Reżyserem jest Jacek Bończyk. Jak przyznaje, pomysł zrealizowania przedstawienia z piosenkami Stanisława Staszewskiego, ojca Kazika, narodził się w jego głowie wiele lat temu: – W latach 90-tych wziąłem udział w gali wrocławskiego Przeglądu Piosenki Aktorskiej. Wykonywane wówczas utwory Staszewskiego bardzo zapadły mi w pamięć, głównie z powodu tekstów. Niektóre z tych piosenek wykonywałem podczas swoich recitali.
Pod koniec ubiegłego roku Bończyk zaproponował Trójce współudział w przedsięwzięciu. – Uznaliśmy za ciekawe i intrygujące, że spektakl będzie w rzeczywistości fabularyzowaną opowieścią o życiu i twórczości ojca Kazika. Po przeczytaniu scenariusza wiedzieliśmy, że całość znakomicie pasuje do charakteru naszej stacji – mówi dyrektor Trójki, Magda Jethon. – Zapytałam Jacka Bończyka, co sądzi o ewentualnym udziale w "Nie dorosłem” naszych dziennikarzy, na przykład Artura Andrusa? Zareagował entuzjastycznie.
Szefowa Trójki dodaje: – Mogę zdradzić, że Artur nie będzie jedyną osobą z naszego zespołu, która pojawi się w spektaklu. Małą, ale wymowną rolę reżyser przewidział także dla Wojciecha Manna.
Na "Nie dorosłem” złoży się 19 piosenek Stanisława Staszewskiego. To autorski, więc subiektywny wybór Jacka Bończyka. – Chciałem pokazać utwory powstałe w dwóch okresach życia Stanisława Staszewskiego: szaro-burym (warszawsko-płockim) i kolorowym (paryskim). Zależało mi jednak na nowych aranżacjach, by pokazać w warunkach teatralnych głębię tych tekstów – przestrzeń, czas, to, co się dzieje w głowie człowieka, któremu świat nie pasuje.
Artur Andrus przyznaje, że udział w spektaklu nieco go stresuje. O swojej roli mówi tak: – W dwóch, trzech miejscach pojawiam się tajemniczo, ale również – odważę się to powiedzieć – śpiewam. Uspokajam, tylko jedną piosenkę: "Wiosna wróci, baronowo”. To będzie wykonanie mocno intrygujące, a towarzyszyć mi będzie tajemnicza baronowa oraz… żywe zwierzę!
Dziennikarz Trójki jest już po wielu próbach muzycznych, o których mówi z charakterystycznym dla siebie lekko złośliwym uśmiechem na twarzy: – Koledzy grający na instrumentach byli bardzo zdziwieni moją obecnością w tym spektaklu. Stopniowo przyzwyczaili się do tego, że można śpiewać tak, jak ja to robię. Generalnie nie jest źle, spotykamy się – oni i ja – gdzieś przy końcu utworu. Jestem jednak spokojny, bo towarzyszący mi chór udowodni, że ta piosenka ma melodię.
Poza Arturem Andrusem na scenie pojawi się, oczywiście, zespół aktorski Teatru Syrena, z którymi Jacek Bończyk pracował już wcześniej. Ale nie tylko: – Od początku było dla mnie jasne, że musi zaśpiewać znakomita Krystyna Tkacz (była aktorka Teatru Ateneum, od pewnego czasu w Syrenie) – mówi reżyser. – Akuratnie dołączył do składu aktorskiego Piotr Szwedes, o którym mało kto wie, że swobodnie radzi sobie ze śpiewem i grą na gitarze. No i jeszcze Mirosław Baka (aktor Teatru Wybrzeże w Gdańsku), z którym znam się od lat. Potrzebowałem do spektaklu faceta z dużym doświadczeniem, męską dojrzałością. Ściągnąłem go, bo odnajduję w nim kompletne alter ego Stanisława Staszewskiego z jego ostatniego okresu. Mirek zaśpiewa trzy najbardziej kluczowe teksty: "Samotni ludzie", "A gdy będę umierał" i "Nie dorosłem do swych lat".
Dyrektor Trójki Magda Jethon wyjaśnia, że spektakl "Nie dorosłem" będzie miał dwie premiery: teatralną i radiową: – Pierwsza na scenie przy Litewskiej, 28 kwietnia. Druga – na naszej antenie, 3 maja wieczorem.
W spektaklu teatralnym pokazane zostaną fragmenty czarno-białych filmów z lat 50., a na nich Warszawę tamtego okresu. – Widzowie zobaczą, jak wyglądało miasto, w którym mieszkał wtedy Stanisław Staszewski – mówi Jacek Bończyk. – Ja sam dokonałem wielkiego odkrycia, przeglądając te taśmy. I wtedy, i dziś na tej samej ulicy w centrum ludzie tak samo się spieszą, gdzieś biegną. Tylko samochody już nieco inne…
Więcej o przygotowaniach do spektaklu w Trójkowych audycjach: "Magazyn Bardzo Kulturalny”, "Radiowy Dom Kultury”, "Tu Baron” i "Zapraszamy do Trójki”.