W grudniu minęło sto lat od zdobycia bieguna południowego (14.12.1911). Ludzie, którzy rzucili wyzwanie wielkiemu zimnu, posiadali w sobie ogromny hart ducha. Roald Amundsen i jego norwescy towarzysze pokonali tysiąc kilometrów, mijając ogromne szczeliny w lodowcach, wspinając się na transantarktyczne góry, które pierścieniem otaczają biegun. Musieli walczyć z zamiecią, przez którą człowiek zupełnie traci rozeznanie. Ich sprzymierzeńcem było słońce, a gdy ono znikało, pojawiał się największy wróg polarników - wiatr, i towarzysząca mu temperatura -40 stopni.
- Żaden człowiek nigdy nie stał w punkcie równie odwrotnym do celu jego prawdziwych marzeń - powiedział po powrocie Roald Amundsen, który zdobył biegun południowy, ale tak naprawdę zawsze marzył o zdobyciu bieguna północnego.
W tym samym czasie co Roald Amundsen na biegun próbował dotrzeć brytyjski wojskowy Robert Scott. - Na początku nie było wiadomo, czy Amundsen wygra, czy nie. Mocno rywalizowali ze sobą - mówi polarnik, profesor Andrzej Tatur. - Dla mnie wielkim autorytetem jest Brytyjczyk Ernest Shackleton, który wcześniej był 130 kilometrów od bieguna i zdecydował się zawrócić z uwagi na to, że miałby prawdopodobnie kłopoty z wyżywieniem ludzi.
Roald Amundsen powodzenie wyprawy zawdzięcza na pewno korzystaniu z rozwiązań eskimoskich. Norwescy polarnicy nosili futrzane kombinezony, zabrali ze sobą sanie i psy zaprzęgowe, a także narty. Robert Scott miał do zdobywania biegunów "podejście fantasty". Anglicy szli ubrani w wełniane swetry, towarzyszyły im kucyki mandżurskie (wierzyli, że biel sierści świadczy o ich wytrzymałości).
Odkrywcy mieli świadomość, że zdobycie bieguna to dla nich być albo nie być. Oboje musieli po powrocie do domu spłacić ogromne kredyty zaciągnięte na wyprawę.
Scott dotarł jako drugi: na biegunie czekał na niego list od Amundsena. Brytyjczycy kompletnie się załamali. Wszyscy zmarli z wycieńczenia w drodze powrotnej. Obok ciała Scotta wyprawa ratunkowa znalazła dziennik podróży, który Scott pisał ze świadomością, że nie wróci już do domu. To jedna z najmocniejszych i najbardziej wzruszających książek podróżniczych. Roald Amundsen także codziennie pisał. Z okazji kończącego się właśnie Międzynarodowego Roku Polarnego jego pamiętniki po raz pierwszy ukazały się w całości. Gdy Ernest Shackleton dowiedział się o zdobyciu przez Norwegów bieguna, postanowił jako pierwszy przejść całą Antarktydę. Jego wyprawa była jedną z najsłynniejszych i najbardziej spektakularnych. Lód zniszczył statek, przez półtora roku polarnicy tułali się po Antarktyce. Shackleton prosił, by każdy prowadził swój dziennik. W Polsce ukazała się książka "Endurance. Antarktyczna Wyprawa Shackletona" złożona z zapisków cieśli, treserów psów i naukowców, którzy mu towarzyszyli.
* * *
O bezwzględnej rywalizacji i ekstremalnych wyzwaniach czekających na badaczy na kontynencie antarktycznym mówili w naukowym "Wieczorze z Jedynką": Monika Rogozińska - prezes polskiego oddziału The Explorers Club oraz prof. Andrzej Tatur - polarnik, uczestnik polskich misji antarktycznych, wieloletni dyr. Zakładu Biologii Antarktyki PAN. Audycję przygotowała Katarzyna Kobylecka.
usc