1. jaka była droga od pomysłu na akcję pomocy dla Mikołaja i jego rodziców do powstania antologii?
Kiedy dowiedziałam się o chorobie Mikołajka, a stało się to za pośrednictwem dwóch blogujących dziewczyn, które czytuję: Idiomki i Bajki, poczułam, że jeden przelew nie wystarczy, że trzeba działać. To był impuls, olśnienie, natchnienie - jakkolwiek to nazwać. Przyszło mi do głowy, żeby stworzyć zbiór tekstów z popularnych blogów, potem po przedyskutowaniu sprawy z moją przyjaciółką Anią, jedną ze współautorek, doszłyśmy do wniosku, że musi być konkretny temat, myśl przewodnia zbiorku. A skoro tak, to macierzyństwo. Dlaczego bez lukru?
Bo mam dość reklam, w których słodkie, cudowne dzieciaczki baraszkują pod okiem uśmiechniętych, idealnie wyglądających aktorek, dość zazdrosnych westchnień starszego pokolenia, że my to mamy dobrze, bo są pampersy. Jeśli w prasie parentingowej publikuje się pamiętnik matki, to jest on wygładzony, zostawia się tylko ogólnikowe stwierdzenia o trudnych chwilach. A macierzyństwo to dla mnie z jednej strony najlepsza, największa przygoda życia, ale też największe wyzwanie i największy wysiłek, jaki kiedykolwiek podejmowałam. Wysiłek fizyczny, cała logistyka okołodziecięca i domowa i setki wątpliwości: po czym ma wysypkę, dlaczego płacze, jakie przedszkole, czy będzie lubiany; mnóstwo stresów i niepewności: powinnam wrócić do pracy czy zostać z dzieckiem, czy będę potrafiła kochać drugie dziecko tak mocno jak pierwsze, itd. Wiem, że te dylematy i rozterki są wspólnym doświadczeniem wielu matek, o tym piszą w swoich blogach.
2. Czy mamy, które piszą znają się - choćby z sieci ? w jaki sposób zebrała się grupa zaangażowana w projekt?
Zwróciłam się z propozycją udziału w tym przedsięwzięciu do dziewczyn, których blogi czytam i cenię za to, że przeżywają swoje macierzyństwo świadomie, cieszą się chwilami z dziećmi, ale przyznają się także do uczuć spoza kanonu Idealnej Matki. Kilka autorek zgłosiło się samorzutnie w trakcie kompletowania zbiorku i niektóre z ich notek weszły do antologii. Dziewczyny są wspaniałe: zareagowały błyskawicznie, zbiorek był gotowy praktycznie w dwa tygodnie. Autorki zrzekły się praw majątkowych na rzecz Mikołajka, bo przymierzamy się do wydania naszego ebooka drukiem.
Założyłam, że w zbiorku znajdą się teksty szczere i prawdziwe, opisujące chwile radosne, trudne, bolesne, ale nie będzie tu martyrologii. Nie chodziło o to, by stworzyć katalog udręk matek polskich, ale by pokazać, że jakkolwiek macierzyństwo nie jest krainą mlekiem i miodem płynącą, pierwszy uśmiech niekoniecznie wszystko wynagradza, codzienność bywa żmudna i trudna, to jednak jesteśmy szczęśliwe i nie zamieniłybyśmy się z nikim. Pchamy swoje wózeczki, od czasu do czasu upuścimy trochę żółci i dalej wioooo mamuśka!
3. co takiego - Twoim zdaniem - jest w tym naszym ( też piszę :))pisaniu, zapisywaniu, łapaniu momentów? Czy sama piszesz, Są Twoje teksty w zbiorze? Czy nasze codzienne zmagania dają jakiś ogólny obraz, można je tak traktować?
Myślę, że tak ja, jak i inne piszące matki, piszemy o dzieciach trochę dla nich, trochę dla siebie. Wiele wspomnień dzięki tym systematycznym zapiskom w ogóle przetrwało, bo gdyby nie blog, nie pamiętałabym, jak zabawnie mówił Piotruś mając dwa latka, ani jak Michaś porzucił moją pierś na rzecz bułki nadgryzionej przez brata.
4. Sama konstrukcja antologii - kto wpadł na pomysł takiej narracji, podziału na etapy?
Matki, które zaangażowały się w projekt, są na różnych etapach macierzyńskiego zaawansowania: najmłodsze dziecko w tym gronie ma 4 miesiące, najstarsze ma własne dzieci. Podział według macierzyńskiego stażu wydał mi się sensowny, ponieważ każdy etap życia matki niesie nowe wyzwania, nowe przygody i nowe lęki. Czytając antologię w porządku chronologicznym, dostajemy w miarę kompletny obraz drogi, którą przebywa każda matka. Osobny rozdział tworzą „Macierzyńskie dylematy”. Chciałam je wyodrębnić, bo opowiadają o bardzo ważnych decyzjach i problemach i myślę, że wiele czytelniczek odnajdzie tu echa swoich wyborów i wątpliwości.
5. Jest kilka bardzo poruszających opisów wśród wybranych tekstów. Z mojej perspektywy to te, w których mamy (czasami bardzo dobitnie) dzielą się niemocą aby (często) przekuć ją w siłę. Czy to właśnie "macierzyństwo bez lukru" jest?
Myślę, że siła tego zbiorku bierze się ze wspólnoty doświadczeń, a wiele trudnych sytuacji jest łatwiej ogarnąć, gdy mamy świadomość, że ktoś już to na sobie przerabiał. Potrzebujemy potwierdzenia, że każda z nas bywa zmęczona swoimi dziećmi i marzenie o roku na wyspie bezludnej nie świadczy o byciu wyrodną, że mamy prawo czuć to, co czujemy, a wachlarz uczuć macierzyńskich jest bardzo szeroki i obejmuje zakres od płomiennej miłości do zimnej furii. Cały czas uczymy się być matkami, mylimy się, popełniamy błędy, ale potrafimy wyciągać wnioski, spojrzeć na siebie z dystansem i odrzucić to, co niewłaściwe, choć czasem wymaga to wiele samozaparcia.
6. Mikołaj - mały chłopiec, któremu chcemy pomóc. Jaki jest?
Mikołaj, przez bliskich zwany Mikusiem, w czerwcu kończy rok. Ma piękne oczy, patrzące uważnie na każdego gościa na blogu https:\/\/mikolajkowo.blogspot.com, który prowadzi dla niego Ciocia Wiola. Jest słodki, rozkoszny, ciekawy świata – jest takim samym dzieckiem, jak dzieci każdej z nas, tyle że ciężko chorym, nie wiadomo z jakiej przyczyny. SMA typu I, najcięższa postać rdzeniowego zaniku mięśni, jest bezlitosne i nieuleczalne. Mikuś oddycha za pomocą respiratora. Chorobę można spowolnić dzięki systematycznej rehabilitacji, na którą potrzebne są duże pieniądze – ok. 2 tys. miesięcznie. Ta choroba mogła się przytrafić dziecku każdej z nas, dlatego chcemy pomóc w imię solidarności z rodzicami Mikołajka.
Tak właśnie jest w przypadku akcji pomocy dla małego Mikołaja. Mamy blogerki zebrały się wokół Doroty Smoleń i w ten sposób powstała wyjątkowa antologia tekstów o macierzyństwie.
Porozmawiamy o niej w ósmym odcinku "Mamy Nieidealnej" - "Mama Nieidealna trochę się boi, a trochę nie" - o 16.50 na antenie radiowej Trójki.
Dorotę poprosiłam także o rozmowę specjalnie dla serwisu dzieci.polskieradio.pl
Agnieszka Szydłowska: Jaka była droga od pomysłu na akcję pomocy dla Mikołaja i jego rodziców do powstania Antologii?
Dorota Smoleń : Kiedy dowiedziałam się o chorobie Mikołajka, a stało się to za pośrednictwem: Idiomki i Bajki - dwóch blogujących dziewczyn, które czytuję - poczułam, że jeden przelew nie wystarczy, że trzeba działać. To był impuls, olśnienie, natchnienie - jakkolwiek to nazwać. Przyszło mi do głowy, żeby stworzyć zbiór tekstów z popularnych blogów. Potem, po przedyskutowaniu sprawy z moją przyjaciółką Anią, jedną ze współautorek, doszłyśmy do wniosku, że musi być konkretny temat, myśl przewodnia zbiorku. A skoro tak - to macierzyństwo. Dlaczego bez lukru? Bo mam dość reklam, w których słodkie, cudowne dzieciaczki baraszkują pod okiem uśmiechniętych, idealnie wyglądających aktorek. Dość zazdrosnych westchnień starszego pokolenia, że my to mamy dobrze, bo są pampersy. Jeśli w prasie dla rodziców publikuje się pamiętnik matki, to jest on wygładzony, zostawia się tylko ogólnikowe stwierdzenia o trudnych chwilach. A macierzyństwo to dla mnie z jednej strony najlepsza, największa przygoda życia, ale z drugiej - największe wyzwanie i największy wysiłek, jaki kiedykolwiek podejmowałam. Wysiłek fizyczny, cała logistyka "okołodziecięca" i domowa oraz setki wątpliwości: po czym ma wysypkę, dlaczego płacze, jakie przedszkole, czy będzie lubiany; mnóstwo stresów i niepewności: powinnam wrócić do pracy czy zostać z dzieckiem, czy będę potrafiła kochać drugie dziecko tak mocno jak pierwsze, itd. Wiem, że te dylematy i rozterki są wspólnym doświadczeniem wielu matek, o tym piszą w swoich blogach.
AS: Czy mamy, które piszą, znają się - choćby z sieci ? W jaki sposób zebrała się grupa zaangażowana w projekt?
DS: Zwróciłam się z propozycją udziału w tym przedsięwzięciu do dziewczyn, których blogi czytam i cenię za to, że przeżywają swoje macierzyństwo świadomie, cieszą się chwilami z dziećmi, ale przyznają się także do uczuć spoza kanonu Idealnej Matki. Kilka autorek zgłosiło się samorzutnie w trakcie kompletowania zbiorku i niektóre z ich notek weszły do antologii. Dziewczyny są wspaniałe: zareagowały błyskawicznie, zbiorek był gotowy praktycznie w dwa tygodnie. Autorki zrzekły się praw majątkowych na rzecz Mikołajka, bo przymierzamy się do wydania naszego eBooka drukiem. Założyłam, że w zbiorku znajdą się teksty szczere i prawdziwe, opisujące chwile radosne, trudne, bolesne, ale nie będzie tu martyrologii. Nie chodziło o to, by stworzyć katalog udręk matek polskich, ale by pokazać, że - jakkolwiek macierzyństwo nie jest krainą mlekiem i miodem płynącą, pierwszy uśmiech niekoniecznie wszystko wynagradza, a codzienność bywa żmudna i trudna - to jednak jesteśmy szczęśliwe i nie zamieniłybyśmy się z nikim. Pchamy swoje wózeczki, od czasu do czasu upuścimy trochę żółci i dalej wioooo, mamuśka!
AS: Co takiego - Twoim zdaniem - jest w tym naszym (też piszę) zapisywaniu, łapaniu momentów? Czy Ty sama piszesz? Twoje teksty są w zbiorze? Czy nasze codzienne zmagania dają jakiś ogólny obraz, można je tak traktować?
DS: Myślę, że piszemy o dzieciach trochę dla nich, trochę dla siebie. Wiele wspomnień, dzięki tym systematycznym zapiskom, w ogóle przetrwało, bo gdyby nie blog, nie pamiętałabym, jak zabawnie mówił Piotruś mając dwa latka, ani jak Michaś porzucił moją pierś na rzecz bułki nadgryzionej przez brata.
AS: Ciekawa jest sama konstrukcja Antologii. Kto wpadł na pomysł takiej narracji, podziału na etapy?
Matki, które zaangażowały się w projekt, są na różnych etapach macierzyńskiego zaawansowania: najmłodsze dziecko w tym gronie ma 4 miesiące, najstarsze ma własne dzieci. Podział według macierzyńskiego stażu wydał mi się sensowny, ponieważ każdy etap życia matki niesie nowe wyzwania, nowe przygody i nowe lęki. Czytając antologię w porządku chronologicznym, dostajemy w miarę kompletny obraz drogi, którą przebywa każda matka. Osobny rozdział tworzą „Macierzyńskie dylematy”. Chciałam je wyodrębnić, bo opowiadają o bardzo ważnych decyzjach i problemach. Myślę, że wiele czytelniczek odnajdzie tu echa swoich wyborów i wątpliwości.
AS: Jest kilka bardzo poruszających opisów wśród wybranych tekstów. Z mojej perspektywy to te, w których mamy (czasami bardzo dobitnie) dzielą się niemocą aby (często) przekuć ją w siłę. Czy to jest właśnie "macierzyństwo bez lukru"?
DS: Myślę, że siła tego zbiorku bierze się ze wspólnoty doświadczeń, a wiele trudnych sytuacji jest łatwiej ogarnąć, gdy mamy świadomość, że ktoś już to na sobie przerabiał. Potrzebujemy potwierdzenia, że każda z nas bywa zmęczona swoimi dziećmi, a marzenie o roku na wyspie bezludnej nie świadczy o byciu wyrodną, że mamy prawo czuć to, co czujemy, a wachlarz uczuć macierzyńskich jest bardzo szeroki i obejmuje zakres od płomiennej miłości do zimnej furii. Cały czas uczymy się być matkami, mylimy się, popełniamy błędy, ale potrafimy wyciągać wnioski, spojrzeć na siebie z dystansem i odrzucić to, co niewłaściwe, choć czasem wymaga to wiele samozaparcia.
AS: Mikołaj - mały chłopiec, któremu chcemy pomóc. Jaki jest?
DS: Mikołaj, przez bliskich zwany Mikusiem, w czerwcu kończy rok. Ma piękne oczy, patrzące uważnie na każdego gościa na blogu "mikołajkowo", który prowadzi dla niego Ciocia Wiola. Jest słodki, rozkoszny, ciekawy świata – jest takim samym dzieckiem, jak dzieci każdej z nas, tyle że ciężko chorym, nie wiadomo z jakiej przyczyny. SMA typu I, najcięższa postać rdzeniowego zaniku mięśni, jest bezlitosne i nieuleczalne. Mikuś oddycha za pomocą respiratora. Chorobę można spowolnić dzięki systematycznej rehabilitacji, na którą potrzebne są duże pieniądze – ok. 2 tyssięcy złotych miesięcznie. Ta choroba mogła się przytrafić dziecku każdej z nas, dlatego chcemy pomóc w imię solidarności z rodzicami Mikołajka.
A pomóc można kupując antologię "Macierzyństwo bez lukru". Wszystkie szczegóły dotyczące samej akcji oraz zakupu TUTAJ.