Do tej pory Portugalczycy wygrywali z Madziarami, m.in. w eliminacjach Euro 2000 (3:1 i 3:0) oraz mistrzostw świata 2010 (1:0 i 3:0). Przedłużenie passy zwycięstw da im miejsce w najlepszej "16". W przeciwnym razie Cristiano Ronaldo i spółka szybko wrócą do domu.
- Jestem pewny, że nasz czas wkrótce nadejdzie i że to będzie miało miejsce już w spotkaniu z Węgrami. Potrzebujemy trochę szczęścia, a wtedy piłka po naszych strzałach lądować będzie w siatce - uważa Nani, który zdobył bramkę z Islandią (1:1).
Podczas polsko-ukraińskich mistrzostw kontynentu w 2012 roku Portugalia osiągnęła półfinał, podobnie jak we wspomnianym 2000 roku na boiskach Belgii i Holandii. W 2004 roku przed własną publicznością dotarła do finału. W ćwierćfinale była w 1996 i 2008.
Bez gola pozostaje Ronaldo, który przeciwko Austrii (0:0) zagrał po raz 128. w drużynie narodowej i tym samym został piłkarzem z największą liczbą spotkań w reprezentacji Portugalii dystansując Luisa Figo (był na trybunach Parc de Princes). Jeśli gwiazdor Realu Madryt w środę wystąpi w Lyonie, będzie to jego 17. mecz w ME. To rekord rozgrywek.
- Nie myślimy o kolejnym remisie, bo to nie jest w naszej mentalności. Naszym głównym zadaniem jest, żeby wreszcie stwarzane okazje zamieniać na gole - dodał pomocnik Adrien Silva.
Ze statystyk wynika, że Portugalia stworzyła aż 50 razy zagrożenie pod bramką rywali. Ale po stronie zysków ma wciąż tylko jednego gola. Z Austrią Ronaldo nie potrafił wykorzystać karnego, a kiedy już z akcji trafił do siatki, sędzia odgwizdał spalonego.
- Ten mecz to dla nas jak finał, musimy zwyciężyć. Jeśli wygramy, zajmiemy pierwsze miejsce w naszej grupie - ocenił selekcjoner Fernando Santos.
Z kolei węgierska ekipa, która wróciła na ME po 44-letniej nieobecności, spisuje się nadspodziewanie dobrze, a w Budapeszcie zaczynają się rozmowy między kibicami o... finale. W dotychczasowych spotkaniach pokonała Austrię 2:0 i zremisowała z Islandią 1:1.
- Każdy punkt to jak urzeczywistnienie snu, a mamy ich już cztery. Gdyby ktoś mi to powiedział przed turniejem, to bym nie uwierzył - powiedział niemiecki szkoleniowiec Węgrów Bernd Storck.
bor