Gdy w 1905 roku Henryk Sienkiewicz odbierał literacką Nagrodę Nobla, w uzasadnieniu komisji noblowskiej podkreślano "wybitne zasługi Sienkiewicza jako pisarza epickiego". Już wtedy panowało przekonanie, że pisarz zasłużył sobie na prestiżowe wyróżnienie głównie opowieścią o miłości rzymskiego patrycjusza Winicjusza do chrześcijanki Ligii, osnutą na tle dziejów prześladowań pierwszych wyznawców Chrystusa za panowania cesarza Nerona.
"Jest to niewątpliwe arcydzieło, które słusznie przetłumaczone zostało na 30 języków, ale powieść ta ma tło ogólnoludzkie, podczas gdy w "Potopie" i "Krzyżakach" jest Sienkiewicz na wskroś narodowym autorem" - pisał w 1905 roku o "Quo vadis" polski korespondent ze Sztokholmu.
Trudno nie zgodzić się z autorem tych słów: choć od początku dopatrywano się w rodakach Ligii obrazu pra-Polaków, a w scenie pojedynku Ursusa z turem symboliki antyniemieckiej, to wymowa dzieła jest na wskroś uniwersalistyczna.
"W porę przyszła książka Sienkiewicza, w porę dla wszystkich i dla niego, bo jest krzepiącą otuchą i ożywczą pociechą w tym widoku Zła, ukorzonego przed siłą moralną, obejmującą rząd nad duszami: jest w tym tryumfie Sprawiedliwości i Dobra odwet dla umysłu i serca, w dobie, kiedy myśl europejska bałamucona przez wszelkich obłąkanych Zarathrustów, w nienawiści szukając Nadczłowieczeństwa, odwraca się od słabych, cierpiących i zgiętych przemocą" – pisał krytyk Władysław Bogusławski, odnosząc się do antychrześcijańskich poglądów Fryderyka Nietzschego, zyskujących wtedy popularność.
Nie wszyscy byli tak przychylni wobec utworu publikowanego pierwotnie w "Gazecie Polskiej" w latach 1895-1986. Poza szybko zdementowanymi oskarżeniami o plagiat, utworowi Sienkiewicza zarzucono nierówny styl i banalność. Monica Gardner, angielska polonistka, znawczyni twórczości noblisty pisała: "Czujemy, że gdybyśmy więcej widywali pierwszych chrześcijan Sienkiewicza, nudziliby nas". W jej słowach sporo jest racji: postacie chrześcijan, w tym nawet św. Piotra, wypadają blado przy najciekawszej kreacji powieści – Petroniusza, nieprzeciętnie inteligentnego filozofa i polityka. Przedstawienie barwnego życia pogańskich elit stało się przyczyną tego, że apologia chrześcijaństwa, za jaką można uznać "Quo vadis", spotkała się z krytyką również ze strony recenzentów związanych z Kościołem, mimo że powieścią zaczytywał się sam papież Jan XXIII.
Prof. Jan Tomkowski: Petroniusz jest typem dekadenta (...) To postać, bez której "Qvo vadis" mogłoby powstać, ale wyglądałoby zupełnie inaczej.
"Quo vadis" pozostaje do dzisiaj jedną z najbardziej znanych za granicą polskich powieści. O jej popularności świadczą liczne ekranizacje. Dzieło na język filmu przenieśli Francuzi, Włosi, Niemcy i Amerykanie.
bm