Przed meczem bezbramkowy remis z Niemcami większość kibiców wzięłaby w ciemno. Znalazłoby się wiele osób, które myślami były już przy meczu z Ukrainą, który miał przecież zadecydować o tym, czy uda nam się pewnie awansować do kolejnej rundy. W czwartek, już po ostatnim gwizdku sędziego Bjorna Kuipersa, mogliśmy jednak odczuwać niedosyt, bo wygrana była na wyciągnięcie ręki.
Niemcy - Polska. Biało-czerwoni "wyzerowali" mistrzów świata
Niewykorzystane sytuacje Arkadiusza Milika będą śnić się napastnikowi po nocach, jednak jeden z najlepszych zawodników tej kadry będzie zmuszony do tego, by szybko się pozbierać i zapomnieć o tym występie. Na rozstrząsanie tego nie ma po prostu czasu.
Stara piłkarska prawda głosi, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić - w meczu z Niemcami na szczęście się to nie sprawdziło. Bardzo wymowne jest, że graczem meczu według UEFA został Jerome Boateng, środkowy obrońca. Sympatycy reprezentacji Polski nie mogą się z tym zgodzić, bo kapitalne zawody rozegrał Michał Pazdan. Niedoceniany, po kilku spotkaniach wręcz wyszydzany, w pełni odpłacił Adamowi Nawałce za zaufanie. Ile osób na miejscu selekcjonera byłoby w stanie mu tak zaufać?
To już stały motyw, który będzie się łączył z Adamem Nawałką - "jego" zawodnicy właściwie zawsze dziękują mu za powołanie dobrą grą lub ważnymi bramkami, jak na przykład Sławomir Peszko czy Krzysztof Mączyński w eliminacjach do francuskiego turnieju.
Kluczem jest jednak drużyna. Nawet na tych mistrzostwach widzieliśmy już zespoły, które na papierze mają bardzo mocne składy, dysponują prawdziwymi gwiazdami, ale nie potrafiły przełożyć tego na swoje boiskowe poczynania. U biało-czerwonych widać chemię, widać żądzę wygranej i to, że piłkarze są gotowi skoczyć za sobą w ogień.
Kiedy Nawałka został wybrany selekcjonerem reprezentacji, pojawiały się głosy, że będzie miał problemy z zyskaniem szacunku piłkarzy i zjednaniem sobie szatni. Z tym, żeby stać się prawdziwym generałem, którego słowo będzie niepodważalne. Okazało się, że te obawy były zupełnie nieuzasadnione. Być może na początku dochodziło do tarć, najpoważniejszym z nich było zamieszanie związane z Jakubem Błaszczykowskim i kapitańską opaską.
Czy teraz ktoś o tym w ogóle pamięta? Zarówno zawodnik Borussii Dortmund, jak i snajper Bayernu Monachium są niezwykle ważnymi elementami tej drużyny, grają przede wszystkim dla niej, a nie dla siebie. Choć od lat w kuluarach mówi się o tym, że nie przepadają za sobą, teraz są w stanie oddzielić to od tego, co dzieje się w szatni i na boisku.
Trudno przypomnieć sobie ostatni taki mecz reprezentacji Polski, w dodatku z tak renomowanym rywalem. Mimo, że nie udało się odnieść wygranej, powodów do zadowolenia jest wiele - taktyczna dyscyplina, zdolność do wygrywania zaciętej walki w środku pola, odpowiedzialność piłkarzy, umiejętność doboru odpowiedniej strategii i przetrwania kryzysowych momentów.
Niemcy momentami przeżywali męczarnie, starając się uruchomić napastników prostopadłymi podaniami. Kilka razy musieli faulować, zobaczyli trzy żółte kartki, przerywając akcje biało-czerwonych.
Źródło: TVP
Czy remis z Niemcami zrobił z Polaków faworytów Euro 2016? Nic z tych rzeczy, jednak mamy powody do tego, by dać się ponieść temu, co prezentują nasi piłkarze. Żyjemy tą reprezentacją, cieszymy się jej sukcesami, bo czekaliśmy na taki moment przez lata. Przez lata, kiedy już udało nam się awansować na wielki turniej, kończyliśmy go meczem o honor, stałym elementem programu, który nadchodził po dwóch porażkach w grupie. W których graliśmy bez pomysłu i bardziej niż drużyną byliśmy zbieraniną piłkarzy.
Momentami mieliśmy zawodników z wyższej półki, ale nie było wspólnoty, nie było atmosfery, w której można liczyć na sukces. Jeszcze kilka lat temu, za czasów Franciszka Smudy czy Waldemara Fornalika, spotkanie takie jak to z Niemcami byłoby przegrane jeszcze przed wyjściem na boisko. O takich meczach mówi się, że mogą pomóc odróżnić mężczyzn od chłopców. Tych drugich w naszym zespole nie było.
Teraz nie mamy fałszywej pewności siebie - wypowiedzi na konferencjach pokazują spokój, przekonują o normalności, w której mogą rodzić się rzeczy wielkie. Kiedyś po takim remisie byłaby wielka feta. Teraz oglądamy skupienie, świadomość zrealizowanego celu, ale jednocześnie momentalne przejście do następnego kroku, który trzeba wykonać - do meczu z Ukrainą.
Oprócz zagranicznych gwiazd mamy zawodników z Ekstraklasy, którzy odgrywają swoją rolę bez zarzutu. Momentami można odnieść wrażenie, że mają niewdzięczną funkcję, że pracują na to, by gwiazdy mogły błyszczeć. Adam Nawałka ma świadomość tego, ile znaczy każdy z nich.
Nie zdajemy się na łut szczęścia, nie gramy na wariackich papierach, szukając złotego, najlepszego rozwiązania.
Adam Nawałka i jego sztab planują, analizują, i przede wszystkim budują. Efekty możemy podziwiać na francuskich boiskach. Ten plan jednak sięga dalej. Jak daleko? Jesteśmy tego bardzo ciekawi, ale wszelkie obawy odkładamy na bok. I czekamy na mecz z Ukrainą.
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl, IAR, PAP, Twitter