Ciężka noc. Teraz najkrótszą drogą do celu
- Jestem trochę zmęczony, ale jest jeden poważny plus: żegluga była bardzo szybka - mówi Kuba Strzyczkowski o ostatniej nocy, ciężkiej z racji wiatru o sile 6 stopni w skali Beauforta, który zmusił go do ciągłego zmniejszania i zwiększania powierzchni żagli, by dostosować je do warunków na Oceanie Atlantyckim.
Santa Luzia - jedna z wysp należących do archipelagu Wysp Zawietrznych, które wchodzą w skład Wysp Zielonego Przylądka.
Foto: Manuel de Sousa/ Wikipedia, lic. CC
Poprzednia doba dla naszego samotnego żeglarza była dobra, jeśli chodzi o przebieg - przelot rejsu to 121 mil. - Ta doba pewnie będzie lepsza, co mnie bardzo cieszy, bo przybliża do celu - mówi Kuba Strzyczkowski, który wraz z zespołem brzegowym szacuje, iż do mety jeszcze 20 dni żeglugi.
- Zakładaliśmy, że ominiemy Wyspy Zielonego Przylądka i tak się stało. 204 mile - taka była odległość od Wysp. Zmierzamy najkrótszą drogą w stronę Gwadelupy - potwierdza trójkowy wilk morski.
Wszystkie relacje z rejsu można znaleźć na stronie rejskuby.polskieradio.pl >>>
Kuba Strzyczkowski komentuje także regaty Vendee Globe. Ze stawki wycofał się nasz zawodnik Zbigniew Gutkowski, któremu zepsuł się autopilot. - Żeglarz w Vendee Globe jest sam. Strasznie mi przykro, bo Zbyszkowi bardzo kibicowałem. To był pierwszy Polak, który wystartował w historii tych regat, które zdominowane są od wielu, wielu edycji przez Francuzów - opowiada prawdopodobnie pierwszy dziennikarz, który płynie samotnie przez Atlantyk.
Zapraszamy do słuchania relacji z Rejsu Kuby na naszej antenie! Następne spotkanie na antenie z naszym żeglarzem w piątek, 23 listopada, w popołudniowym "Zapraszamy do Trójki" (16.00-19.00).