- Ja przede wszystkim kocham muzykę morza. To jest taka mantra, zestaw dźwięków, który zawsze mnie urzeka. Kiedyś postanowiłem sprawdzić czy rozumiem o czym śpiewam. Wtedy pierwszy raz popłynąłem "Zawiszą" i mnie wciągnęło absolutnie – wspomina niewidomy muzyk i pomysłodawca projektu "Zobaczyć morze" Roman Roczeń.
Pierwszy raz wypłynął w morze w 2000 roku. - Przeszkadzało mi to, że jako osoba niewidząca byłem pokładową maskotką. Wszyscy mi pomagali. Wiem, że robili to z najszlachetniejszych pobudek, ale ja chciałem posmakować tego tak naprawdę. Jedynym sposobem na osiągnięcie tego, o co mi chodziło, było spowodowanie takiej sytuacji, w której nie da się wszystkim pomóc – wspomina muzyk.
Wtedy znalazł kapitana, który zrozumiał o co mu chodzi i wspólnie wymyślili formułę rejsu dla niewidomych. - Nasza jednostka to jest trzymasztowy szkuner "Zawisza Czarny", który trzy lata temu obchodził pięćdziesięciolecie pływania pod żaglami – mówi Janusz Zbierajewski, kapitan z 38-letnim doświadczeniem.
Na pokładzie żaglowca pół załogi jest widząca, druga połowa to osoby niewidome i niedowidzące. - Ktoś z rodziny powiedział mi o rejsie "Zobaczyć morze”. Wszedłem na stronę. Zapisałem się i wyruszyłem w mój pierwszy rejs. Na początku było spokojnie, dopiero po kilku dniach zaczął się mocny wiatr. Żartowałem, żeby płynęli omijając fale, bo mocno buja.
Uczestnicy rejsu nie mają żadnych ulg z racji swojej niepełnosprawności. Robią wszystko to, co załoga widząca. - Trzeba zrobić wszystko i koniec. Wtedy człowiek czuje się wewnętrznie dowartościowany. Pracuję jak każdy inny i to jest fajne – mówi jeden z uczestników rejsu.
Niewidomi na początku poznają topografię pokładu i regulamin, w którym jest 130 paragrafów i mnóstwo podpunktów. Ale kapitan wprowadza trzy podstawowe: po pierwsze - ma być miło, po drugie - bezpiecznie, a po trzecie - statek traktujemy jak własny dom.
- To jest pstryczek w nos wszystkich widzących, którzy myślą, że żeby coś zobaczyć, to trzeba mieć oczy. Moja załoga widzi morze, ale słowo "zobaczyć" rozumiemy jako "poznać". Wtedy wszystko się zgadza – mówi kapitan, który jest przekorny. Jak coś wydaje się niemożliwe, to on robi wszystko by udowodnić, że tak nie jest.
Kapitan Janusz Zbierajewski przywołuje obrazek trzmiela i wyrusza w kolejny rejs, by z niewidomymi "zobaczyć morze"...
Radiowa Jedynka objęła przedsięwzięcie swoim patronatem. Zapraszamy do wysłuchania całego reportażu Ewy Michałowskiej pt."Zobaczyć morze".
jl