EURO 2016

Euro 2016: Polska - Portugalia. Który zespół jest silniejszy na papierze? [ANALIZA]

Ostatnia aktualizacja: 29.06.2016 22:35
W czwartek czeka nas historyczny bój o półfinał mistrzostw Europy - Polacy będą musieli pokonać faworyzowanych Portugalczyków. Większość ekspertów i kibiców uważa, że rywal dysponuje najsłabszym składem od lat. Przyjrzyjmy się zatem pierwszym jedenastkom obu zespołów.
Audio
  • Jakub Wawrzyniak - piłkarze wiedzą jak mają zagrać w czwartek. Koncentracja, konsekwencja i determinacja kluczem do zwycięstwa. (IAR)
  • Michał Pazdan podkreśla, że przygotowania do kolejnego meczu idą normalnym tokiem. (IAR)
Reprezentanci Polski trenują przed meczem ćwierćfinałowym z Portugalią
Reprezentanci Polski trenują przed meczem ćwierćfinałowym z PortugaliąFoto: PAP/Bartłomiej Zborowski

Jeszcze dwa, trzy sezony temu wydawałoby się, że nie ma o czym dyskutować - Portugalia to jeden z europejskich potentatów, naszpikowany gwiazdami światowego futbolu z Cristiano Ronaldo na czele.

Teraz jednak Portugalczycy są w trudnym położeniu. Brak klasycznego napastnika z najwyższej półki, brak błyskotliwego rozgrywającego, opieranie zespołu tylko na jednym zawodniku, a jeżeli do tego dodamy fatalny wręcz bilans na tych mistrzostwach - remis w każdym z czterech rozegranych spotkań (do 90. minuty) - maluje nam się obraz drużyny, która wcale nie jest wyraźnym faworytem w spotkaniu z Polakami.

Z Portugalczykami w ostatnich latach grało nam się naprawdę dobrze. Wszyscy pamiętamy fantastyczne mecze w eliminacjach Euro 2008, kiedy to potrafiliśmy zdominować zespół z Półwyspu Iberyjskiego, zwyciężając w Chorzowie i remisując w Lizbonie. Ostatni mecz pomiędzy obiema reprezentacjami odbył się w lutym 2012 roku - wówczas padł bezbramkowy remis.

Czy powinniśmy się obawiać Portugalii? Postanowiliśmy zestawić obie jedenastki i porównać poszczególnych piłkarzy.

BRAMKA:

Łukasz Fabiański - Rui Patricio

Nasz bramkarz rozgrywa jak na razie świetny turniej. Wskoczył do składu po pierwszym meczu, kiedy to kontuzji doznał Wojciech Szczęsny, i został bohaterem Polaków. Nie zawiódł w żadnym meczu, zachwycił w ostatnim ze Szwajcarią. Bez wątpienia, "Fabian" jest wielkim wygranym tego turnieju, pokazał, że zasługuje na bluzę z numerem 1.

Świetnie wyszkolony, bezbłędny w grze na przedpolu, kapitalnie grający nogami, z fantastycznym refleksem - Łukasz przebył bardzo długą drogę. Jeszcze kilka lat temu nazywany w angielskich mediach "Flappyhandskim" (fatalny błąd w meczu z Wigan, kiedy to wypuścił piłkę z rąk i był winny utraty bramki), dzisiaj zalicza się do czołówki bramkarzy w Premier League, a ostatnie dwa sezony w Swansea City były w jego wykonaniu wręcz rewelacyjne - został wybrany najlepszym piłkarzem tego klubu w sezonie 2014/15. 

Po drugiej stronie bramkarz Sportingu Lizbona, Rui Patricio. 28-letni wychowanek klubu ze stolicy Portugalii występuje w kadrze od 2010 roku. Ostatni turniej nie był dla niego zbyt udany - na mundialu z Brazylii złapał kontuzję już w pierwszym meczu i zakończył turniej.

Łączony z klubami Premier League, pozostaje wierny Sportingowi.

- Żyję dzień po dniu, nie zastanawiam się nad przyszłością. Skupiam się na tym, co jest tu i teraz, nie robię jakichś planów na przyszłość. Jestem szczęśliwy w Lizbonie i chcę tutaj grać. - twierdzi Rui Patricio.

Na turnieju we Francji póki co raczej nie zachwyca, w meczu z Węgrami puścił aż 3 gole. W przeciwieństwie do Fabiańskiego, nie popisał się jak do tej pory spektakularnymi interwencjami.

Werdykt: Łukasz Fabiański. Nie mamy tutaj wątpliwości. Fabiański rozgrywa turniej życia i na ten moment jest zdecydowanie lepszy.

ŚRODEK OBRONY:

Kamil Glik - Pepe

"El Toro", kapitan Torino, ulubieniec kibiców tego klubu i wielki lider naszej linii defensywnej - Glik zrobił oszałamiającą karierę. Jeszcze kilka lat temu niedoceniany w Polsce, dzisiaj jest jednym z bohaterów w naszym kraju. Spekuluje się, że po mistrzostwach ma odejść do AS Monaco za ok. 11 mln €. Nie mamy nic przeciwko, ale biorąc pod uwagę formę naszego stopera, to jak broni dostępu do polskiej bramki, jesteśmy zdania, że sprawdziłby się w o wiele mocniejszym klubie.

Pepe zaś to jeden z najbardziej doświadczonych i utytułowanych obrońców w Europie. Kontrowersyjny zawodnik, znienawidzony przez wielu kibiców na całym świecie, słynie z dość agresywnej, czasem wręcz szalonej gry. Jeszcze kilka sezonów temu zdecydowanie jeden z najlepszych stoperów świata, dzisiaj już raczej w cieniu młodszych kolegów z Realu, przegrywa rywalizację z Raphaelem Varane. Oprócz tego, nie zachwyca formą na turnieju, popełnia sporo błędów, nie jest już tak skoncentrowany i mocny w powietrzu jak kiedyś.

Werdykt: Remis. Glik jest w kapitalnej formie i imponuje walecznością - Pepe to jednak doświadczenie i ogranie. Tyle sezonów na równym poziomie w Realu Madryt to nie przypadek.

Michał Pazdan - Ricardo Carvalho

Chyba największe zaskoczenie wśród Polaków i jedna z sensacji Euro 2016 - Michał Pazdan rozgrywa bezbłędny turniej i gra na poziomie najlepszych obrońców świata. Wspiął się na wyżyny umiejętności i imponuje zarówno ustawieniem, jak i skutecznością. Gracz Legii znalazł się w składzie na Euro 2008, wówczas nazywany był "piranią Beenhakkera". Dziś to jedna z najpopularniejszych osób w naszym kraju, bohater memów, a pomysłowość internautów w nadawaniu mu przydomków nie ma końca. Zostańmy jednak przy "rekinie Nawałki", gdyż Michał ma zdecydowanie swoje najważniejsze pięć minut w karierze. Wieści o zainteresowaniu Barcelony możemy potraktować z przymrużeniem oka, ale kto wie, dokąd zaprowadzi Pazdana spektakularna gra na francuskim turnieju.

Wielu twierdzi, że doświadczony Carvalho gra w obronie Portugalczyków trochę z braku laku. Jeden z najlepszych obrońców ostatniej dekady, kórego kariera nabrała rozpędu w 2004 roku, kiedy to zdobył pod wodzą Jose Mourinho Puchar Europy z FC Porto. 38-letni Portugalczyk znajduje się już jednak u kresu kariery i z pewnością nie jest to już ten sam zawodnik, co kiedyś. Próżno szukać jednak w kadrze Portugalczyków następców doświadczonego stopera. Ile jest jeszcze w stanie wykrzesać z siebie Ricardo Carvalho? Euro 2016 to jego ostatni wielki turniej, sam zawodnik zrobi pewnie wszystko, by był ukoronowaniem wielkiej kariery.

Werdykt: Ricardo Carvalho. Mimo wszystko, z całym szacunkiem dla polskiego piłkarza, Carvalho to wciąż wielka klasa i porównywanie obu zawodników na podstawie tylko trzech meczów byłoby zbyt dużym uproszczeniem.

PRAWA OBRONA:

Łukasz Piszczek - Vieirinha

Obrońca Borussi ma za sobą wspaniały sezon. Początkowo pomijany przez Tomasa Tuchela, wywalczył sobie jednak miejsce w składzie i został uznany najlepszym prawym defensorem sezonu w Bundeslidze. Ogranie, doświadczenie, umiejętności - Łukasz jest pewnym punktem naszego zespołu, jednym z liderów. Nie zawodzi we Francji, z fazie grupowej z Niemcami rozegrał kapitalne spotkanie, w 1/8 ze Szwajcarią całkowicie zablokował swoją stronę boiska. Jeden z najlepszych prawych obrońców Europy.

Portugalczycy mają spory ból głowy, bowiem w pierwszych trzech meczach turnieju na prawej stronie defensywy wystawiany był pomocnik Wolfsburga, Vieirinha. 30-letni Portugalczyk zagrał jednak słabe spotkanie z Węgrami, dlatego już w 1/8 nie wystąpił. Nominalny prawy pomocnik, nie czuje się najlepiej w grze defensywnej. Zawsze aktywny z przodu, bazujący na szybkości i zwinności, ma jednak wiele do poprawy, przede wszystkim w ustawianiu się i współpracy ze stoperami.

Werdykt: Łukasz Piszczek. W tym przypadku nie mamy wątpliwości.

LEWA OBRONA:

Artur Jędrzejczyk - Raphael Guerreiro

Wszyscy zamarliśmy na wieść o kontuzji Macieja Rybusa w przeddzień turnieju. W jego miejsce wskoczył popularny "Jędza", który w klubie gra przecież na prawej obronie. Zawodnik Legii rozczarował w sparingu z Holandią i wielu kibiców naszej reprezentacji była mocno zaniepokojona przed Euro. Jędrzejczyk jednak pozytywnie zaskakuje, gra niezwykle pewnie, w defensywie nie można mu nic zarzucić. Wykorzystuje warunki fizyczne, jest skuteczny w walkach o górne piłki i pojedynki jeden na jeden. Być może nie zachwyca w grze do przodu, wyraźnie brakuje mu dokładności w zagraniach lewą nogą, ale utrzymuje bardzo wysoki poziom całej linii defensywnej podczas tego turnieju.

Porównujemy go jednak z jednym z największych portugalskich talentów, urodzonym we Francji 22-letnim Raphaelem Guerreiro. Nie zawodzi on na turnieju i jest jednym z jaśniejszych punktów swojej drużyny. Żywiołowy, szybki, dobrze oskrzydlający ataki i współpracujący z pomocnikami - zawodnik Lorient jest już ponoć jedną nogą w Borussi Dortmund.

Werdykt: Raphael Guerreiro. Zdecydowana przewaga Portugalczyka.

ŚRODEK POMOCY:

Grzegorz Krychowiak - William Carvalho

Krychowiak rozgrywa fantastyczny turniej. Być może jest najlepszy wśród Polaków we Francji, w sytuacji słabszej formy Roberta Lewandowskiego to on bierze na siebie ciężar gry, jest liderem naszej reprezentacji. Praktycznie dogadany z Paris Saint-Germain, po sezonie wreszcie zasili klub z absolutnego europejskiego topu. Najwyższy czas, bo Grzesiek jest w tej chwili jednym z najlepszych defensywnych pomocników świata.

Wielkie nadzieje pokładane są również w urodzonym w Angoli 24-letnim Williamie Carvalho. Portugalia nigdy nie cierpiała na brak utalentowanych środkowych pomocników, a Carvalho jest jednym z przykładów. Łączony z Premier League, podpisał niedawno nowy kontrakt ze Sportingiem Lizbona, którego jest wychowankiem. Póki co na turnieju raczej nie zachwyca, ale stanowi pewny punkt w środku pola. Nieustępliwy, mądrze się ustawiający, skuteczny w odbiorze. Polacy będą mieli z nim ciężką przeprawę w ćwierćfinale.

Werdykt: Grzegorz Krychowiak. Decyzja mogła być tylko jedna.

Krzysztof Mączyński - Joao Moutinho

Trudno oceniać pomocnika Wisły w tym turnieju. Z jednej strony wydaje się, że Mączyński gra słabo do przodu, nie wspiera kolegów z ataku, nie jest tak kreatywny, jakbyśmy oczekiwali. Z drugiej strony bardzo dobrze współpracuje w defensywie z Krychowiakiem i bocznymi obrońcami, jest w stanie wymienić kilka krótkich podań na własnej połowie, mądrze się ustawia. Gdy zabrakło go w meczu z Ukrainą, Krychowiak musiał harować za dwóch w obronie, a środek pola naszej drużyny praktycznie nie istniał. Mączyński jest zatem bardzo ważnym elementem układanki Adama Nawałki, choć kibice wymagają od niego o wiele więcej.

W porównaniu z Joao Moutinho wypada on jednak blado. Jeden z najlepszych rozgrywających Europy, trochę przygasł w ostatnim sezonie w AS Monaco, mimo wszystko to wciąż wielka klasa. Oczy dookoła głowy, znakomita technika, wszechstronność w rozegraniu. Zawodnik meczu z Austrią w fazie grupowej, później już nie zachwycał. Gdyby był w nieco wyższej formie, Portugalczycy z pewnością celowaliby w końcowy triumf. Oby ta forma nie przyszła na mecz z Polakami. 

Werdykt: Joao Moutinho. Może nie błyszczy tak, jakbyśmy oczekiwali, ale to wciąż jeden z najważniejszych piłkarzy w kadrze Portugalii.

PRAWA POMOC:

Jakub Błaszczykowski - Ricardo Quaresma

To jest turniej Kuby. Nasz prawoskrzydłowy błyszczy i wygrywa nam mecze, zarówno swoimi golami jak i asystami. Jakże długą drogę przeszedł - od ławki rezerwowych we włoskiej Fiorentinie, powątpiewania kibiców, czy jest jeszcze przydatny dla naszego zespołu, aż do gola i wykorzystanego rzutu karnego w 1/8 finału ze Szwajcarią. Błaszczykowski znajduje się w znakomitej formie i nie zapowiada się, by po mistrzostwach miał znów wylądować na ławce rezerwowych. Coraz głośniej mówi się o zainteresowaniu klubów Bundesligi, na czele z Borussią Dortmund, do której miałby wrócić.

Bardzo ważną rolę w zespole Portugalii odgrywa dość niespodziewanie Ricardo Quaresma. Nieco zapomniany gwiazdor Besiktasu wraca do kadry w wielkim stylu. Póki co jest jokerem, wchodzi z ławki, ale zwycięski gol w 1/8 z Chorwacją pozwala nam sądzić, że selekcjoner Fernando Santos w meczu z Polakami postawi właśnie na niego - Portugalia musi zagrać va banque, jeśli myśli o awansie do półfinału.

Werdykt: Jakub Błaszczykowski. Trudny wybór, stawiamy jednak na naszego zawodnika. Ostatnie kilka sezonów w wykonaniu Kuby to regularna gra na wysokim poziomie w Bundeslidze, Lidze Mistrzów, reprezentacji - mimo wszystko, nie możemy tego powiedzieć o Quaresmie.

LEWA POMOC:

Kamil Grosicki - Andre Gomes

"Turbo-Grosik" złapał kontuzję tuż przed turniejem, w inauguracyjnym meczu z Irlandią Północną nie wystąpił. Potem wrócił na końcówkę z Niemcami, z Ukrainą zmienił Kapustkę w 71. minucie, a mecz ze Szwajcarami zaczął już od pierwszego gwizdka sędziego. I ten mecz właśnie udowodnił, jak ważnym piłkarzem dla naszej kadry jest Grosicki. Trochę niedoceniany, trochę wyszydzany, sam apelował do kibiców, że chce być traktowany poważniej. "Pogromcą Gibraltaru", jak żartobliwie określany był przez naszych kibiców, interesuje się w tej chwili Everton - Anglicy chcą podobno wyłożyć 10 mln €. Kamil jest z pewnością jednym z bohaterów tego turnieju, ze Szwajcarią zagrał jeden z najlepszych meczów w reprezentacyjnych barwach. Jest w gazie i możemy być pewni, że da z siebie 150% w meczu z Portugalią. 

Po drugiej stronie pomocnik Valencii, Andre Gomes. Portugalczyk w klubie ma raczej inne zadania niż w reprezentacji, ustawiany jest bardziej w środku. Widać to było szczególnie w meczach z Chorwacją i Węgrami, gdzie sprawiał wrażenie zagubionego po lewej stronie boiska. Nie jest on klasycznym skrzydłowym, choć warto dodać, że jest on uniwersalnym piłkarzem. 22-letni pomocnik już w tej chwili łączony jest z Manchesterem United oraz Juventusem. 

Werdykt: Andre Gomes. Portugalczyk to mimo wszystko bardziej perspektywiczny i lepiej wyszkolony zawodnik niż Grosicki. Nasz skrzydłowy jest być może bardziej nieprzewidywalny, ale to o Gomesa zabiega sam Jose Mourinho. Niech to będzie ostatecznym potwierdzeniem jego klasy.

ATAK:

Arkadiusz Milik - Nani

Bardzo trudne i zarazem ciekawe porównanie.

Milik w wieku 22 lat jest najlepszym snajperem Ajaxu, a w reprezentacji absolutnie kluczowym zawodnikiem. Ostatnio doprowadza do wściekłości naszych kibiców niewykorzystanymi sytuacjami, ale nie należy zapominać, że w statystyce szans, do których dochodzi, znajduje się w czołówce mistrzostw. Wielki talent na skalę światową, kwestią czasu jest transfer do któregoś z topowych europejskich klubów, a Arek ma jeszcze czas, żeby popracować nad chłodną głową i skutecznością. Pamiętajmy też, że zmarnowane okazje z poprzednich spotkań nie mają w tej chwili już absolutnie żadnego znaczenia - należy teraz ściskać kciuki za Milika i wspierać go, by w meczu z Portugalią wyregulował celownik.

Nani to uznana klasa i jeden z najlepszych portugalskich piłkarzy ostatnich lat. Przychodząc do Manchesteru United w 2007 roku był awizowany jako "nowy Cristiano Ronaldo". Dziś już wiemy, że to nie ten sam rozmiar kapelusza, choć Nani z pewnością zalicza się do najlepszych europejskich skrzydłowych ostatnich lat. Dziś, w wieku 29 lat reprezentuje barwy Fenerbahce, możemy więc stwierdzić, że nie znaczy już tyle w świadomości kibiców, ile znaczył choćby 3 sezony temu.

Werdykt: Remis. Obaj zawodnicy grają na trochę innych pozycjach, mimo że trener Fernando Santos wystawia Naniego w ataku. Należy również wziąć poprawkę na to, że znajdują się oni w zupełnie innych momentach kariery, na przeciwnych wręcz biegunach. Zarówno Milik, jak i Nani mogą odegrać jeszcze kluczową rolę na tych mistrzostwach.

Robert Lewandowski - Cristiano Ronaldo

Dwóch najlepszych europejskich snajperów stanie naprzeciwko siebie w ćwierćfinale Euro 2016. Kapitanowie swoich zespołów, wielcy liderzy, obaj rozczarowują na turnieju pod kątem zdobyczy bramkowych - choć Ronaldo swoimi dwoma golami wypada nieco lepiej w tym zestawieniu. Jeżeli jednak mielibyśmy porównywać gigantów światowego futbolu pod kątem zaledwie czterech meczów tych mistrzostw, byłoby to spore uproszczenie.

O obu zawodnikach napisano już w zasadzie wszystko i wszystko co mogliście, zapewne już przeczytaliście. Trochę to zresztą karkołomne zadanie, porównywać tak znakomitych napastników o tak skrajnie innej charakterystyce. Różni ich przede wszystkim pozycja na boisku, sposób ustawiania się podczas ataku, zmysł do gry zespołowej czy gotowość do poświęceń. Obaj zaś imponują przygotowaniem fizycznym, kondycyjnym, siłą, szybkością, skocznością - zarówno jednego jak i drugiego możemy nazwać maszyną do zdobywania bramek. 

Werdykt: Cristiano Ronaldo. Mamy nadzieję, że się mylimy i przekonamy się o tym już w czwartek.

Wynik: 4-5 na korzyść Portugalczyków.

Chyba nie ma niespodzianki, choć widać, jak niewiele brakuje nam do faworyzowanych Portugalczyków. Świadczy to o postępie, jaki wykonała nasza drużyna pod wodzą Adama Nawałki. O sile naszego zespołu stanowią światowej klasy zawodnicy, których zazdrościć mogą nam wszystkie reprezentacje na świecie. Jednakże, Portugalia to wciąż jedna z najlepszych drużyn kontynentu i pomimo dość słabej gry na francuskim turnieju, to gracze z Półwyspu Iberyjskiego są faworytami w meczu z Polską. Wszyscy wierzymy jednak w dobrą grę naszych "Orłów" - a przede wszystkim w przełamanie Roberta Lewandowskiego.

Jaki będzie rezultat tego pojedynku dowiemy się już w czwartek. O godz. 21:00 na Stade Velodrome w Marsylii obie drużyny zmierzą się o półfinał Euro 2016. Zapraszamy na relacje na żywo z tego spotkania na naszych stronach oraz na transmisje w radiowej Jedynce i radiowej Trójce.

Przemysław Kornak, PolskieRadio.pl


Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak

Czytaj także

Euro 2016: Polska - Portugalia. Nani i Ronaldo dopiero się rozkręcają. Pazdan nie pozwoli im rozwinąć skrzydeł?

28.06.2016 14:20
Pomocnik reprezentacji Portugalii Nani docenia klasę polskich obrońców, ale zapowiedział im wiele problemów w czwartkowym ćwierćfinale piłkarskich mistrzostw Europy w Marsylii. - Polscy obrońcy pokazują pewność siebie, ale my ich przełamiemy – zadeklarował Nani.
Ronaldo i Pepe podczas treningu przed meczem z Polską
Ronaldo i Pepe podczas treningu przed meczem z Polską Foto: EPA/MIGUEL A. LOPES

Ostatni raz oba zespoły spotkały się w lutym 2012 roku. W meczu towarzyskim na otwarcie Stadionu Narodowego w Warszawie padł bezbramkowy remis. Pomocnik Fenerbahce Stambuł wystąpił również w 2006 roku, kiedy biało-czerwoni wygrali 2:1.

- Bardziej pamiętam to spotkanie sprzed czterech lat. Podobało mi się, bo to był ekscytujący mecz. W czwartek czeka nas jednak zupełnie inne spotkanie, ponieważ w obydwu drużynach piłkarze są bardziej dojrzali i doświadczeni. A poza tym to inny mecz, bo w konfrontacji towarzyskiej może brakować koncentracji i nikt nie angażuje się w stu procentach. Teraz na pewno będzie więcej walki, ale to normalne na takim turnieju – powiedział reprezentant Portugalii na wtorkowej konferencji prasowej w podparyskiej miejscowości Marcoussis.

Ostatnie treningi Portugalczycy kończyli seriami rzutów karnych. Biało-czerwoni awansowali do ćwierćfinału eliminując w rzutach karnych Szwajcarię. Z kolei Portugalczycy bramkę na wagę awansu w rywalizacji z Chorwacją strzelili w końcówce dogrywki.

- Oczywiście musimy być przygotowani na rzuty karne. Niektórzy mówią, że to kwestia szczęścia. Ale to przede wszystkim precyzja i pewność siebie. Rzuty karne to ostatnia rzecz, o jakiej myślimy. Jeżeli jednak do nich dojdzie, musimy być na nie gotowi – zadeklarował Nani.

Choć Robert Lewandowski nie strzelił na Euro 2016 jeszcze bramki, wciąż pozostaje niekwestionowanym liderem polskiej drużyny.

- Wiemy, że oprócz Lewandowskiego polski zespół ma innych świetnych zawodników. Nie możemy patrzeć na indywidualności, ale na drużynę jako całość. W polskim zespole jest wielu piłkarzy, którzy mogą przesądzić o losach spotkania. Jeśli będziemy kontrolować każdy kawałek boiska, to mamy większe szanse na korzystny wynik, niż kontrolując jednego zawodnika – tłumaczył.

Biało-czerwoni w grupie C odnieśli dwa zwycięstwa po 1:0 (z Irlandią Północną i Ukrainą), a w międzyczasie bezbramkowo zremisowali z Niemcami.

- Oglądałem spotkanie Polaków z Niemcami. To był świetny, ale również bardzo trudny mecz. Kiedy zobaczyłem, że polski zespół jest w stanie kontrolować fragmenty meczu grając z mistrzami świata, to zdałem sobie sprawę, że musimy być ostrożni i skoncentrowani. Nie każda drużyna jest w stanie zagrać na tym poziomie z Niemcami – podkreślił.


Do tej pory na Euro 2016 biało-czerwoni stracili tylko jedną bramkę.

- Polscy obrońcy pokazali, że są silni i bardzo skuteczni w obronie. Zaledwie jedna stracona bramka odzwierciedla ich klasę i pewność siebie. Jednak musimy to zmienić i ich przełamać. Stworzymy im wiele problemów i strzelimy bramki – zadeklarował.

Portugalczycy awansowali do 1/8 finału remisując trzy mecze. Z tego powodu czołowi gracze poddani byli krytyce.

- Ja, Cristiano Ronaldo czy Ricardo Quaresma powoli się rozkręcamy, a nasza forma rośnie od początku turnieju. Zdajemy sobie sprawę, że nie takiego początku Euro od nas oczekiwano, ale każdy mecz daje nam większą wiarę we własne możliwości i czujemy wsparcie kibiców. Teraz wszyscy są w najlepszej formie – podkreślił.

Portugalczycy w trakcie mistrzostw Europy mieszkają w oddalonej o około 30 km od Paryża miejscowości Marcoussis. Trenują natomiast w ośrodku reprezentacji narodowej rugby. Ich treningi oglądają setki żywiołowo reagujących kibiców. Każde efektowne zagranie jest głośno podziwiane i oklaskiwane.

Portugalscy dziennikarze o biało-czerwonych: macie świetny zespół


- Tu jest fantastycznie. Czujemy się jak u siebie. Dla nas to bardzo ważne, że mamy dla kogo walczyć. Gramy dla kibiców, którzy są z nami we Francji, dla tych, którzy wspierają nas w Portugalii, ale chyba najbardziej dla tych, którzy na nas czekają. Po meczach przyjeżdżamy o 4 rano, a oni cały czas tu są i na nas czekają. Takie wsparcie to fantastyczne uczucie, więc chcemy dać im finał – podkreślił.

29-letni pomocnik zadeklarował, że Polska jest tylko jedną z przeszkód na drodze do celu, jaki Portugalczycy zamierzają osiągnąć.

- Myślę, że jesteśmy w stanie zajść daleko i kontynuować marzenia o trofeum. Od początku naszym celem była walka o finał i wierzymy, że to osiągniemy. Ciężko pracujemy i jesteśmy jednym z faworytów całego turnieju. Mamy możliwości, żeby wygrać turniej. Musimy tylko utrzymać obecną formę – zakończył Nani.

Mecz Polska – Portugalia w ćwierćfinale mistrzostw Europy odbędzie się w czwartek w Marsylii o godz. 21. Na relacje z meczu zapraszamy do radiowej Jedynki i Trójki.

(ah)