We wrześniu słuchacz chciał pójść wraz z synem na wycieczkę z Wołosatego do źródeł Sanu przez Przełęcz Bukowską. Wyprawa do najdalej na południe wysuniętego krańca Polski nie doszła jednak do skutku. Trasa wycieczki miała prowadzić poza wytyczonym szlakiem turystycznym, ale po ścieżce, którą chodzą patrole pilnujące granicy polsko-ukraińskiej. Straż Graniczna bez problemu wydała zgodę, ale wyprawę zablokował dyrektor Bieszczadzkiego Parku Narodowego.
- Grzbiet, o którym mówimy przylega bezpośrednio do doliny potoku Halicz. Jest to ostoja niedźwiedzia, wilka, rysia i kilku gatunków ssaków roślinożernych i drapieżnych. Chodzi nam o to, żeby nie zagęszczać nadmiernie sieci szlaków. W tej chwili jesteśmy jedynym w Polsce i jednym z nielicznych w Europie parków, które mają tak poprowadzone szlaki, że zwierzyna ma się gdzie schować i nie jest niepokojona przez turystów - tłumaczy Leopold Bekier.
Jak dodaje gość Jedynki, istnieje szlak, którym można dojść do źródeł Sanu...
Tytuł audycji: Wszystko, co chciałbyś wiedzieć i nie boisz się zapytać
Prowadzi: Janusz Weiss
Gość: Leopold Bekier (dyrektor Bieszczadzkiego Parku Narodowego)
Data emisji: 19.11.2015
Godzina emisji: 17.30
Z pytaniami do Janusza Weissa można dzwonić pod nr tel: (22) 645 21 55. Można też pisać na adres: weiss@polskieradio.pl.
pg/ag
W Bieszczadach chroni się zwierzęta przed turystami - Jedynka - polskieradio.pl