Winna jest usterka chińskiej rakiety Long March 4B, na której miał wystartować 30 grudnia z Chin. Nie udał się jej ostatni start. - Brazylijski satelita wynoszony przez tę rakietę wylądował na Antarktydzie zamiast w kosmosie. Ogólnie rzecz ujmując to się jednak czasem zdarza - wyjaśnia prof. Aleksander Schwarzenberg-Czerny z Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika w Warszawie. - Teraz strona chińska, która ma już duże doświadczenie w wysyłaniu rakiet, analizuje dane przesłane przez tę rakietę. Badanie przyczyn takiego zdarzenia może potrwać co najmniej trzy miesiące - dodaje. Chodzi o to, aby błąd się nie powtórzył.
Polscy naukowcy szacują, że w przestrzeni kosmicznej Heweliusz znajdzie się w najwcześniej w pierwszym kwartale 2014 roku.
Heweliusz i Lem to polskie satelity naukowe, budowane w ramach międzynarodowego programu BRIght Target Explorer Constellation – BRITE. Umieszczone na orbicie, na wysokości około 800 km, przez kilka lat będą prowadzić precyzyjne pomiary najjaśniejszych gwiazd na niebie, które w nocy widać nawet gołym okiem.
- Satelity Brite pod względem technicznym nie muszą ze sobą współpracować. Lem może zbierać dane naukowe bez Heweliusza - podkreśla prof. Schwarzenberg-Czerny. Satelita Lem, który wystartował w listopadzie, jest teraz w tzw. fazie odbioru. - Można powiedzieć, że jest zdrowy, ale poszedł do przychodni lekarskiej na badania. Dla każdego satelity start jest poważnym przeżyciem i wymaga przetestowania stanu zdrowia. Jesteśmy już jednak w połowie tych testów - opisuje profesor.
(ew/PAP-Nauka w Polsce)