy”. Kantor był tu ubrany w skafander spod znaku Lema. Migotliwość szlaków radiowych, zbaczanie z tropów i mieszanie formuł stały się pierwszą szkołą słuchowiska dla Pakuły. „Pawi tren”, czyli radiowa wersja dramatu wyróżnionego w zeszłym roku w Gdyni to krok dalej na radiowej ścieżce Pakuły.
Cieszy mnie przede wszystkim fakt, że w obliczu zastopowania premier „nowego formatu” w Radiu Kraków, Trójka „przejęła” tę inicjatywę. Jest to zawsze ryzykowne. Mówimy przecież o mediach misyjnych, tak wrażliwych na projekty z niszy, gdzie zawsze grząsko, niepewnie i ryzykownie. Młody reżyser zaprosił do aktorskiej współpracy Julię Wyszyńską i Tomasza Schurchardta. Animal drama (tak ochrzczę to słuchowisko), którego głównymi bohaterami są pawie, nornice, pawiany i amfipriony, układa się w dość nieoczekiwaną całość. Mamy przecież w Archiwum Polskiego Radia wiele znajomych, „zwierzęcych” realizacji. „Lato Muminków” w reżyserii Andrzeja Marczewskiego było musicalową baśnią, kultowym słuchowiskiem dziecięcym lat 70., rozpowszechnianym na winylach. Z tym, że nie o baśń chodzi tym razem. Ta socjologizująca przypowieść Korszańskiej pływa w dość skrupulatnie oddanym audio-klimacie. Szczególną uwagę przykuwa muzyczna swoboda, z jaką Pakuła organizuje świat tętniącej natury. Jest tu oczywiście coraz częściej słyszany w radiu ambient spod szyldu elektroniki, trip hop i eksplozja głosowa Asafa Avidana. Utwór „Different pulses”, który kończy słuchowisko, funkcjonuje tu jako dopełnienie, eskaluje napięcie, jakie buduje się krok po kroku w dialogach Wyszyńskiej i Schurchardta i oczyszcza atmosferę stadnej, egoistycznej walki. Aktorski duet zasługuje na uznanie nie tylko ze względu na plastycznie poprowadzony spacer po taksonomii dźwiękowej poszczególnych zwierząt, ale i swobodne zachowanie przed mikrofonem. Pakuła rozluźnił atmosferę dramatu, wprowadził ją w porządek audio-transu, z którego nie jest łatwo wyjść. Możemy krzyknąć: „duszę się”, „nie dam rady” jak dziecko pojawiające się wśród dialogów „Pawiego trenu”, ale i tak zostajemy. Aktorzy w takiej rzeczywistości mogli więc tak rozwinąć głosowe osobliwości, by słuchacz nie wyczuł nadętej stylizacji.
I rzecz najważniejsza: lektorka. Od czasu do czasu Teatr Polskiego Radia decyduje się na taki właśnie zabieg. W archiwalnym „Disneylandzie” wg Stanisława Dygata komentatorem był Bohdan Tomaszewski, a wynik „Meczu” Janusza Głowackiego komentował Dariusz Szpakowski. W „Pawim trenie” nad wszystkim czuwała Krystyna Czubówna. Narracja znana z filmów przyrodniczych łudzi słuchacza, jest afrodyzjakiem, który każe przenieść fabularne złudzenia na pole nieśmiałej imitacji przyrodoznawczej. Czubówna od lat funkcjonowała jako pomost między milczącym światem zwierząt i logosferą zapatrzonych w ekran ludzi. Perspektywa z „Pawiego trenu” jest inna. Zwierzęta mówią, ale komentarz zostaje. Tak jakby ludzkie niedowierzanie potrzebowało symbolizacji w postaci Czubówny. Te sfery nakładają się, plotą i zdaje się, że specyfika teatru wyobraźni jest jedynym remedium na okiełznanie różnych porządków ontologicznych. Duża w tym rola reżysera dźwięku, Pawła Szalińskiego. Połączyć różne rejestry: „zwierzęcy”, narratorski i muzyczny to zadanie dla zdolnego operatora konsolety.
W „Pawim trenie” krok po kroku poznajemy tajniki godowego życia samic i samców, ich rytualnego rodzenia, macierzyństwa. Wyszyńska jako samica zasługuje na szczególne wyróżnienie. Jeśli dobrze się wsłuchać w jej intonacje, można gdzieś odszukać mysłowicko-śląski zaśpiew. Każde takie słuchowisko to również zabawa na poziomie aktorskich przeobrażeń. Gdzieś pod tym wszystkim oczywiście alegoryczna nauka. Nie zamierzam jednak wchodzić w oczywiste poszlaki interpretacyjne. Interesuje mnie znacznie bardziej warstwa fenomenologiczna, która nie wyklucza interpretacji zgodniej z najstarszymi prawidłami teatru wyobraźni. Mówiące zwierzę to przecież figura znana w radiu artystycznym nie od dziś. Czasami mam wrażenie, że idealnym odbiorcą produkcji Teatru Polskiego Radia byłoby dziecko. I ono fizycznie pojawia się w słuchowisku, nie jest odtwarzane przez aktorkę (jak to nakazywałaby praktyka znana od dekad). Pakuła pozwala się dziecku wypowiedzieć. Dlatego ten fakt przywodzi mi na myśl rozpoznanie komunikacyjne. To ta baśniowa ufność w wartość wypowiadanych słów i wiara w samoistność dźwiękowych krajobrazów jest cechą najbardziej poszukujących słuchaczy. Skoro zaczęliśmy od poszukiwań, warto więc udać się do krainy Trójki. Początkowy epizod tej wycieczki daje nadzieje na ferment, tak potrzebny od czasu „Festiwalu Nowych Słuchowisk”. Warto zaufać nowym formom radiowego poznania i otworzyć się na wiele labiryntów, pułapek i paradoksów. Niebawem przyjrzymy się Scenie Teatralnych Form Eksperymentalnych im. Eugeniusza Rudnika.
JANUSZ ŁASTOWIECKI
***
Teatr Polskiego Radia
Iwona Korszańska, Pawi tren
Reżyseria i opracowanie muzyczne: Mateusz Pakuła
Reżyseria dźwięku: Paweł Szaliński
Premiera, III Program Polskiego Radia, 15.01.2017 r.