Zaraza z roku 1350 to, jak się powszechnie przyjmuje, dżuma . To wysoce śmiertelna choroba bakteryjna, przenoszona przez gryzonie, zwłaszcza szczury. Pomiędzy zwierzętami, a także ze zwierząt na ludzi, przenosi się ona za pośrednictwem szczurzych pcheł. Szczurołap wydaje się więc naturalnym elementem historii o deratyzacji, chciwości i karze.
On wyprowadził dzieci
Dwa elementy jednak trudno ze sobą pogodzić. Po pierwsze, szczurołap oraz osoba wyprowadzająca dzieci to najwyraźniej dwie różne postacie. Po drugie – w żadnym dokumencie średniowiecznym nie ma wzmianki o szczurach. A to dlatego, że żadnych szczurów nie było. "Czarną śmierć" roznosili bowiem ludzie – uciekinierzy z miast ogarniętych zarazą. Pozornie zdrowi, gdyż choroba wykluwa się kilka dni, zarażali mieszkańców kolejnych grodów. Więcej o tym można przeczytac w pierwszej części tego artykułu .
W XVI wieku dopiero pojawiła się zaraza związana ze szczurami i wątek gryzoni i szczurołapa dopiero wtedy został dodany do historii o dzieciach z Hameln. Postać deratyzatora, odzianego w krzykliwy, kolorowy strój i mającego flet magicznie oddziałujący na zwierzęta jest więc najpewniej moralizatorskim dodatkiem do opisu prawdziwych wydarzeń. Tragedia, jaka
Szczurołap
spotkała mieszkańców Hameln , zyskuje więc sens uniwersalnej przestrogi: jest karą za popełnione winy.
I choć Hameln jest dziś znane przede wszystkim ze swego szczurołapa, wydaje się on być postacią symboliczną, nie zaś rzeczywistą. Może po prostu symbolizuje śmierć? Z pewnością jego strój mówi nam od razu: to obcy! A to przecież obcy przywlekli zarazę.
Szczurołap, posługujący się piszczałką, mógł też być łacno uznany za czarownika, więc lepiej było nie mieć z nim kontaktów. W tym miejscu w legendzie może być ziarno prawdy. Deratyzator, dmący w ultradźwiękową piszczałkę, spowodował panikę wśród szczurów, które powyskakiwały ze swych kryjówek i zostały wyłapane przez pomocników mistrza-flecisty. Kiedy jednak pstrokato odziany muzyk pojawił się po swą zapłatę, wchodząc do miejskiego ratusza frontowymi drzwiami, rezultatem mogła być tylko odprawa. Nikt nie chciał być posądzony o konszachty z człowiekiem, który w każdej chwili mógł spłonąć na stosie, oskarżony o czary.
Dzieci, bawiące się zabitymi szczurami, mogły się zarazić śmiertelną chorobą – potem przypisano to celowemu działaniu flecisty, który staje się postacią ambiwalentną, pozornie sprzyjającą, lecz w istocie groźną. Wyjaśnia to również, dlaczego, wedle legendy, ocalały tylko kalekie dzieci. W średniowieczu kulawe, głuche i ślepe dzieci nie brały udziały w zabawach rówieśników. Ocalał też jeden chłopiec, który wrócił do domu po kurtkę.
Motyw człowieka, mającego władzę nad żywymi istotami dzięki swej grze na instrumencie – już to dzięki wrodzonej zręczności, już to dzięki magii zawartej w samym narzędziu muzycznym – sięga czasów antycznych. Przypomnijmy sobie Orfeusza, którego władza rozciągała się nawet na istoty nadprzyrodzone.
Papageno
Motyw flecisty-szczurołapa obecny jest w literaturze od XVI wieku, najpopularniejsze ujęcia pochodzą od Goethego i braci Grimm . Wiele jest też parodii, z powieścią "Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury" Terry’ego Pratchetta na czele – ale spotykamy ten wątek nawet w farsach w rodzaju "Świata według Kiepskich". Dalekim echem legendy o szczurołapie jest przekonanie moralizatorów o zgubnym wpływie muzyki popularnej (wszelkich odmian i barw), która pozbawia słuchaczy własnej woli i daje grającym pełnię władzy nad fanami.
Ciekawym przekształceniem tego wątku jest opera "Czarodziejski flet " Wolfganga Amadeusza Mozarta. Tytułowy instrument ma orficką władzę nad wszystkim co żyje – a nawet nad żywiołami ognia i wody. Są też zaczarowane dzwonki, które mają władzę nad ludźmi, zmuszając ich do tańca wbrew ich woli. Dla nas najciekawszą postacią jest Papageno. Ma on własny flet (właściwie – fletnię Pana). Trudni się chwytaniem zwierząt (konkretnie – ptaków). A jego strój… Tylko spójrzmy!
VIDEO
(krzk)