Aleksander Łukaszenka zaczyna panikować. To dobrze, bo znaczy, że człowiek już stracił grunt pod nogami. Reakcja 15 czerwca, kiedy niewinni ludzie zostali zatrzymani tylko dlatego, że przyszli na centralny plac swojego miasta jest trochę bez sensu. Niektórzy podchodzili do milicjantów i pytali "dlaczego nie można przejść", "dlaczego metro jest zablokowane" i "transport nie działa". Milicjant odpowiedział: "tutaj nie miejsce, tutaj nie można się zebrać", różne takie "głupoty".
Takie same "głupoty" Aleksander Łukaszenka mówił 17 czerwca na konferencji prasowej. To chyba największa jego konferencja od czasu wyborów prezydenckich. Oczywiście niezależni dziennikarze tam nie trafili, byli tylko "swoi".
Łukaszenka powiedział wiele ciekawych rzeczy. Na początek: kto jest winny kryzysu. Winne media i szpiedzy zagraniczni. To oczywiste – każdy dyktator musi znaleźć kogoś winnego. Potem powiedział, że da radę przetrwać kryzys i Białoruś przeprowadzi regularne reformy, tak w polityce, jak i w gospodarce. Jednak Łukaszenka potrzebuje na to trylion dolarów. Trylion to oczywiście nie milion ani nie miliard. Nie znam takiego państwa, które może mu dać trylion dolarów, stad nie wierzę w reformy.
Łukaszenka zapowiedział też, że zamknie Internet. Powiedział, że Internet to śmietnik, to jest duży śmietnik, który przeszkadza w rozwoju naszego państwa.
I chyba pierwszą ofiarą internetową polityki Aleksandra Łukaszenki będą sieci społecznościowe, gdzie teraz rozwijają się inicjatywy przeciwko władzy.
Łukaszenka powiedział też, że reforma gospodarki, prywatyzacja, sukces rolnictwa w końcu lat 90-tych, to też jest wszystko jego zasługa. Oczywiście jest jego zasługa w tym, że rolnictwo jest tak samo jak i przemysł średni i wielki dotowane z budżetu państwa.
Ale Łukaszenka poddał dzisiaj bardzo ciekawą koncepcję co do poziomu dobrobytu zwykłych mieszkańców. Powiedział tak: że najważniejsze, żeby kobieta mogła się umyć i przyjść do swojego męża do łóżka czysta. To właśnie jest koncepcja szczęścia i dobrobytu białoruskiego obywatela według Aleksandra Łukaszenki.
Franciszak Wiaczorka