Do bójek z udziałem kibiców obydwu drużyn doszło najpierw w okolicach Starego Portu. Wąskie uliczki i kilkutysięczny tłum znajdujący się pod wpływem alkoholu uniemożliwiły sprawną interwencję policji.
Pseudokibice zachowywali się niezwykle agresywnie. Kopano leżących, uciekających bito po głowie wiklinowymi, ale też metalowymi krzesełkami, zabranymi z kawiarnianych ogródków.
Do pierwszych chuligańskich potyczek doszło w Marsylii w czwartek wieczorem. Angielscy kibice starli się z członkami miejscowych młodocianych gangów. Francuska policja zmuszona była użyć gaz łzawiący.
- Musieliśmy podjąć ostrzejsze środki bezpieczeństwa, gdy eskalacja zajść stawała się coraz poważniejsza. W awanturach brało udział ponad 300 osób, do ich rozproszenia konieczne było użycie gazów łzawiących - potwierdził prefekt marsylskiej policji Laurent Nunez.
W restauracjach i pubach, gdzie doszło do zajść, zniszczono wyposażenie lokali, "walczący" kibice jako broni używali szklanych butelek, parasoli, nawet donic z zielenią miejską. Uszkodzone zostało kilka policyjnych radiowozów.
Jeszcze przed rozpoczęciem finałów Euro 2016 eksperci wskazywali spotkanie Anglia - Rosja jako "mecz podwyższonego ryzyka". Zamieszki z udziałem pseudokibiców w oficjalnym komunikacie potępiła UEFA.
Zobacz zdjęcia
Zamieszki przed meczem Anglia - Rosja
W meczu Anglii i Rosji zakończonym około godziny 23 padł wynik 1:1. Po spotkaniu, grupa rosyjskich kibiców wdarła się do angielskiego sektora. Na szczęście ochrona szybko się z nimi uporała.
Prefekt Marsylii zmobilizował na mecz tysiąc dwustu policjantów i tysiąc agentów firm ochroniarskich, ale to nie wystarczyło, by nie dopuścić do starć.
Komentatorzy francuscy zaznaczają, że takie zachowanie się pseudokibiców rosyjskich (jest ich kilkanaście tysięcy w Marsylii) stawia pod znakiem zapytania bezpieczeństwo kolejnej wielkiej imprezy piłkarskiej, której gospodarzem będzie Rosja. To mistrzostwa świata w roku 2018.
pp, man/PAP/IAR