Dr Urszula Janicka-Krzywda z Muzeum Etnograficznego w Krakowie opowiadała w audycji Anny Szotkowskiej o magii związanej z wypędzaniem stad na połoniny. Ten huculski odpowiednik tatrzańskiego redyku, zwany hitem połonińskim, odbywał się w zgiełku instrumentów pasterskich.
- Trąbity, rogi, piszczałki, wszystko grało, bowiem wierzono, że hałas odpędza zło - wyjaśniała dr Janicka-Krzywda.
Na połoniny stada prowadzili właściciele, na miejscu oczekiwał ich watah z pasterzami. Watah to gospodarz połoniny, przybył tam wcześniej, aby wszystko przygotować. Był on też mistrzem ceremonii i obrzeów, magiem i lekarzem.
- Magia związana jest z bardzo trudnymi warunkami bytowania: gwałtownie zmieniającą się pogodą, bezludną okolicą, lasem pełnym drapieżników, przed którymi trzeba ochronić ludzi i zwierzęta. Widać w tych obrzędach połączenie elementów chrześcijańskich (krzyż, cerkiewne kadzidło, poświęcona woda i kreda) oraz przedchrześcijańskich (w modlitwach-zaklęciach zaklina się wiatr, burzę, duchy).
U podstaw zachowań magicznych leżą dwie zasady: pierwszą jest przekonanie, że skutek jest podobny do przyczyny, drugą zaś, że rzeczy, które kiedyś były ze sobą w styczności oddziałują na siebie nadal.
- Dlatego, jeśli chce się mieć miękką wełnę, należy do pierwszej wełny dodać puchu. A każdy przedmiot wykorzystywany do pracy ze zwierzętami ma nad zwierzętami magiczną władzę: pozwala je ujarzmić, okiełznać, zakląć lub przeciwnie - odczarować - kończy dr Urszula Janicka-Krzywda.
Aby posłuchać opowieści dr Janickiej-Krzywdy o huculskiej magii oraz dowiedzieć się, jaką funkcję pełniła ziemia z cmentarza i proch z cerkiewnego progu, wystarczy kliknąć ikonę dźwięku w ramce "Posłuchaj" po prawej stronie.