Marsz z okazji święta zmarłych organizowany jest co roku przez środowiska opozycyjne i niezależne. Przychodzą na nie ludzie, którzy wbrew polityce łukaszenkowkich władz pamiętają o ofiarach zbrodni stalinowskich.
Pochód przeszedł 10-kilometrową trasą Białorusini nieśli biało-czerwono-białe flagi. Duże portrety ofiar stalinowskich zbrodni przygotowała opozycjna organizacja Młody Front. Śpiewano patriotyczne pieśni, m.in. jeden z nieoficjalnych niezależnych białoruskich hymnów, "Pogoń” do słów Maksima Bahdanowicza.
Krzyże niesione na plecach
Jak co roku ludzie przynieśli do podmińskiego uroczyska w Kuropatach drewniane krzyże, by ustawić je na miejscu masowych egzekucji. Jak mówi o tym odkrywca Kuropat, archeolog i polityk Zianon Paźniak, krzyże niesione na plecach ludzi tworzą żywy pomnik, podczas gdy władze wciąż nie upamiętniły tego miejsca należycie i nie robią nic, by zostało należycie zbadane.
Idący w pochodzie językoznawca, tłumacz, polityk opozycyjny Liawon Barszczeuski powiedział Radiu Swaboda że białoruskie władze nie zadbają o szerzenie prawdy o Kuropatach, póki Białoruś będzie zależna od Rosji. – Na razie władzom wygodniej podawać się za dziedziców katów, a nie bojowników o prawdę o represjach - mówił, dodając, że władze Białorusi zależą od poparcia Rosji, a w Moskwie u steru rządów są następcy tych, których niszczyli białoruski naród.
VIDEO
Akcję w tym roku organizowały dwie spośród proeuropejskich demokratycznych partii opozycyjnych - Konserwatywno-Chrześcijańska Partia Białoruski Front Ludowy (BNF). Obecni byli znani politycy z opozycji demokratycznej, m.in. byli opozycyjni kandydaci na prezydenta i byli więźniowie polityczni Mikoła Statkiewicz, Aleś Michalewicz z Ruchu „”O wolność”. Byli liderzy Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji, Wital Rymaszeuski, były Paweł Siewiaryniec. Był i znany tłumacz, znawca kultury, języka i literatury Liawon Barszczeuski, działaczka Liudmiła Hriaznowa, malarz Alaksiej Maraczkin, Wiaczesław Siwczyk z Ruchu Solidarności Razem, działacze Genik Łojka, Maksim Winiarski.
Niektórzy Białorusini przynieśli mniejsze fotografie znanych ludzi białoruskiej kultury. - Niosę portret rozstrzelanego poety, dlatego że cierpiał za nasz kraj – mówił po białorusku jeden z uczestników akcji. Większość osób, zagadniętych przez dziennikarzy na tym marszu, używała języka białoruskiego. Na Białorusi jest to wyrazem świadomej postawy politycznej. Władze Białorusi bowiem do czasu dojścia do władzy Aleksandra Łukaszenki wciągają Białoruś w orbitę wpływów rosyjskich, rosyjskojęzyczne są w praktyce szkoły, niemal w pełni wyższe uczelnie, urzędy.
Juraś Hubarewicz z Ruchu ”O wolność”, obecny na akcji przypominał o tym, że 31 października powiedział, że na Białorusi już trzeci dzień w tym roku ludzie wspominają ofiary stalinowskich mordów. Jak przypomniał, zaczęło się od akcji ze zniczami przed budynkiem KGB, a w sobotę w różnych regionach Białorusi, np. Świsłoczy, wspominano bohaterów powstania styczniowego. – Białoruś nie zginie, póki ludzie będą pamiętali o swojej przeszłości i będą przychodzić na takie akcje – powiedział.
Jedno z miejsc masowych egzekucji
Według różnych szacunków, w Kuropatach spoczywać może od kilkudziesięciu do 250 tysięcy ofiar NKWD. Miejsce to nie jest dobrze zbadane, odbyły się tylko częściowe jego ekshumacje. Jest to tylko jedno z tego rodzaju miejsc na Białorusi. Władze nie upamiętniają ofiar sowieckiego reżimu, o pamięć o ofiarach dbają niezależne środowiska i demokratyczna opozycja.
Upublicznienie przez Zianoa Paźniaka tragicznej tajemnicy Kuropat w 1988 roku wstrząsnęło Białorusinami i pobudziło ruchy dążące do niepodległości i demokracji. W związku z ujawnieniem prawdy o masowych egzekucjach, w 1988 roku miał miejsce dramatyczny przemarsz do Kuropat, wówczas brutalnie rozpędzony przez władze ówczesnej republiki - przypomniało Radio Swaboda. Wcześniej w 1987 roku niezależne środowiska m.in. grupa Talaka, organizowały Dziady pamięci rozstrzelanych w 1937 roku ludzi kultury.
Zianon Paźniak po dojściu do władzy Łukaszenki musiał uciekać z Białorusi. W dzień dzisiejszego przemarszum, na uroczysku w Kuropatach przestawiciele jego partii przeczytali oświadczenie Paźniaka, w którym mowa była o zbrodni przeciw białoruskiemu narodowi w 1937 roku i o tym, że zagrożenie nie znikło. – Gdy tylko imperium dostanie sygnał, zacznie robić to samo – mówił Juraś Bieleńki. W oświadczeniu przypomniano, że w Kuropatach może spoczywać 250 tysięcy osób, to niewyobrażalna liczba ludzi.
Na uroczysku oddano również hołd Ukraińcom, którzy zginęli w walkach o swoje państwo i tym Białorusinom, którzy oddali życie za wolność Ukrainy. Wśród nich jest pierwszy poległy na Majdanie w 2014 roku, Michaś Żyznieuski.
Polscy historycy przypuszczają, że w to właśnie w Kuropatach może znajdować się również tzw. piąty cmentarz katyński, na którym spoczywają Polacy z nieodnalezionej do tej pory tzw. białoruskiej listy katyńskiej.
svaboda.org/nn.by/inne/agkm
Zobacz wideoreportaż z marszu, zarejestrowany przez Radia Swaboda (Svaboda.org)
#Дзяды
VIDEO
svaboda.org/nn.by/agkm