<<<"Tadeusz Konwicki jest dowodem na istnienie Boga">>>
Homilię podczas nabożeństwa wygłosił ksiądz Andrzej Luter. Przytaczał on cytaty twórczości zmarłego, które jego zdaniem, są dowodem na to, że Konwicki poszukiwał Boga, sensu życia i śmierci.
TVP/x-news
"Żegnam polskiego pisarza z Wilna"
- Chcę podziękować mu za Wilno - mówił z kolei prezydent Bronisław Komorowski żegnając Tadeusza Konwickiego. Prezydent przypomniał, że Tadeusz Konwicki był, tak jak całe jego pokolenie, człowiekiem mocno doświadczonym przez historię, "człowiekiem w drodze jak całe jego pokolenie". Ale - jak podkreślił prezydent - warto pamiętać, że początkiem jego drogi było Wilno. Miasto wielu kultur i narodów, ale też miejsce wielkiej polskiej poezji.
Prezydent podkreślił, że Tadeusz Konwicki Wilno przeniósł do polskiej literatury i filmu ze wszystkimi jego emocjami. - Dlatego żegnając go chcę podziękować mu za Wilno, za polskie kresy, za ich obecność w jego twórczości, literackiej i filmowej - mówił prezydent Komorowski.
- Chciałem również postawić pytanie, czym byłoby to moje kochanie Wilna bez twórczości Konwickiego i czym byłaby polska kultura i polska samowiedza bez tego wileńskiego doświadczenia, bez wileńskich odniesień, sentymentów, wileńskiego bólu. Czym byłaby polska kultura bez Tadeusza Konwickiego wyrosłego w tamtym Wilnie? - pytał prezydent.
Bronisław Komorowski przypomniał, że Tadeusz Konwicki na próbę uczynienia z niego pisarza wileńskiego, powiedział: "Panie Bronisławie, ja nie jestem pisarzem wileńskim, lecz polskim pisarzem z Wilna". "Żegnam polskiego pisarza z Wilna" - konkludował prezydent.
"Jego śmierć to wielka strata"
- Żegnany dziś niezwykłego człowieka, legendę polskiej literatury i filmu - mówiła minister kultury prof. Małgorzata Omilanowska. - W skupieniu, w otoczeniu bliskich, przyjaciół i wielbicieli jego wybitnej twórczości, wspominamy postać, która tak przemożnie wpłynęła na polską powojenną kulturę - powiedziała minister.
- We wspomnieniach przyjaciół jawi się on jako osobowość łącząca wrażliwość i mądrość serca, ironię i sarkazm, odwagę i determinację. Wszystko to określa człowieka szanowanego i kochanego, którego bardzo brakuje już dzisiaj i będzie wielu ludziom brakowało w przyszłości - oceniła Omilanowska.
Jak mówiła, Tadeusz Konwicki pozostawił po sobie dzieła, które jeszcze długo będą kształtowały polską tożsamość i naszą narodową identyfikację. - Jego śmierć to wielka strata dla literatury polskiej i polskiego filmu. Na zawsze pozostanie w naszej wdzięcznej pamięci - podkreśliła minister.
"Łapicki i Holoubek czekają na niego przy kawiarnianym stoliku"
- Tadeusz Konwicki był dla nas wzorem postawy moralnej: konsekwentnej i bezkompromisowej - mówił prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich Jacek Bromski, żegnając pisarza na warszawskich Powązkach. - Odchodzą nasi mistrzowie. Odchodzi pokolenie artystów, którzy przeżyli wojnę i okres stalinizmu, którzy potrafili to doświadczenie przemienić w sztukę. My, dwadzieścia parę lat młodsi, dorastaliśmy w cieniu - a może i blasku - tego pokolenia - powiedział Jacek Bromski.
Podkreślił, że Tadeusz Konwicki był jednym z najwybitniejszych artystów tego pokolenia. - Był przede wszystkim artystą stylistycznie jednorodnym i konsekwentnym. Zarówno w literaturze, jak i w filmie. Dla nas był legendą - w czasach licealnych, studenckich wyczekiwaliśmy na jego książki i filmy. Było wręcz nie do pomyślenia, żeby jego nowej książki nie przeczytać czy nie zobaczyć nowego filmu. To były rzeczy bardzo osobiste w treści, ale dla nas uniwersalne, a zarazem formalnie bardzo atrakcyjne, nowoczesne, oryginalne - mówił Bromski.
Podkreślił, że pisarz i reżyser był też "wzorem postawy moralnej - konsekwentnej i bezkompromisowej". Przypomniał, że po konflikcie z komunistyczną władzą Konwicki zdecydował się publikować w wydawnictwach podziemnych. - On, pisarz wówczas bodajże najpopularniejszy, potrafił zrezygnować z oficjalnych wydawnictw, z masowego czytelnika. Ten czytelnik wiernie za nim podążył - "Kompleks polski", "Małą Apokalipsę" przekazywano sobie z rąk do rąk - mówił Bromski.
Jak opowiadał, po wyreżyserowaniu filmu "Dolina Issy" (1982), reżyser został zaproszony do udziału w festiwalu w Toronto. - Byłem świadkiem, kiedy szef zespołu "Perspektywa" Kuba Morgenstern, proponował mu wyjazd do Toronto. Wyjazd za granicę na początku stanu wojennego, to była niesłychana gratka. Tadeusz stanowczo odmówił; powiedział: "nie będę za granicą reprezentował żulików" - wspominał.
- Był dla nas nie tylko symbolem artystycznej konsekwencji i moralnej bezkompromisowości; uczyliśmy się od niego skromności. Pamiętam jak po laudacji "Kroniki wypadków miłosnych" podszedłem do niego nieśmiało, żeby pogratulować niezwykle wspaniałych dialogów - literackich, a zarazem kolokwialnych - a on się zaczerwienił. To była lekcja skromności, która zapadła mi na całe życie - wspominał Bromski. - Bardzo smutno będzie bez niego, ale jestem przekonany, że tam - na górze - Andrzej Łapicki i Gustaw Holoubek, czekają już na niego przy kawiarnianym stoliku - dodał.
Tadeusz Konwicki (ur. 1926 w Nowej Wilejce) to autor m.in. takich powieści jak "Sennik współczesny" (1963), "Wniebowstąpienie" (1967), "Kalendarz i klepsydra" (1976) czy "Mała Apokalipsa" (1979).
Pracował także jako reżyser filmowy; jest autorem takich obrazów jak m.in. "Ostatni dzień lata" (1958), "Zaduszki" (1961), "Salto" (1965) i "Jak daleko stąd, jak blisko" (1971). Filmy te uznawane są dziś za klasykę polskiej kinematografii.
Konwicki wyreżyserował również "Dolinę Issy" na podstawie powieści Czesława Miłosza i "Lawę" według "Dziadów" Adama Mickiewicza. Był ponadto autorem filmowych scenariuszy m.in. do dzieł Jerzego Kawalerowicza "Matka Joanna od Aniołów" (1961) i "Faraon" (1966) oraz do "Jowity" Janusza Morgensterna (1967). W latach 1956-1968 był kierownikiem literackim Zespołu Filmowego "Kadr".
Wywiad z Tadeuszem Konwickim w radiowej Dwójce
Tadeusz Konwicki, wybitny pisarz i reżyser, zmarł 7 stycznia wieczorem w swoim warszawskim mieszkaniu. Miał 88 lat.
TVN24/x-news
Tadeusz Konwicki nie żyje. Andrzej Wajda: uczył nas, jak być wiernym sobie>>>
IAR/PAP/iz,kh