W rządzie Paderewskiego
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Stanisław Wojciechowski zasiadł w rządzie Ignacego Paderewskiego, sprawując funkcję ministra spraw wewnętrznych. Najważniejszym zadaniem Wojciechowskiego było zapewnienie spokoju społecznego podczas pierwszych wyborów parlamentarnych do Sejmu Ustawodawczego. Z tego zadania wywiązał się - jak twierdzili mu współcześni - znakomicie.
Pomogły na pewno cechy charakteru jakimi odznaczał się Wojciechowski: uczciwość, skromność, prawość. W tamtym czasie doceniono także to, że był bezpartyjny. Ale zdaniem Wacława Zbyszewskiego z Rozgłośni Polskiej RWE Wojciechowski był przez to osobą nijaką. Autor felietonu bardzo krytycznie wypowiadał się o drugim prezydencie RP.
20 grudnia 1922, cztery dni po zabójstwie Gabriela Narutowicza, Zgromadzenie Narodowe wybrało Wojciechowskiego na stanowisko prezydenta RP. - Nie odgrywał właściwie żadnej roli przed swoim wyborem na prezydenta w grudniu 1922 roku, po zamordowaniu Gabriela Narutowicza, ani też po swojej dymisji po zamachu majowym w 1926 roku. Czysto przypadkowa prezydentura, nigdy się niczym nie odznaczył - mówił Zbyszewski.
Zamach majowy
Na prezydenta wysunął Wojciechowskiego Wincenty Witos. Dlaczego? – Właściwie nikt nie wie, bo z ludowcami Wojciechowski nie miał nic wspólnego - stwierdził autor programu. - Był prowincjonalny, małomiasteczkowy - krytycznie ocenił Zbyszewski.
12 maja 1926 roku Stanisław Wojciechowski wyjechał do prezydenckiej rezydencji w Spale. Na wieść o szykowanym przez zwolenników Józefa Piłsudskiego zamachu stanu wrócił do Warszawy. Jako najwyższy zwierzchnik sił zbrojnych wydał wówczas odezwę do żołnierzy, w której zwracał się do nich:
"Honor i Ojczyzna, to hasła pod którymi pełnicie szczytną służbę pod sztandarami Białego Orła. Dyscyplina i bezwzględne posłuszeństwo prawowitym władzom i dowódcom, to najwyższy obowiązek żołnierski, na który składaliście przysięgę. Wierność Ojczyźnie, wierność Konstytucji, wierność legalnemu rządowi jest warunkiem dotrzymania tej przysięgi".
Prezydent Stanisław Wojciechowski z gen. Mariuszem Zaruskim przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Wikimedia Commons/dp
Konflikt z Piłsudskim
O kulisach przewrotu majowego, zerwaniu przyjaźni między Wojciechowskim i Piłsudskim po 12 maja 1926 mówił historyk, dr Rafał Habielski w audycji Agnieszki Steckiej z cyklu "Polscy prezydenci". Program został nadany w marcu 1995 roku.
- Paradoksem jest to, że zamach majowy nie był konfliktem między Józefem Piłsudskim a prezydentem Stanisławem Wojciechowskim - komentował dr Rafał Habielski. - Jeśli już mowa o konflikcie personalnym, to dotyczył on Józefa Piłsudskiego i ówczesnego premiera Wincentego Witosa. De facto chodziło o dwa różne pomysły na państwo, na sposób rządzenia Polską - stwierdził historyk.
17:08 St. WOJCIECHOWSKI polscy prezydenci - aud. Agnieszki Steckiej.mp3 Stanisław Wojciechowski - sylwetka drugiego prezydenta RP, komentarz historyka dr Rafała Habielskiego, wspomnienia wnuka, prof. Macieja Grabskiego. Aud. Agnieszki Steckiej z cyklu "Polscy prezydenci". (PR, 20.03.1995)
Dymisja
Zamach majowy był zwycięstwem sił popierających Józefa Piłsudskiego, doprowadził do dymisji rządu, ale też do ustąpienia z urzędu prezydenta Stanisława Wojciechowskiego.
Drugi prezydent RP usunął się z życia politycznego, do śmierci marszałka nie chciał spotkać się ze swym dawnym przyjacielem, nie uczestniczył w jego pogrzebie. - Uważał, że Piłsudski podniósł rękę na konstytucyjny porządek Polski, i że w sytuacji kraju zarówno zewnętrznej, jak i wewnętrznej był to gest niebezpieczny - powiedział gość Agnieszki Steckiej. "Z Piłsudskim pogodzę się na tamtym świecie" - miał powiedzieć, gdy zapraszano go do Belwederu.
W cieniu wielkiej polityki
Brakowało mu charyzmy, nie cieszył się autorytetem. To, że nie miał oparcia w żadnej partii było dobre w momencie, gdy powoływano go na to stanowisko, ale zupełnie nie sprawdziło się w czasie kryzysu i przesilenia w państwie. Kiedy odchodził, nikt się za nim nie ujął. Stanisław Wojciechowski poświęcił się działalności spółdzielczej w "Społem", był także profesorem SGGW i WSH.
- Wojciechowski, który dopiero co opuścił Belweder, przychodził codziennie rano do małej kawiarenki, która znajdowała się na rogu Marszałkowskiej i Śniadeckich – opowiadał Wacław Zbyszewski na antenie RWE. - Zasiadał zawsze przy tym samym stoliku, na tym samym krześle, zamawiał białą kawę, żądał wszystkich gazet i wszystkie je czytał od deski do deski, bez słowa, z tą samą miną bez wyrazu.
08:20 Stanisław Wojciechowski - aud. Wacława Zbyszewskiego popr.mp3 Krytycznie o Stanisławie Wojciechowskim - felieton Wacława Zbyszewskiego. (RWE, 19.07.1982)
Małomówny i nieprzystępny
- Siedział prosto jakby był figurą z drzewa - mówił Zbyszewski. - Był zimny, nieprzystępny i niesympatyczny. Nigdy się nie uśmiechał.
O tych cechach charakteru Wojciechowskiego mówił również jego wnuk, prof. Maciej Grabski w audycji Agnieszki Steckiej:
- Mieszkał u nas, w domu w Gołąbkach z moimi rodzicami od Powstania Warszawskiego. To był człowiek niesłychanie precyzyjny i dokładny, dosyć oschły, nie był wylewny. To nie był taki dziadek, któremu się wskakuje na kolana.
Stanisław Wojciechowski zmarł 9 kwietnia 1953 roku. Był człowiekiem skromnym, cichym, uczciwym, i co najważniejsze patriotą - przyznawali to nawet najwięksi krytycy drugiego prezydenta RP.
bs