W piątek wiceszef polskiego MSZ wygłosi wykład otwierający w Warszawie międzynarodową konferencję "Bunt w imię wolności - zapomniany gen Białorusinów?".
W rozmowie z PAP porównał on dążenie Białorusinów do demokracji z filozofią jogi. - Zasadniczo człowiek dąży do oświecenia, trzeba tylko usunąć przeszkody. Te przeszkody w teorii jogi są różnorakie: ludzka nienawiść, agresja, pożądanie. W przypadku Białorusi to jest reżim, który nie może zrozumieć, że dużo lepiej i dużo ciekawiej wiodłoby się tym samym ludziom, którzy go tworzą, gdyby Białoruś była europejska, demokratyczna, bogata – powiedział.
"Białorusini muszą wiedzieć, jakie mają możliwości"
Spytany, co Polska może zrobić dla Białorusi, wiceminister stwierdził, że przede wszystkim powinniśmy otworzyć nasze granice, by pokazać Białorusinom, jak może wyglądać inna rzeczywistość. Wskazał jednak na liczne przeszkody ze strony białoruskiej, takie jak brak zgody na zwiększenie obsady placówek dyplomatycznych, pozwalający na wydawanie większej liczby wiz, czy trudności w podpisaniu umowy o małym ruchu przygranicznym.
- Wspieramy społeczeństwo obywatelskie, wspieramy ruchy prodemokratyczne na Białorusi, by wywrzeć pewną presję na zmiany - przekonywał. Zaznaczył jednak, że to sami Białorusini powinni chcieć zmian.
Według niego, aby tego dokonać, Białorusini muszą się dowiedzieć, jakie mają możliwości i jak wygląda świat poza ich granicami, a temu służą np. projekty informacyjne, jak telewizja Biełsat. - Demokracji nie da się wyeksportować, demokracja musi się zawsze rodzić od wewnątrz. Można ją wspierać, i my ją wspieramy, ale na pewno nie da się jej nikomu narzucić, a zatem jest to proces długotrwały i sami Białorusini muszą odpowiedzieć sobie wewnętrznie, jakiego kraju chcą - podkreślił Pomianowski. - Ale muszą też zebrać w sobie tyle siły, by tej zmiany dokonać. A że jest to możliwe, to wszyscy wiemy. Było to możliwe w Polsce, było to możliwe w wielu krajach Europy Wschodniej, było to możliwe nie tak dawno w Afryce Północnej - przekonywał.
Dodał, że Polska wspiera opozycję białoruską przede wszystkim finansowo, przeznaczając na to środki własne, ale również zabiegając o nie na forum międzynarodowym w ramach UE czy współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Ze strony polskiej jest to w tej chwili ponad 20 mln złotych rocznie.
Polacy na Białorusi
Zaznaczył, że dla Polski ważne jest też wsparcie dla tamtejszych organizacji polonijnych. - W obrębie środków, jakie przeznaczone są na wsparcie Polonii, wsparcie Polaków na Wschodzie, w szczególności na Białorusi, zajmuje bardzo ważne miejsce. Jest to potężny priorytet, jeśli chodzi o wykorzystanie tych środków - zaznaczył wiceminister.
Według niego mimo że współpraca na poziomie międzyrządowym jest ograniczona, a ze strony białoruskiej nawet na najniższych szczeblach spotkać się można z dużą nieufnością, to istnieje współdziałanie w podstawowych kwestiach związanych z transportem czy ściganiem przestępczości.
- Co ciekawe, na tym całym tle współpraca gospodarcza z Białorusią systematycznie rośnie. I jest to dzieło stosunkowo małych przedsiębiorców i bezpośrednich kontaktów międzyludzkich - przekonywał. - Chcielibyśmy, żeby Białoruś jak najszybciej się modernizowała w kierunku rzeczywistych przemian, to znaczy dostosowania swoich własnych struktur, sposobów działania urzędów, działania administracji państwowej do norm europejskich do norm międzynarodowych, bo dzięki temu wszyscy Białorusini by zyskali i zyskaliby też sąsiedzi Białorusi jak Polska - przekonuje Pomianowski.
PAP/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl