Prawdą jest, że działania Rosji na Krymie byłyby w pełni odwracalne, a sytuacja wróciłaby do normy, gdyby tylko z Krymu wyjechali rosyjscy żołnierze. Nic jednak nie wskazuje na to, że mogłoby do tego dojść. Obserwujemy działanie odwrotne – Władimir Putin sprowadza na półwysep coraz więcej wojsk. Coraz aktywniejsze są prorosyjskie bojówki, określające się mianem samoobrony Krymu. Szereg innych działań podjętych przez Rosję również wskazuje na to, że Kreml przygotowuje sobie pole pod potencjalne militarne rozstrzygnięcie konfliktu i okupację Krymu.
Władimir Putin ma nadzieję, że krymską zdobyczą podreperuje autorytet, nadszarpnięty przez proeuropejski wybór Ukraińców. Jednocześnie obecność rosyjska na Krymie będzie działać destabilizująco na Kijów, a sukces osiągnięty na półwyspie skłoni Rosję do powielania tych samych scenariuszy na wschodzie i południu Ukrainy.
Putin od końca lutego krok po kroku udeptuje krymską ziemię, i działa równocześnie na wielu obszarach. Na Półwyspie Krymskim oddziały rosyjskich wojsk oblegają strategiczne punkty. To cel sam w sobie. Jednak oprócz tego realizują i inne zadania. Dbają o utrzymywanie napięcia i wymęczenie psychiczne i fizyczne przeciwnika. Próbują sprowokować żołnierzy ukraińskich, by to oni byli odpowiedzialni za atak. Jednocześnie Zachód naciska na Ukrainę, by unikała prowokacji i rozstrzygnięć zbrojnych, wiążąc Ukraińcom ręce.
Przyspieszono referendum, które ma przyłączyć Krym do Rosji. Władze w Kijowie i Zachód uznają je za nieważne i wzywają, by do niego nie dopuścić. Wynik głosowania jest dość łatwy do przewidzenia. Można tutaj wspomnieć pierwsze głosowanie krymskiego parlamentu pod ochroną rosyjskich wojsk. Wówczas do budynku rady najwyższej Krymu wpuszczono tylko posłów (niektórych), głosowania nikt nie obserwował. A potem ogłoszono, że wybrano nowy prorosyjski lokalny rząd. Jest nieuznawany przez władze w Kijowie.
Są doniesienia o koncentracji wojsk w okolicach Symferopola – być może chodzi o kontrolę stolicy Krymu w czasie referendum.
Na półwyspie tworzona jest blokada informacyjna. Od kilku dni dziennikarzom bardzo wyraźnie zaczęto dawać do zrozumienia, że nie są mile widziani na Krymie, niektórych z nich brutalnie pobito. Rosyjskie władze nie życzą sobie świadków wydarzeń na Krymie. Taką lekcję otrzymali też obserwatorzy OBWE, których najpierw nie wpuszczono na Krym, a przy próbie wjazdu kolejnego dnia – oddano strzały w kierunku ich samochodu.
Blokuje się dostęp mieszkańców do niezależnych źródeł informacji. Odłączono ukraińskie kanały telewizyjne, które mogą dostarczać obiektywnej informacji. Na Krymie można oglądać teraz tylko rosyjskie stacje, prezentujące propagandowy obraz działań władz na Kremlu. Odcinana jest łączność, internetowa i telefoniczna.
Kreml nieustannie podważa legalność nowych władz w Kijowie. Do tego celu używano przez ostatnie dni obalonego prezydenta Wiktora Janukowycza, który z terytorium Rosji wygłaszał odpowiednie oświadczenia. Potem naciskano na realizacje porozumienia zawartego między Wiktorem Janukowyczem a opozycją z 21 lutego (którego NB. przedstawiciel Rosji nie podpisał). Teraz szef MSZ Rosji próbuje sugerować opinii publicznej, że snajperów, którzy rozstrzeliwali protestujących, mogła wynająć opozycja. Domaga się międzynarodowego śledztwa w tej sprawie.
W sobotę doszło do spotkania ambasadorów Rosji i Ukrainy. Jednak jest to słaby sygnał dobrej woli, w zestawieniu z wypowiedziami Ławrowa sprzed niewielu godzin, że rząd w Kijowie kierowany jest przez ekstremistów.
Putin posuwa się w głąb Ukrainy. Organizowane są prorosyjskie demonstracje głównie w Doniecku, Charkowie, Mariupolu, innych miastach. Władze w Kijowie mówią o setkach ”turystów” z Rosji, którzy zmierzają na takie akcje na wschód Ukrainy. Z reguły odpowiedzią na te manifestacje są o wiele silniejsze demonstracje proeuropejskie.
Prezydent Rosji jednak nie zamierza rezygnować z takich prób destabilizacji sytuacji– do czego zapewne zachęcił go sukces tego rodzaju taktyki na Krymie. Zauważył zapewne, że metoda prowokacji jest bardzo skuteczna. Odpowiednio przygotowane prowokacje, można przedstawiać opinii międzynarodowej jako fakty, a potem wykorzystywać jako argumenty w sporach z międzynarodowymi partnerami lub jako preteksty do realizacji swoich celów.
Putin nie przejmuje się jednocześnie apelami z Zachodu. Politycy europejscy przedstawiają Rosji następujące stanowisko: wojska muszą być wycofane, decyzja o referendum jest nieważna, mają zacząć się rozmowy z Kijowem. Te ostatnie mają doprowadzić również do tego, że Rosja uzna w nowym kierownictwie Ukrainy uprawnionego partnera. Zachód żąda także, by na Krym mogli wjechać obserwatorzy OBWE.
Postulaty UE są obwarowane sankcjami. Unia Europejska zawiesiła w czwartek rozmowy z Rosją o liberalizacji wizowej oraz nowej umowie o partnerstwie i współpracy. Jeśli w ciągu kilku dni nie rozpoczną się rozmowy z Ukrainą, zapowiada sankcje wizowe, zamrożenie aktywów i odwołanie szczytu UE-Rosja.
Najwyraźniej wspomniane sankcje nie są wystarczająco groźne dla Rosji, bo nie zatrzymały działań Putina. Przeciwnie, mamy do czynienia z ich eskalacją. Stąd wniosek, że jeśli Zachód nie zdecyduje się w najbliższym czasie na nadzwyczajnie ostre ulitmatium wobec Kremla, Rosja nie tylko nie zechce wycofać się z faktów dokonanych, a posunie się o wiele dalej.
Przygotowanie wojsk
Rosja stara się sprawiać wrażenie, że jest gotowa na wszystko. Putin jest zdeterminowany, by walczyć do końca. Trwają obecnie drugie potężne manewry w ostatnich dwóch tygodniach w Okręgu Zachodnim Rosji. Anonimowy przedstawiciel MON Rosji wyciągnął nawet atomowy straszak – stwierdził, że Rosja może zawiesić inspekcje swoich arsenałów strategicznych, w tym pocisków jądrowych
Mocnym argumentem, który przemawiałby za decyzją o agresji są z punktu widzenia Putina coraz lepsze wyniki sondażowe i niebywały sukces propagandy, od trzech miesięcy wzywającej do rozprawy z wrogimi Ukraińcami, przedstawianymi jako faszyści i nacjonaliści. Bardzo wielu Rosjan wierzy w takie zagrożenie.
Powstaje jednak pytanie, czy Putin bezwarunkowo może zagrać va banque? Zapewne nie, ale Zachód musiałby znaleźć stosowne do nadzwyczajnego zagrożenia metody, które powstrzymają prezydenta Rosji, inaczej wkrótce będzie za późno. Powinien mieć na uwadze, że wymógł na Ukrainie niemal zupełną bierność wobec wojsk okupanta z Rosji.
Można zauważyć, że w powojennej historii ZSRR i Rosji, wojska Kremla właściwie nie wycofywały się z zajętych przez nie terenów. Wyjątkowym okresem był okres rozpadu Związku Radzieckiego, kiedy oddziały radzieckie opuściły m.in. terytorium Polski. W czasie kryzysu kubańskiego ZSRR wycofał rakiety z wyspy, w obliczu konfliktu nuklearnego i działań amerykańskiej marynarki wojennej.
Wydarzenia, które mają miejsce na Krymie, są mocnym dowodem na to, że rządów autorytarnych i dyktatorskich nie można wzmacniać i tolerować, zamykając oczy na bezprawie, tłamszenie swobód, brak demokracji. Problem narasta i w pewnym momencie jego rozwiązanie okazuje się niewykonalne. Zaniechanie ma swoją olbrzymią cenę.A koszty wieloletniej pasywności Zachodu wobec bezprawnych działań Putina poniosą prawdopodobnie obywatele Ukrainy,
Agnieszka Kamińska