Nowelizacja była inicjatywą poselską. Oprócz zapisu dotyczącego zasady "apteka dla aptekarza", wprowadza ona ograniczenia demograficzne i geograficzne dla nowo otwieranych aptek. Takie zapisy próbowano wprowadzić już wcześniej, na początku lat 90-tych, potem w 2002 roku, ale bezskutecznie.
Elżbieta Piotrowska-Rutkowska - prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej mówi, że beneficjentem tych zmian będzie pacjent. Jej zdaniem, chorzy będą mieli lepszy dostęp do aptek, które powinny być rozmieszczone równomiernie. Prezes uważa, że farmaceuci nadal będą konkurowali o pacjenta i dlatego ceny leków nie wzrosną. Według Elżbiety Piotrowskiej-Rutkowskiej, nowelizacja ma zapobiec dalszej monopolizacji rynku aptecznego, dlatego wywołuje duży opór ze strony właścicieli sieci aptecznych.
Tymczasem Marcin Nowacki - wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców - uważa, że zasada "apteka dla aptekarza" niszczy mechanizm konkurowania o pacjenta. Według niego, w najbliższych latach będzie mniej przedsiębiorców działających na rynku aptecznym i spadnie liczba aptek. Jego zdaniem, będzie to niekorzystne dla chorych.
Zgodnie z zapisami nowelizacji, prawo do prowadzenia apteki uzyska farmaceuta, który ma prawo wykonywania zawodu. Będzie mógł posiadać maksymalnie cztery apteki ogólnodostępne. Jedna apteka powinna przypadać na 3 tysiące mieszkańców gminy w odległości 500 metrów od drugiej, już istniejącej. Nowe przepisy dotyczą tylko nowych aptek i wejdą w życie po upływie 30 dni od ogłoszenia ustawy.
Według ministerstwa zdrowia, połowa z około 15 tysięcy aptek jest skupiona w sieciach aptecznych. Na zmianach mają skorzystać małe, rodzinne apteki, które przegrywają w konkurencji z sieciowymi.
IAR
Zachęcamy do śledzenia nas na Twitterze. Więcej i najwięcej wiadomości IAR po wykupieniu dostępu do serwisu.