Sobotni wieczór mógł należeć do Cristiano Ronaldo. Spotkanie z Austrią było dla portugalskiej gwiazdy meczem historycznym. W drużynie narodowej zagrał po raz 128. i został piłkarzem z największą liczbą spotkań w reprezentacji Portugalii dystansując Luisa Figo, który zasiadł na trybunach Parc de Princes.
Po meczu Ronaldo jednak przyznał, że cieszy go ustanowienie rekordu, ale do pełni szczęścia zabrakło mu wygranej. - Pobicie rekordu Luisa Figo to dla mnie powód do dumy. Moim celem było jednak zostanie zawodnikiem z największą liczbą meczów w reprezentacji i jej najlepszym strzelcem. Jest mi jednak trochę przykro, bo nie w takich okolicznościach chciałem to osiągnąć. Chcieliśmy wygrać, ale mecz nie potoczył się po naszej myśli - podkreślił Ronaldo.
Ronaldo w drużynie narodowej do tej pory zdobył 58 bramek. W meczu z Austrią, w 79. minucie stanął przed szansą poprawienia swego dorobku i zapewnienia Portugalii zwycięstwa. Piłkarz Realu Madryt ustawił piłkę na 11. metrze, zmylił Roberta Almera, ale trafił w słupek. Na stadionie słychać było jęk zawodu, a w głowach tych których niepowodzenia Ronaldo cieszą już powstawały okolicznościowe memy i wierszyki.
Internet/screan/sport.pl
Ronaldo broni jednak nie składał. Sześć minut później nadarzyła się okazja. Ronaldo posłał piłkę do siatki efektownym uderzeniem głową, lecz był na spalonym i sędzia gola nie uznał.
- Mieliśmy wiele szans, ale nie potrafiliśmy ich sfinalizować. Ja także miałem parę okazji - karnego i kilka innych. Ale to część futbolu – zaznaczył ze smutkiem napastnik.
Portugalskie media opracowując pomeczowe podsumowania długo nie szukały winnego utraty punktów w meczu z Austrią.
Portugalia w pierwszym meczu na Euro nie zdołała pokonać walecznych Islandczyków. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1, a Cristiano Ronaldo został po tym meczu zapamiętany nie z dobrej gry, ale z kpiących z rywala komentarzy. Sfrustrowany Ronaldo wyładował wówczas emocje krytykując styl gry rywali. Portugalczykowi nie spodobała się także nadmierna radość po zdobyciu punktu przez Islandię.
Po meczu z Austrią kapitan Portugalczyków zachował się bardziej dyplomatycznie.
- Wciąż musimy wierzyć w awans do 1/8 finału. Jestem pewny, że nasza drużyna da z siebie wszystko w kolejnym meczu, a jeśli próbujesz, to w końcu ci się uda. Zła passa nie będzie trwać wiecznie, więc musimy wierzyć, że sprawy przybiorą korzystniejszy obrót - stwierdził.
Portugalia mimo braku wygranej wciąż swój los ma we własnych rękach. Choć zajmuje trzecie miejsce w tabeli może liczyć na awans. Stanie się tak, o ile zwycięży w kończącym rywalizację w grupie F środowym spotkaniu z Węgrami i przezwycięży pecha, który prześladuje ich gwiazdę. Dobrze też jeżeli Rolando zapomni o strachu przed odpowiedzialnością jaką obarczyły go media i kibice, bo ten chyba paraliżuje gwiazdę niezwykle skutecznie.
Być może w głowie Ronaldo siedzi jeszcze jedna sprawa, a właściwie jeden człowiek, z którym Portugalczyk rywalizuje na co dzień. Kiedy Cristiano dwoi i się i troi na boiskach Europy, w tym samym czasie Lionel Messi strzela gole w Copa America. Statystyki Argentyńczyka w porównaniu z danymi Ronaldo są o wiele lepsze.
Jedyną konkurencją w której Ronaldo prowadzi z Messim, to liczba zdjęć zrobionych sobie z kibicami na murawie, tuż po meczu.
Mamy nadzieję, że Ronaldo w następnym starciu na Euro odpowie Messiemu golem, a nie kolejnym selfie.
Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl, statystyki za goal.com