Świetny początek, długie minuty bardzo przeciętnej gry, decydujący strzał Jakuba Błaszczykowskiego i świetna obrona, dzięki której po raz trzeci na Euro 2016 udało się zachować czyste konto - tak w telegraficznym skrócie można by opisać mecz Polski z Ukrainą.
Potwierdziło się jednak, że reprezentacja potrafi wygrywać z wymagającym rywalem nawet wtedy, kiedy nie wszystko idzie po jej myśli. Trzeba pamiętać o tym, że w kolejnych meczach nie będzie już miejsca na to, by rozegrać słabsze spotkanie, bo turniej zaczyna się od nowa.
Wielu uznawało Ukrainę za rywala, który nie będzie miał wiele do udowodnienia i nie będzie w stanie wykrzesać z siebie maksimum zaangażowania. Ta ocena jednak na pewno nie była trafna. Piłkarze Mychajło Fomenki starali się prowadzić grę, mieli przewagę w posiadaniu piłki, stworzyli sobie kilka bardzo dobrych sytuacji i oddali więcej strzałów niż Polacy.
Zespół Ukrainy strzelał na bramkę Łukasza Fabiańskiego 19 razy, z czego 13 w drugiej połowie spotkania. Pięć prób - po dwie Roman Zozuli i Andrija Jarmolenko oraz jedna Rusłana Rotana - było celnych.
Ukraińcy utrzymywali się przy piłce przez 63 proc. czasu gry, wymieniając 473 podania, przy 200 Polaków. W drużynie biało-czerwonych najwięcej zagrań do kolegów - 30 wykonał Grzegorz Krychowiak, w reprezentacji Ukrainy - 80 Rotan.
Mimo, że nie grali już o nic, byli w stanie mocno postraszyć biało-czerwonych, a roszady w składzie niekoniecznie wyszły nam w tym konkretnym meczu na dobre. Nie możemy zapominać, że mimo tego osiągnęliśmy korzystny wynik, w dodatku z zespołem, z którym nie byliśmy w stanie wygrać od lat. Polska Adama Nawałki tak właśnie gra - wie, kiedy oddawać inicjatywę, potrafi bardzo skutecznie przeszkadzać i czekać na swój moment. Znów świetnie spisała się defensywa, ale nie oszukujmy się - nie był to wielki występ w naszym wykonaniu.
Awans mieliśmy zapewniony właściwie przed meczem - nikt nie oczekiwał, że Irlandia Północna da radę Niemcom i nawet w razie porażki z Ukrainą 1/8 finału stałaby się faktem. Nawałka mógł pozwolić sobie na to, by sprawdzić, w jakiej formie są zmiennicy. I trzeba stwierdzić, że postawa rezerwowych nie dała powodów do zadowolenia.
Największy zawód przyszedł ze strony Piotra Zielińskiego. Chwalony, uznawany za zawodnika, który może być w stanie wziąć na swoje barki ciężar rozgrywania akcji ofensywnych, wiele razy był wymieniany jako człowiek często niesłusznie pomijany przez Adama Nawałkę przy ustalaniu wyjściowej jedenastki. To spotkanie, a właściwie 45 minut gry, pokazało, że z taką dyspozycją nie ma na to najmniejszych szans. Bardzo prawdopodobne, że po całkowicie bezbarwnym występie stracił swoją szansę na to, by poprawić niewielki minutowy dorobek na turnieju.
- Piotrek Zieliński jest ambitny, stara się, widocznie potrzebuje jeszcze trochę więcej czasu. Cały czas go wspieramy - mówił Nawałka, ale trudno spodziewać się, by nie zawiódł się na tym zawodniku.
Źródło: TVP
Krytycy Krzysztofa Mączyńskiego także ucichli, kiedy oglądali w akcji jego zmiennika, Tomasza Jodłowca. Bardzo chwalony za mecz z Irlandią Północną Bartosz Kapustka nie zagrał wielkiego spotkania, kilka razy pokazując, jak wiele brakuje mu szczególnie w grze defensywnej. Całe spotkanie mogło uświadomić, że wymiana zaledwie kilku ogniw sprawiła, że momentami poczynania biało-czerwonych oglądało się bardzo trudno.
- Przed meczem wiedzieliśmy, że Ukraina to groźny i niewygodny rywal. Początek meczu należał do nas, stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, a później oddaliśmy pole gry i rywale starali się poprowadzić spotkanie według własnych reguł. Mądrze się broniliśmy i przechodziliśmy do kontrataku. Zabrakło zbierania długich piłek i straciliśmy kontrolę nad centralną strefą boiska. Muszę pochwalić zawodników za zaangażowanie i za konsekwencje w grze. Kolejny mecz i zero straconych bramek, to może cieszyć. Myślę, że możemy z optymizmem podejść do następnego spotkania ze Szwajcarią - powiedział selekcjoner reprezentacji.
Polacy są w gronie trzech zespołów, które na Euro 2016 zachowują czyste konto - obok Niemiec i Włoch. Biało-czerwoni nigdy wcześniej na wielkim turnieju w trzech pierwszych meczach nie stracili bramki. Nigdy nie przegrali też spotkania, w którym przypominający talizman Błaszczykowski zdobył gola. Na wielkich turniejach defensywa jest kluczem, ale równie ważna dla końcowego sukcesu jest skuteczność.
Choć w eliminacjach nie mogliśmy na nią narzekać, na Euro 2016 sytuacja nie wygląda już jednak tak dobrze. Było to widać w meczu z Ukrainą - po pierwszych kilku minutach wydawało się, że zmarnowane szanse uda się naprawić wykorzystaniem kolejnych, które po mocnym otwarciu miały nadejść. To się jednak nie wydarzyło, a na bramkową okazję czekaliśmy blisko godzinę. W meczu z mocniejszym rywalem możemy nie dostać ich nawet tyle.
W sobotę biało-czerwoni zmierzą się ze Szwajcarią, rywalem, który na pewno postawi poprzeczkę jeszcze wyżej.
- Szwajcaria to bardzo trudny przeciwnik, z najwyższej półki. Mamy przygotowany materiał i będziemy starali się przekazać wiedzę zawodnikom i wyciągnąć przed spotkaniem właściwe wnioski - stwierdził Nawałka.
Polacy osiągnęli na tym turnieju plan minimum, coś, co jak sami mówili już wcześniej, było ich obowiązkiem we Francji. Mogą trzymać głowy w górze i na pewno liczą na coś większego niż tylko 1/8 finału. Pokazali, że potrafią grać w sposób wyrachowany, wykorzystywać błędy przeciwnika i nienagannie spisywać się w obronie.
Nie są zespołem jednego człowieka, bo nawet podczas bramkowej blokady Roberta Lewandowskiego trafiamy do siatki i gromadzimy punkty. Na sukces pracują wszyscy, zostawiają na boisku zdrowie, tworzą drużynę ze świetną atmosferą. Na ile to wystarczy? Jesteśmy dobrej myśli przed wejściem w zupełnie nową fazę tej imprezy.
Źródło: TVP
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl