Niezależny dziennikarz białoruski Aleksander Burakou został w środę skazany przez sąd w Mohylewie, na wschodzie Białorusi, na 6 mln rubli białoruskich (1,9 tys. zł) grzywny za współpracę bez akredytacji z niemiecką rozgłośnią Deutsche Welle.
Sprawa dotyczy artykułu "Ścieżkami przemytnika: czy rosyjskie sankcje działają na granicy", który został opublikowany pod nazwiskiem dziennikarza na stronie internetowej Deutsche Welle.
Reporter nie przyznał się do winy i zapowiedział apelację. W sądzie wskazywał, że artykuł nie jest wynikiem tylko jego pracy. Podkreślił też, że wysłał tekst do różnych redakcji, które same decydowały, czy chcą go opublikować czy też nie.
16 września milicjanci przeprowadzili rewizję w mieszkaniu dziennikarza i skonfiskowali dwa należące do niego notebooki. Zrewidowali również mieszkanie rodziców Burakoua i skonfiskowali dwa komputery. - W rodzinach białoruskich dziennikarzy zapanował strach. To była akcja zastraszania - oświadczył dziennikarz.
W ostatnich dniach zapadły na Białorusi inne podobne wyroki. We wtorek sąd w Grodnie skazał dziennikarza z tego miasta, Andreja Mialeszkę, na grzywnę wysokości 5,25 mln rubli białoruskich (1,6 tys. zł) za rozpowszechnianie bez akredytacji informacji dla zagranicznych mediów. Podstawą był wywiad dla nadającego z Polski Radia Racyja.
Pod koniec września sąd ukarał grzywną wysokości 4,8 mln rubli białoruskich (1,5 tys. zł) dziennikarkę z Bobrujska, Marynę Mauczanawą. W tym przypadku chodziło o artykuł opublikowany na portalu nadającej z Polski stacji Biełsat TV.
Portal internetowy "Nawiny” zastanawia się dlaczego nastąpił wzrost restrykcji wobec dziennikarzy, którzy bez oficjalnej akredytacji pracują dla zagranicznych mediów. Ekspert Pauluk Bykouski nie wyklucza, że może to mieć związek z przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi.
Białoruskie władze nękają niezależnych dziennikarzy
Niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ) zażądało po tamtym wyroku od białoruskich organów państwowych, by zaprzestano administracyjnego ścigania dziennikarzy i wywierania na nich presji za współpracę z zagranicznymi mediami. BAŻ zwraca uwagę, że ściganie dziennikarzy, których nazwiska i publikacje pojawiają się w zagranicznych mediach, jest niezgodne z prawem i "nosi otwarcie charakter zastraszania i szantażu".
Przedstawicielka OBWE ds. wolności mediów Dunja Mijatović podkreśliła w połowie września, że media na Białorusi nadal stykają się z poważnymi wyzwaniami i władze kraju powinny wykazać wolę wprowadzenia międzynarodowych standardów w sferze wolności słowa. Mijatović zwróciła również uwagę na konieczność niezwłocznych zmian w ustawie o mediach, która ogranicza ich wolność. Wskazała m.in., że należy zmienić (znieść) wymóg akredytacji dziennikarzy i zapewnić im skuteczniejsze sposoby zdobywania informacji.
PAP/IAR/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl