- Trzeba kochać muzykę, którą się opracowuje. Trzeba kochać Vivaldiego, wielbić jego kunszt. Za każdym razem, gdy gramy Vivaldiego, wyznajemy mu tę miłość. Jeśli nie kocha się danej muzyki, nie jest się w stanie przeniknąć jej na tyle, by ją naprawdę zrozumieć, a potem wiernie odtworzyć – mówi Fabio Biondi. - Dlaczego „L’Oracolo...”? Bardzo poruszyła mnie historia ostatnich miesięcy życia Vivaldiego. Poczułem, że mam wobec niego dług. Chciałem złożyć mu hołd, prezentując publiczności jego ostatnią operę, a także zwrócić uwagę słuchaczy na okoliczności jego śmierci, na Wiedeń jego czasów, na to co działo się wówczas w Europie, na kontekst historyczny ostatnich miesięcy wielkiego artysty.
Antonio Vivaldi porzucił Wenecję i udał się do Wiednia w nadziei, że wystawienie w tym mieście opery podreperuje jego nadszarpnięty budżet. We Włoszech bowiem "Rudy ksiądz" stawał się z każdym rokiem coraz bardziej staroświecki, przestarzały, niemodny.
Wiedeń nie spełnił nadziei Vivaldiego: cesarz Karol VI, protektor kompozytora, zmarł gdy tylko Vivaldi wysiadł z karety. Dwór zajął się uroczystościami pogrzebowymi, intrygami, a także – wojną o sukcesję austriackiego tronu, która wkrótce wybuchła. Vivaldi na próżno wysiadywał po przedpokojach arystokratów, mogących dopomóc w wystawieniu opery czy zorganizowaniu koncertu. Biegając po coraz bardziej obcym mieście, kompozytor przeziębił się i wkrótce zmarł w wyniku powikłań.
Przyjaciółka Vivaldiego, Anna Giro, doprowadziła jednak w rok po śmierci kompozytora (co samo w sobie jest godne uwagi), do wystawienia "L'Oracolo in Messenia".
- Kluczem do odtworzenia opery było libretto – wyjaśnia Fabio Biondi. - Dokładna lektura libretta pozwoliła nam zrozumieć, jaki charakter miała ta opera, powiązać ze sobą odpowiednie fragmenty i wreszcie odtworzyć utwór w całości. Odtworzenie partytury w przypadku Vivaldiego jest bardzo łatwe. Pisząc operę, zawsze stosował tę samą zasadę, tj. używał arii, które napisał już wcześniej i wykorzystał we wcześniejszych kompozycjach. Często zresztą czyniono mu z tego zarzut. W każdym razie nam bardzo ułatwiło to pracę, gdyż dysponując tekstami arii, mogliśmy łatwo odnaleźć odpowiednie nuty. A dlaczego Vivaldi tak postępował? Był bardzo przywiązany do niektórych, ze swoich arii, uważał je za bardzo udane, bardzo je lubił. I dlatego właśnie często je wykorzystywał, umieszczając w librettach kolejnych swoich oper.