Wydawnictwo Dwie Siostry ogłosiło konkurs "Jasnowidze" na książkę dla dzieci. To dobry pretekst, by zastanowić się nad kondycją tej literatury w Polsce. Zdaniem autorki Aleksandry Cieślak obecnie panuje duże zainteresowanie tytułami dla najmłodszych. - One są kolekcjonowane. Dorośli ludzie kupują je sobie na prezenty. Ten rynek ma się bardzo dobrze – powiedziała.
Rewolucję na początku XXI wieku zapoczątkowały takie wydawnictwa jak Dwie Siostry, które po okresie zapaści polskiej literatury dla dzieci w latach 90. zaczęły szukać nowej formuły wydawniczej. - Nie było wzorców i wszyscy starali się robić różne rzeczy. Dzięki temu polska książka dla dzieci weszła na najwyższy światowy poziom - zauważał Daniel Mizieliński z wydawnictwa Hipopotam Studio. Jego zdaniem sukces kilku autorów sprawił jednak, że dziś nowi twórcy książek zaczynają się na nich za bardzo wzorować, zamiast szukać własnej drogi.
Rozmówca Aldony Łaniewskiej-Wołłk zwracał również uwagę, że obecnie nacisk wydawnictw dla dzieci jest przesunięty na szatę graficzną: - Niestety jest mało tekstów, które dorównują poziomowi graficznemu książek. Między tymi elementami jest gigantyczna dysproporcja – podkreślił.
Zdaniem Mizielińskiego książki dla dzieci powinny w swojej treści docierać także do dorosłego czytelnika. Podobnego zdania jest Ola Cieślak. - Pisząc teksty dla dzieci, staram się mieć w pamięci, że jednak czytają je dorośli, więc też powinni się przy tym dobrze bawić. Jeśli im się książka spodoba, to spodoba się także dzieciom - uważa.
W audycji "Kwadrans bez muzyki" o rynku książek dla dzieci wypowiedziały się także Małgorzata Cackowska, jurorka konkursu na książkę roku polskiej sekcji IBBY, oraz Ewa Stiasny z wydawnictwa Dwie Siostry. Zachęcamy do wysłuchania nagrania.
Audycję przygotowała Aldona Łaniewska-Wołłk.
bch/mm