W Bułgarii nawet kilkanaście procent społeczeństwa to muzułmanie. - Na razie nie ma mowy o bułgarskich muzułmanach w kontekście zamachu bombowego w Burgas. Ale w Bułgarii niechęć do muzułmanów, a w zasadzie do Turków, jest widoczna - zauważa w magazynie "Z kraju i ze świata" dr Katarzyna Górak-Sosnowska ze Szkoły Głównej Handlowej. To spadek po trwającej kilka wieków tureckiej okupacji Bułgarii.
Gość radiowej Jedynki nie przesądza, że przy zamachu współpracowali bułgarscy muzułmanie. Zwłaszcza, że są oni zasymilowani, piją alkohol, jedzą wieprzowinę. Jej zdaniem, zamachowcy wybrali Bułgarię, bo taki zamach trudniej przeprowadzić w innych krajach, które mają już takie doświadczenie i wzmocniły środki bezpieczeństwa, np. Stanach Zjednoczonych, czy Wielkiej Brytanii. Bułgaria takich doświadczeń nie miała i jej służby nie są przygotowane na takie wydarzenia.
Do zamachu doszło w środę ok. godz. 17 na parkingu przed lotniskiem w Burgas. Według świadków, eksplozja nastąpiła kiedy turyści po przylocie wsiadali do autobusu. Zginęło osiem osób - sześcioro Izraelczyków, bułgarski kierowca i zamachowiec-samobójca. Ponad 30 osób jest rannych. Kilkoro poszkodowanych jest w stanie ciężkim.
Rozmawiał Paweł Wojewódka.
(ag)
W Bułgarii zamach przeprowadzić łatwiej - Jedynka - polskieradio.pl