Działacz mniejszości polskiej oraz publicysta "Gazety Wyborczej" Andrzej Poczobut został uznany Dziennikarzem Roku na Białorusi. Nie mógł przyjechać do Mińska po odebranie nagrody. W związku z prowadzonym wobec niego nowym postępowaniem karnym ma zakaz opuszczania Grodna. Podziękował za wyróżnienie za pośrednictwem Skype'a.
Aleh Hruździłowicz, dziennikarz rozgłośni Radio Swaboda, ubiegłoroczny laureat tej nagrody dziennikarskiej powiedział Polskiemu Radiu, że trudno nie docenić pracy Poczobuta. - Jest on mocno prześladowany, ale niezwykle mężnie to wszystko znosi. Andrzej miał propozycje pracy w Polsce, ale pozostał na Białorusi i tylko tu widzi sens swojej pracy - mówi Aleh Hruździłowicz.
Z kolei, Obrońcą Praw Człowieka Roku uznano na Białorusi Lubow Kawalową. Matka Uładzisłaua Kawalowa, skazanego na śmierć za zamach w mińskim metrze, do końca walczyła o życie syna. Lubow Kawalowa jest teraz w grupie aktywistów walczących o zniesienie na Białorusi kary śmierci.
Tytuł adwokatów roku przyznano Alinie Szostak i Alwirze Dryho, które broniły w sądach działaczy opozycyjnej organizacji młodzieżowej Młody Front.
Wśród organizacji, które przyznały nagrody, znalazł się Białoruski Komitet Helsiński, Centrum Praw Człowieka "Wiasna", organizacja obrony praw więźniów "Platforma", niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ) oraz laureaci nagród z poprzednich lat.
Oskarżony o zniesławienie
Poczobut był nieobecny na ceremonii wręczenia nagród w Mińsku, gdyż jest oskarżony o zniesławienie Aleksandra Łukaszenki i nie wolno mu opuszczać miejsca zamieszkania, czyli Grodna. Przez łącze internetowe powiedział jednak zebranym, że tak jak inni białoruscy dziennikarze chciałby przekazywać dobre nowiny, ale często musi informować o rzeczach niezbyt przyjemnych dla ludzi, którzy chcieliby, żeby Białoruś była krajem demokratycznym.
Poczobut, który jest też prezesem Rady Naczelnej nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi, został zatrzymany 21 czerwca we własnym domu, ale po dziewięciu dniach zwolniono go z aresztu w zamian za zobowiązanie, że nie opuści miejsca zamieszkania. Postawiono mu zarzut zniesławienia Łukaszenki w 12 tekstach dla białoruskich portali opozycyjnych Biełorusskij Partizan i Karta'97.
Z tego samego artykułu dziennikarz "GW" został skazany w zeszłym roku na karę trzech lat więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Teraz grozi mu do 5 lat więzienia oraz odwieszenie ubiegłorocznego wyroku. Po odliczeniu czasu, jaki spędził w zeszłym roku w areszcie, jest to w sumie 7 lat i 9 miesięcy.
IAR/PAPagkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś